proszę o gwiazdki i komentarze <3
Marek pov
── Wiesz do czego mogą się posunąć ludzie, którym zależy na pieniądzach? ── powiedział Wawrzyniak, parkując pod swoim domem.
── Na przykład do tego, do czego Hubert podczas wigilijnego live ── odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Wiedziałem, że nie lubił wracać do przeszłości i rozdrapywać starych ran, ale nie zastanawiałem się długo nad tym, co mówię.
── Nie na taką dokładną odpowiedź liczyłem, ale niech ci będzie. W każdym razie są gotowi zniszczyć innych, żeby wzbogacić siebie ── stwierdził, wychodząc z auta.
── Nie odwieziesz mnie? ── spytałem, unosząc brew. Myślałem, że pojedzie pod mój dom, ale najwyraźniej moje plany różniły się od tych jego. Zamknął drzwi, po czym obszedł samochód i otworzył te po mojej stronie.
── Pójdziesz ze mną ── odpowiedział, przekrzywiając głowę na bok. ── Proszę ── dodał po chwili ciszy.
Westchnąłem i wysiadłem z auta, kierując się do jego domu. Łukasz zamknął auto i poszedł za mną, po czym zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w celu znalezienia kluczy.
── Powiesz mi o co chodziło ci z tymi pieniędzmi? ── spytałem, nawiązując do początku naszej rozmowy. Wawrzyniak jednak nie był skłonny do rozmowy i jedynie otworzył drzwi, wchodząc do środka.
── Karina! ── krzyknął, rozbierając się z kurtki ── Jesteś w domu?
── Nie krzycz ── wyszła na przedpokój zirytowana. ── A on co tu robi? ── prychnęła, unosząc brwi. ── Śmierdzicie papierosami. Nie będziecie zatruwać mi dziecka ── dodała oburzona i poszła na górę.
── No i tak się z nią rozmawia ── zakpił Łukasz, przewracając oczami. ── Dam ci jakieś ubrania, musimy się rzeczywiście ogarnąć ── dodał, krzywiąc się trochę.
Tak też się stało, po kilkunastu minutach w końcu byliśmy czyści i przebrani, ale nie byliśmy gotowi na rozmowy ze swoimi dziewczynami. Mój telefon rozjebany gdzieś przy drodze pewnie stał się skupiskiem wiadomości i nieodebranych połączeń od Karoliny, których nawet nigdy nie przeczytam.
Karina za to, ze swoimi ciążowymi humorkami, siedziała w salonie. Nie chciała widzieć Łukasza, więc co dopiero z nim rozmawiać. Miała do tego w sumie prawo, ale jednak Wawrzyniak postanowił wbrew temu iść i z nią pogadać.
── Karina ── zaczął, siadając obok niej. ── Musimy porozmawiać.
── Tak, to prawda! ── powiedziała ekspresyjnie, od razu przybierając czerwony wyraz twarzy. ── Mamy o czym, Łukasz, wiesz? Pierwszy raz od dawna! ── dodała z udawanym uśmiechem o niekrytym braku szczerości. ── Wyprowadzasz się.
── Chyba cię pojebało ── prychnął, unosząc brwi. ── Jaki masz niby powód?
Ja, stojąc w kuchni, starałem się nie zwracać uwagi na ich aferę, jednak było to niesamowicie trudne i niekomfortowe stać i słuchać jak chcą się pozabijać.
Z tego co wiem, to kłócili się dosyć często, ale żeby wyrzuciła go z domu? Tego się nie spodziewałem i w sumie nie wiem, czy realne.
── Moje dziecko nie będzie wychowywało się w patologii, rozumiesz? ── po tych słowach wstała, zakładając ręce na klatce piersiowej, albo raczej brzuchu ciążowym. ── Palisz, ćpasz, oszukujesz, zdradzasz mnie. Nie jesteś normalny i nie nadajesz się na ojca, rozumiesz?
── Myślisz, że zależy mi na dziecku, które nawet nie jest moje? ── zakpił, wstając i kierując się do schodów ── Ani trochę, wychowuj je sobie z Mariuszem. Myślisz, że nie wiem, że też mnie zdradzasz?
── Wypierdalaj z tego domu ── syknęła, łapiąc się za brzuch. ── Nie chcę cię widzieć!
── Pierdolona dziwka, która nawet nie potrafi się zabezpieczać gdy się puszcza ── warknął Wawrzyniak, wchodząc na górę.
Czułem się teraz jak małe dziecko, które przyszło do kolegi, podczas gdy ten kłóci się z rodzicami. Nie wiedziałem co zrobić, z jednej strony powinienem chyba stąd wyjść, a z drugiej pójść za Łukaszem.
I właśnie wybrałem to drugie.
── Ona może cię w ogóle stąd wyrzucić? ── spytałem, unosząc brew i opierając się o ścianę. Nie wiedziałem, na kogo jest ten dom i kto ma jakie prawa. Jednak Łukasz nie protestował, tylko zaczął się pakować.
── W chuju to mam, niech sobie na razie mieszka, bo jeszcze tu urodzi albo nie wiadomo co jeszcze ── westchnął.
── Co zamierzasz zrobić? ── zadałem kolejne pytanie, zerkając na niego.
── Iść do hotelu ── odparł, pakując ostatnie rzeczy do walizki i zamykając ją. ── Nie mam innego wyboru. A co z Karoliną?
── Tego nie wiem ── odpowiedziałem zgodnie z prawdą i zacząłem się chwilę zastanawiać. ── Odwieziesz mnie?
── Tak, odwiozę ── odpowiedział, przewracając oczami i schodząc na dół. Ja udałem się za nim, gdzie zatrzymała mnie Karina.
── Karolcia czeka na ciebie w domu ── poinformowała, patrząc na mnie zdenerwowana ── Ale radzę ci uważać ── dodała z cynicznym uśmiechem.
Tego się mogłem spodziewać. Karolina uwielbiała robić mi jazdy, nawet, gdy nie miała powodu. Teraz w zasadzie miała, bo zniknąłem ze swoim byłym nawet nie wiem na jak długo.
── Marek, nie rozmawiaj z nią tylko chodź ── powiedział Łukasz z uniesionym głosem. ── A ty, Karina ── zaczął, zerkając na nią. ── Nie dostaniesz tego domu, nawet o tym nie myśl. Wynoszę się na jakiś czas, a ty wypierdalaj do swojego Mariuszka ── warknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Ja westchnąłem tylko, przewracając oczami i wyszedłem za nim. Pakował walizki do bagażnika, a ja podszedłem do niego i wsiadłem do auta.
Chłopak zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik samochodu.
── Spadasz na dno ── skwitowałem, zapinając pasy. ── Alkohol, papierosy, narkotyki, zdrady, problemy z prawem. Co będzie dalej? Wyglądasz jak jebany wrak człowieka.
── Twoje słowa są dla mnie niczym, Marek ── prychnął, ruszając spod domu. ── Człowiek tak upadły jak ty ── przerwał, patrząc mi w oczy wymownie ── nie może oceniać innych.
── A co, ktoś mi zabroni? ── zakpiłem, otwierając schowek znajdujący się pod płytą rozdzielczą. Wyjąłem z niego jeden woreczek i spojrzałem na niego. ── To jest dowód na to, że jesteś dnem.
── A ty co? Taki święty? ── prychnął, a niedługo po tym był już pod moim domem ── Wyjdź już, mam cię dosyć.
Wziąłem głęboki wdech i zastanawiałem się chwilę, jednak nie trwało to długo, żebym podjął złą decyzję.
── Możesz pomieszkać u mnie jeśli chcesz ── odpowiedziałem, wychodząc z auta.
***
CZYTASZ
✔ 𝐅𝐄𝐉𝐌𝐔 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄𝐆𝐎 𝐖𝐈𝐍𝐀【𝐊𝐗𝐊】
FanfictionBo to, że ludzie ich znali, sprawiło, że przestali poznawać samych siebie... Kruszel po latach od rozstania z byłym chłopakiem i współpracownikiem został szanowanym adwokatem, zaś Wawrzyniak pozostał jedynie zagubionym mężczyzną z problemami z prawe...