9 ─ Zemsta jest słodka

607 64 211
                                    

Podszedłem do barku z alkoholami i wziąłem dwa szampany. Tak Marek, to bardzo dobry pomysł.

Biłem się chwilę z myślami, ale w końcu zdecydowałem się to zrobić. Zemsta jest słodka.

── Otworzę je i wrócę. ── Uśmiechnąłem się sztucznie.

Wyszedłem z salonu i wszedłem do kuchni, gdzie otworzyłem obydwa oraz opróżniłem jeden z szampanów do zlewu. W zamian tego zapełniłem go wodą, uprzednio czyszcząc go z resztek alkoholu.

Tym razem nie będę pił walonego barwnika z wodą.

W tym samym czasie słyszałem, jak Wawrzyniak rozmawia przez telefon.

── Halo? Mhm, no. Nie, nie ma mnie. Tak, mhm. Wyślę ci ulicę sms-em. ── mówił do telefonu dosyć cicho, ale nie zwracałem na to zbytniej uwagi. 

Nie no, jednak zwracałem, skoro dokładnie wiem co mówił.

Ale nie będę mu się AŻ TAK wpieprzać w życie, nie?

Z dwoma butelkami wróciłem do salonu. Wiem, że jestem złym człowiekiem i nie powinienem tego robić, ale on właśnie chce wykorzystać to, że jestem adwokatem i mam trochę pojęcia na temat jak kogoś wyciągnąć z problemów.

── Wiesz czego brakuje do pełnego melanżu? ── zaśmiałem się sztucznie i usiadłem obok niego, podając mu szampana.

── Czego? ── Zaczął pić z gwinta, więc zrobiłem to samo z moją wodą.

Wahałem się trochę, czy powiedzieć to co planowałem. Bałem się trochę jego reakcji, zwłaszcza że jest już trochę pijany. Nie chcę żeby do czegoś doszło.

── Seksu ── odpowiedziałem niewzruszony. ── To znaczy wiesz, chodzi mi o zamówienie jakichś... Dziwek. –– wzruszyłem ramionami, a ten położył dłoń na moje kolano – W końcu impreza bez suk to nie impreza. Tak się baluje na studiach.

── Chyba ich nie potrzebujemy, wiesz? ── wymamrotał rozbawiony, pijąc dalej szampana.

Przesunął rękę na moje udo i zacisnął lekko palce. Pozwoliłem mu na to, mimo że nie chciałem. Albo chciałem, ale nie powinienem chcieć? Co jak co, taki był zamiar i do tego właśnie go sprowokowałem.

── Tak myślisz? ── Wymusiłem kolejny sztuczny uśmiech i upiłem jeszcze trochę wody z butelki po szampanie.

── A ty nie? ── Oparł głowę na moje ramię, nie zabierając ręki. – Poza tym, myślałem że prawnicy to grzeczni chłopcy, czego ja się tu dowiaduję? ── zaśmiał się.

Jak bardzo okropnym człowiekiem trzeba być, żeby upić kogoś? Ogólnie już na swoje karygodne zachowanie sam bez problemu znalazłbym kilka mocnych paragrafów.

Kurwa, cały czas myślę jak pieprzony prawnik.

── No ja chyba też ── mruknąłem już mniej pewnie, zerkając na niego kątem oka ── No cóż, każdy czasem chodzi na imprezy.

Zacisnął mocniej palce na moim udzie, a ja już zaczynałem żałować tego co zrobiłem. Męczyły mnie myśli co bym zrobił, jeżeli rzeczywiście byłbym pijany. Myślę, że uległbym na te "zaloty", skoro nawet na trzeźwo mnie to kusi.

── Muszę coś zrobić ── wymruczał i zaczął niezgrabnie wstawać, przybliżając przez to swoją twarz do mojej, dzięki czemu poczułem jego ciepły oddech na swoich ustach.

── C-co takiego? ── Zmarszczyłem nieznacznie brwi, speszony jego zachowaniem.

── Napić się wódki. ── Odsunął się ode mnie i wstał, a ja odetchnąłem z ulgą.

✔ 𝐅𝐄𝐉𝐌𝐔 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄𝐆𝐎 𝐖𝐈𝐍𝐀【𝐊𝐗𝐊】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz