TicciMask

Part 13

T: Dawaj Hoodie. Nieźle ci idzie.
                        Pov. Toby
To była prawda. Nieźle mu szło. W coągu pół godziny i kilku prób Hoodie doszedł na 5 lvl. Bałem sie że będzie gorzej.
T: Dobra dość. Teraz czas na Maskiego.
Masky wstał i spojrzał na mnie.
M: Nie zabije mnie to?- spojrzał sie  na mnie.
T: Nieee. Luz
Masky zaczął. Oczywiście to była istna katastrofa. Nie mógł przejść dłuuugo pierwszego lvl a po 4 razie:
M: I jak?- spytał zmęczony Masky
T: 3mn 4sek.
M: Cooo?! Jezy Toby odpuść....
T: Zapomnij. Dzisiaj przejdź chociaż 1lvl .
M: Uuuuuhhhh.
Po 20 próbach w końcu mu sie udało.
T: Dobra zbieramy sie.
Zebraliśmy sie i wyszliśmy w strone rezydencji. Była cisza po drodze ponieważ chłopacy byli zbyt zmęczeni na jakiekolwiek rozmowy. Dotarliśmy do rezydencji. Pierwsze co udałem sie do pokoju po jakieś czyste ciuchy i udałem sie do łazienki. Wziąłem prysznic i zakładałem spodnie. Jezu tak dobrze w końcu sie ogarnąć. Nie zdążyłem wziąść nawet koszulki do ręki gdy nagle do łazienki wbił Masky. Chyba nie spodziewał sie że tu będę bo jego mina oznaczała wielkie zdziwienie i zakłopotanie. Chciał wyjść ale złapałem go za nadgarstek i przyciągnąłem go do siebie.
T: No co? Już wychodzisz?
                       Pov.Masky
T: No co? Już wychodzisz?
M: A....ale ja...
Byłem kompletnie zakłopotany. Toby bez koszulki...trzyma mnie za nadgarstek w dodatku nie chcąc mnie wypuścić z łazienki. O mój boże...
T: Wiesz. Strasznie źle ci dzisiaj szło.
M: J..ja wiem..ja..
T: Zasługujesz na kare.- położył moją ręke na moim kroczu. Poczułem takie podniecenie...zaczął delikatnie masować to miejsce.
M: T...toby...n..ni
T: Zapamiętaj. -przycisnął mnie dd ściany- ja kończe wszystko co zaczynam. - druga ręka złapała moje obie ręce i przycinęła do ściany nad głową. - Widze że poprzednie kary nie działają więc zastosuje coś nowego. -Puścił mnie. Wystraszyłem sie. Co on chce zrobić?!
Rozpioł swój rozporek i kazał mi klęknąć. O nie....
T: A teraz wejdzie mój kolega...