Part 8

295 18 7
                                    

M: C...coś ty powiedział?!
T: Tak. Właśnie TIM. -wstał.
M: S....Skąd ty...?
T: Wiem? Nie pamiętasz małego Tobiego który jak biegał na wf czy ćwiczył to podskakiwał? Nie pamiętasz kogo kopałeś i oblewałeś w szkole? Nie pamiętasz Tim?- przybliżył sie do mnie. Było u niego widać wściekłość i żal.
M: T....toby. Przepraszam...
T: Przepraszasz bo sie mnie boisz!- walnął pięścią w ściane za mną.
M: T...toby- nie wiem dlaczego ale sie popłakałem. W sumie wiem. Byłem taki okropny..jak ojciec dla mnie. Był tak okropny. Tak bardzo go nienawidze! To całe bicie, krzyk....nienawidze go za to że taki był! Że skrzywdził nie tylko mnie a i także Briana!!!! On tak cierpiał. Ja też....tak bardzo.
Rozpłakałem sie jak małe dziecko...tak bardzo potrzebowałem miłości a nigdy jej nie dostałem. Toby teraz tak bardzo go przypominał...Toby spojrzał na mnie.
T: T...tim ty płaczesz? Przecież ty nigdy...
M: Mam uczucia okej?! Robiłem to wszystko bo wyżywałem sie na innych gdy w domu było źle! Gdy Ojciec wyżywał sie na mnie i na Brianie żeby jakoś sobie poradzić wyżywałem sie na kimś słabszym i to przydkiem trafiło na ciebie!!!- rozpłakałem sie na dobre. Zasłoniłem twarz dłońmi. Boże....ja mu to powiedziałem...wyśmieje mnie teraz. Rzecz która miała zostać tajemnicą właśnie wyszła na jaw.....Boże....nie chce już żyć....nie chce tak żyć...
Toby podszedł do mnie i złapał mnie za podbródek tak bym spojrzał mu w oczy mimo że tak bardzo nie chciałem.
T: Nigdy nie pozwole ci upaść Tim. Nigdy nie pozwole cie skrzywdzić. Nigdy nie odwróce sie o ciebie.- przytulił mnie a następnie pocałował. To uczucie...chce by trwało na wieki. Oderwał sie ode mnie i szepnął- Nigdy.....

TicciMask Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz