Prawdziwy 24

130 11 6
                                    

* po dotarciu na miejsce*
-Bożeeee. W końcu na miejscu! -z miejsca kierowcy wygrabił sie Toby. Zaraz po nim z mini vana wygramolili sie bracia.
-Ile można w tym cholernym aucie siedzieć! -Masky zaczął się wyciągać i wyginać na różne sposoby.
-Narzeka ten co miał 2 godziny mniej - zaśmiał sie Hoodie.
-Jak to?
- A tak to że śpiąca królewna przespała troche podróży podczas kiedy ja musiałem przytomny siedzieć za kierownicą!- parsknął Toby. - na szczęście do mamy jeszcze troche czasu do północy więc możemy iść kupić coś do jedzenia. Mówiąc my mam na myśli oczywiście was :)
-He? Dlaczego sam nie pójdziesz?- spytał Masky.
- A dlatego że jestem z maską rozpoznawalny a bez maski jeszcze bardziej. Mój policzek będzie sie rzucał w oczy o od razu dadzą znak że seryjni mordercy są tu w Californi. Chyba tego nie chcecoe co nie? A wy bez masek jesteście jak normalni ludzie. To co? Idziecie po Kebaba czy Pizze?- Toby oparł sie o maske samochodu i z bananem na twarzy czekał na odpowiedź.
-Ehh menda. Idziemy po kebaba. Ale nie myśl sobie że ci go zasponsorujemy! Jak wrócimy to oddasz za niego kase!- odpowiedział z satysfakcją Masky.
-Kurwa, a już myślałem że będziesz na tyle miły haha.
-Chciałbyś.
Przerwał im Hoodie- Skończyliście? Jestem głodny i chce już zjeść.
- Ohoho, Hoodie głodny, oznacza Hoodie zły haha.- zaśmiał sie Masky.
-A żebyś wiedział, i nie podchodź za blisko bo gryze!- krzyknął Hoodie odchodząc.
-Ej no czekaj!- Masky szybkim krokiem dogonił brata. Toby tylko patrzył, jak sie oddalają, a potem sam wsiadł do samochodu puszczając płytę z piosenkami, którą zawsze trzymał w schowku.
- Kurwa, słodcy są.

*Tymczasem u Maskiego i Hoodiego*
- Za kogo on sie uważa? Wielki pan myśli że może mieć ws, ystko co chce! Pajac. - Masky był najwidoczniej podirytowany co jego brat szybko wyłapał. W końcu to nie takie trudne słysząc jego ton głosy oraz gestykulowanie rękoma. Hoodie wiedział że Masky kiedy jest zdenerowany, zawsze macha rękoma tu i tam. Między innymi dlatego zawsze trzyma odstęp kiedy czuje od Maskiego złość, bo nie chce dostać w twarz, a trzeba przyznać, Masky siłę ma i naprawde mogłoby to zaboleć.
- Heh. Lubisz go. - lekko rozbawiony Hoodie właśnie ściągnął swoją kominiarke.
- Co? Nie prawda!- odkrzyknął mu Masky zciągając swoją maske - A ty?- spytał już ciszej po chwili.
- Może? Ale nie chce ci go zabierać.
- Zabierać? Niby czemu?
- No wiesz, skoro tobie sie podoba...
-Pff. Mi sie nie podoba! A nawet jeśli, to nie znaczy że masz go sobie odpuszczać! Chce byś był szczęśliwy! Jeśli chcesz z nim być to prosze bardzo! - powiedział Masky.
- Wiesz co? Mam wrażenie że on podrywa nas obu, jeśli mam być szczery. Co mu chodzi po głowie?
-Może - przerwał - może on chce być z nami dwoma? No wiesz...trójkącik. Tak to wygląda.- zaczerwienił sie Masky.
- Tak, tak to wygląda, ale lepiej narazie to zostawić. Musimy sie w pęłni skupić na Misjii. Jeżeli zjebiemy, nie będzie kolejnej szansy, ok?
- Ok ok...- Hoodie objął go ramieniem.
- To co. Na jakiego kebsa masz ochote?

....

Wiem dawno mnie nie było, dużo sie działo, mam 2 raz już korone. Koszmaaar. Ale wróciłam. To nie oznacza niestety że często będą rozdziały, ale lepsze to niż nic co nie? Widze za DUŻĄ aktywność, za którą dziękuję! A niektóre komentarze mnie rozbrajają 🤣 niezły ubaw. Także jeszcze raz bardzo dziękuję i dozobaczenia! (Raczej doczytania 😅) Bye Byeee

TicciMask Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz