10 ─ Uzależniony?

598 66 118
                                    

Nie wiedziałem z kim on rozmawiał, ale zmartwiło mnie to, bo mogło dotyczyć rozprawy. On jednak niewzruszony rozmową, zamknął oczy i oparł się o kanapę. Włożył z powrotem obydwie dłonie w tylne kieszenie moich spodni i zaczął zaciskać palce na moich pośladkach.

Ja pierdolę, co on taki niewyżyty? Rozumiem, że narzeczona wyjechała, ale aż tak?

── Halo? Kto mówi? ── spytałem do słuchawki.

Zmrużyłem oczy, patrząc zażenowany na stan, w jakim znajdował się schlany niczym żul Wawrzyniak.

── O, a to kto mówi? Kimkolwiek jesteś, może ty mi wytłumaczysz gdzie są pieniądze które wisi mi Wawrzyniak?! ── wydarł się ktoś przez telefon. Głos tej osoby był nieprzyjemny, wściekły i chropowaty.

── Nie wiem o co chodzi, o czym mówisz? ── zmarszczyłem brwi, a Łukasz podniósł dłonie wyżej, na moje biodra ── Jakie pieniądze?

── Dziesięć tysięcy mi wisi, za dwadzieścia białej damy! Umówił się ze mną, a potem go nie było! ── warknął.

── Ja nie mam z tym nic wspólnego, dogadacie się kiedy indziej. Nie wiem kim jesteś, gdzie jesteś i co sobie ubzd...

── Ale ja wiem gdzie wy jesteście, otwieraj. Wysłał mi adres. ── syknął do słuchawki.

Od razu ogarnąłem, że białą damą było dwadzieścia gramów kokainy.

Chyba nie powinienem tego wiedzieć.

Nie wiedziałem, że ten człowiek jest takim idiotą, żeby wysłać MÓJ ADRES jakiemuś pieprzonemu dillerowi! Kurwa, on chce mnie zniszczyć do reszty?

W głębi głowy miałem jeszcze nadzieję, że wcale nie ma go pod moim domem.

Zapierdolę cię Łukasz.

Naprawdę nie wiedziałem co ten człowiek jeszcze przede mną ukrywał. Długi za narkotyki? Naprawdę? Łukasz zaczął bawić się gumką od moich bokserek, dalej nie otwierając oczu.

Nagle, w tym samym momencie usłyszałem dźwięk zakończenia połączenia i mocnego pukania do drzwi.

Chwila, mam się bać?

Wyrwałem się od ledwo przytomnego chłopaka i wstałem, już nawet nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Podszedłem szybko do drzwi i otworzyłem je, będąc pewny że puka ten, z którym rozmawiałem.

── Pieniądze. ── warknął, gdy tylko mnie zobaczył ── Nie będę dłużej czekać, dajesz hajs, nie pozwolę się omotać.

Od mężczyzny czuć było mocną woń alkoholu, oczy miał podpuchnięte, był brudny i śmierdzący.

No, rzecz jasna nie opisując już jego źrenic...

Przysięgam, że ja zabiję kiedyś tego chuja za to, co na mnie sprowadza.

── Spokojnie, tak? Dogadamy się. ── westchnąłem poirytowany ── Ile? ── Oparłem się w progu.

── Dziesięć kafli, mówiłem już kurwa. ── warknął i chciał już wejść do środka, ale zatrzymałem go drzwiami ── Pieniądze natychmiast, albo zabieram się za jego dziewczynę, nie skończy się to dobrze. ── syknął.

── Dobra już, zamknij ryj i podaj numer konta, zrobię natychmiastowy, nie mam tyle gotówki. ── Przewróciłem oczami, nie myśląc nawet o tym co mówię.

── Popierdoliło cię? ── krzyknął ── Myślisz, że będę przyjmował takie kwoty za narkotyki na konto? Chcesz żeby mnie zamknęli?

✔ 𝐅𝐄𝐉𝐌𝐔 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄𝐆𝐎 𝐖𝐈𝐍𝐀【𝐊𝐗𝐊】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz