18 ─ Przeciwnik używek

728 60 158
                                    

wydarzenia przedstawione w książce mogą nie zgadzać się z rzeczywistością bo zrobiłam za mały research, papa

🐾 🐾 🐾

── Halo? ── Łukasz odezwał się do słuchawki, jednak nie był zainteresowany tą rozmową telefoniczną ── Ta, ta, już ── mruknął, ucinając rozmowę i chowając telefon. ── Wracamy ── powiedział oschle tym razem kierując swoje słowa do mnie i zaczął iść z powrotem do auta.

── A ty gdzie znowu? ── spytałem poirytowany nagłą zmianą planów ── Chciałeś rozmawiać.

── Z tobą i tak się nie da rozmawiać, Kruszel ── stwierdził, wracając w stronę auta i otwierając drzwi od strony kierowcy. Ja szedłem za nim, jednak zatrzymałem się przed samochodem, nie wsiadając do niego. 

Coś mnie blokowało przed powrotem do domu i nie wiedziałem, co to było. Strach przed powrotem do Karoliny, która mogła się o mnie martwić kiedy mnie nie było, strach przed ponownym zamknięciu się w samochodzie z Wawrzyniakiem, a może strach przed jazdą po narkotykach? 

 ── Będziesz tak stał, czy łaskawie wsiądziesz do auta? ── spytał, wyrywając mnie z rozmyślań, kiedy ja jedynie założyłem ręce na klatce piersiowej. Mój umysł pochłaniały teraz myśli o tym, jak bezczelnie zostawiłem swoją narzeczoną w domu, wsiadając do tego samochodu i co zastanę, kiedy wrócę.

── To Karina dzwoniła? ── odezwałem się, ignorując jego pytanie, a chłopak podszedł do mnie. 

── Nie Karina ── odpowiedział, łapiąc mnie w talii i prowadząc, a raczej pchając w stronę drzwi. ── Możesz tam po prostu wejść? ── Poirytował się, unosząc brwi do góry i zaciskając szczękę. 

Popatrzyłem mu w oczy, ale nie potrafiłem z nich wiele odczytać. Miał w sobie tak wiele emocji, że nie potrafiłem rozgryźć z nich sumy jego uczuć. W sobie zaś czułem wewnętrzny niepokój, nie wiedząc czym jest on spowodowany. Miałem złe przeczucia... 

── Żaden z nas nie dorósł, Łukasz ── odezwałem się, spuszczając głowę w dół. ── To co teraz jest między nami jest tylko przejściowe, wiesz? Dla takich akcji nie jest warto zaprzepaszczać całego dotychczasowego życia i rodziny.

Chłopak złapał mnie za podbródek dwoma palcami i uniósł go z powrotem do góry tak, żeby nasze spojrzenia się ze sobą spotkały. 

── Popularność nas zniszczyła, to może nieszczęście nas połączy? ── szepnął, przybliżając swoją twarz do mojej ── Dobrze wiem, że nie jest ci dobrze z Karoliną. Zmieniłeś się, Marek. Próbujesz być pewnym siebie mężczyzną, a w środku nadal jesteś posłusznym chłopcem, który potrzebuje kogoś, kto złapie go za rękę i przeprowadzi przez życie. Udajesz innego niż jesteś, bo Karolina zauważyła twoje grzeczne oblicze i chciała to wykorzystać, a duma za bardzo cię gryzie, żeby ulec dziewczynie ── powiedział podczas gdy nasze usta niemal się ze sobą stykały, po czym puścił mnie i obszedł auto, wsiadając do środka.

── Nic nas nie połączy, bo miłość jest jak zapałka. A udało ci się kiedyś zapalić zapałkę dwa razy? ── prychnąłem, wsiadając do auta ── Nasza zapałka jest zgaszona, zdeptana i porzucona.

── Zawsze można wystrugać nową, tylko że z innego tworzywa. O innej podstawie ── odpowiedział, odpalając auto i gwałtownie wykręcając. 

── Czasami problem nie tkwi w materiale, a w ogniu ── prychnąłem. Problem nie był w związku, a w nieszczęśliwej miłości. 

Nasza miłość była jak ogień, każda iskierka podpalała kolejną i spalała nasze dusze...

✔ 𝐅𝐄𝐉𝐌𝐔 𝐍𝐀𝐒𝐙𝐄𝐆𝐎 𝐖𝐈𝐍𝐀【𝐊𝐗𝐊】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz