12 ─ Rozprawa

625 66 183
                                    

ps: ważna notka na dole!

──────────

── Halo? ── mruknąłem do słuchawki ── Nie Karolina, nie mogę teraz gadać, bo zaraz jadę na rozprawę, pa. ── odpowiedziałem ── Ale jak to dziś? Dobra, pa, dobra, powinienem się wyrobić, pa. No, pa, tak, też cię kocham, pa.

Minęło już sporo czasu, odkąd Karolina wyjechała i w zasadzie przestałem się na nią gniewać o tę naszą sprzeczkę.

Ale w tym momencie nie mogłem zaprzątać sobie głowy myśleniem o Dumale. Mam ważniejsze rzeczy do zrobienia.

Rozprawa.

Cholernie się bałem, że się nie uda, przecież cała ta sprawa była niedorzeczna...

Pierwsza rozprawa miała dotyczyć winy Łukasza. Jeżeli udowodnią mu winę, to na następnej będzie już w charakterze oskarżonego o współudział w morderstwie, a jeżeli go uniewinnią, to na tym skończymy.

Nie chciałem nawet wyjść z domu, bo tak się stresowałem, ale mimo wszystko niedługo później znalazłem się w sądzie. Musiałem przejść przez bramki wykrywające metal i jeszcze się wylegitymować. Gdy byłem już wolny, podszedłem przed salę, gdzie był też Łukasz, więc do niego poszedłem.

── Jesteś gotowy? ── zapytałem, podchodząc do niego. Wokół nas za bardzo nikogo nie było, jedyne co, to protokulant, który grzebał w jakichś papierach ── Jak ty to zawiązałeś? ── Zmarszczyłem brwi, widząc jego krawat.

── Zawsze narzeczona mi go wiązała. ── mruknął poirytowany ── Zresztą, czy to jest takie istotne? To nie wpłynie na wynik sędzi.

── Jak sędzia zobaczy, że jest z ciebie taki idiota, co krawatu nie potrafi zawiązać, to na miejscu jesteś skreślony. ── powiedziałem, a chłopak zamarł. I to niby ja jestem naiwny? ── Mówiłem, że jesteś idiotą. ── westchnąłem i poprawiłem mu krawat.

── Dobra, nie rozczulaj się tak już. Możemy już iść?

── Protokulant musi nas zawołać, nie możemy jak skończeni debile wejść na salę rozpraw. ── Przybiłem sobie piątkę z czołem.

On naprawdę nie ma za grosz wyobraźni.

── Damian Sawicki jest proszony na salę rozpraw w obecności swojego adwokata oraz delegacji policyjnej. ── odezwał się wysoki mężczyzna, który właśnie wyszedł przez wysokie drzwi na salę.

── Zaraz my. Nie spierdol tego, Warzywniak. ── Specjalnie przekręciłem jego nazwisko i puściłem mu oczko, po czym zacząłem iść w stronę drzwi.

── Łukasz Wawrzyniak jest proszony na salę rozpraw w obecności swojego adwokata. ── wyrecytował, po czym weszliśmy do pomieszczenia.

Dla mnie nie była to pierwsza rozprawa, ale mimo to, stresowałem się bardziej niż podczas pierwszej, w jakiej uczestniczyłem. Przeszedłem na lewą stronę sali i zasiadłem na miejscu, a Łukasz poszedł mniej więcej w moje ślady. Widziałem, jak cholernie się bał, a jego trzęsące się ręce idealnie to ukazywały.

Chwilę później na salę wszedł sędzia, co sprawiło, że Wawrzyniak już niemal tam zemdlał. Nie dziwię mu się, nakłamał, to teraz się boi. Najgorsze jest to, że ja też maczałem w tym palce.

Nawet bardziej niż on.

── Otwieram rozprawę przed sądem rejonowym zachodnim w Szczecinie. Będzie rozpoznana sprawa pana Łukasza Wawrzyniaka. ── oświadczył mężczyzna, a po chwili prokurator sprawdził obecność wszystkich osób. Nic szczególnego.

✔ 𝐅𝐄𝐉𝐌𝐔 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄𝐆𝐎 𝐖𝐈𝐍𝐀【𝐊𝐗𝐊】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz