10. Gdzie podziała się wiedźma?

158 25 0
                                    

Moje świętowanie rozpoczęło się i zakończyło dość szybko. Głównie dlatego, że najpierw ululał mnie Gąsienica, aby po dosłownie chwili obudził mnie Damian wraz z Kotem. W ramionach mieli kartki, które nie wróżyły niczego dobrego. Ani ich zatroskane, zaniepokojone wyrazy twarzy lub oczu.

Za nimi stała Galla. W dłoni trzymała kieliszek z białym winem, które otwierała jedynie przy świętowaniu. Czyli dostatecznie rzadko, żeby być lekko nietrzeźwa i słaniać się na nogach. Chichotała przytrzymywana przez Kapelusznika w swoimi dziwnym kapeluszu. Mężczyzna wyglądał na zmęczonego i chętnego, aby powędrować w moje ślady. Lecz jego lojalność i poczucie obowiązku skierowane w stronę Białej Królowej, zabraniało mu na opuszczenie jej boku, gdy jest w takim stanie. Prawdopodobnie w tej chwili był on bohaterem dla służby, która nie musiała martwić się o bezpieczeństwo ich ukochanej, acz upitej pani.

Przy nich stała Alicja. Nie za długo, bo już po minucie szepnęła coś do ucha Jacka i uciekła, kiedy ten skinął głową. Tak czy siak zdołałam dostrzec jej spojrzenie. Patrzyła na mnie jak na zimną kobietę bez serca. Jak patrzy się na najgorszą istniejącą morderczynię.

Nie miałam jej tego za złe. Najpewniej dlatego, że mało mnie interesowało zdanie Alicji na mój temat. Zresztą im szybciej pozbędzie się iluzji, tym lepiej. Aż żałowałam, że nie da jej się odesłać z powrotem do jej świata. Tak, by jej ideały pozostały na swoim miejscu, aby została tą naiwną, niewinną istotą jaką jest.

Nam wystarczył Damian, który rzeczywiście się starał, wykonując powierzone mu zadania. I nie negował tego, co wiedział - przyjmując świat takim jakim on był. Chociaż w tym momencie wolałabym, by zniknął, rozpłynął się w powietrzu i nie zakłócał mojego snu. Pracowałam cały dzień i praktycznie wolontaryjnie, więc naprawdę zasługiwałam na porządny odpoczynek. Taki sam na sam z łóżkiem! A oni mi to odbierali!

Miałam ochotę wyć z rozpaczy i zrezygnowania. Zabrali mi mój cenny czas, żeby zmarnować go na jakieś bzdety. Nawet nie miałam sił szukać idealnych wymówek, które wykurzyłyby ich z mojej sypialni.

Sam Gąsienica (siedzący przy moim łóżku na fotelu) miałam taki sam zrezygnowany wyraz twarzy, jakby pogodził się z tym co widział. Ja nie mogłam, ale rozumiałam, że on jako ten bardziej tolerancyjny, potrafił to zrobić. Wobec czego zrezygnowałam z sięgnięcia po karty. Co - nie powiem - piekielnie kusiło. Ta rozkosz wywołana wyrzuceniem ich za drzwi i ich zapieczętowanie...

- Streszczajcie się - parsknął Gąsienica sadzając na swoim miejscu Gallę. Siostra zachichotała z rozbawieniem, kiedy jej ręka trzymająca kieliszek zakołysała się i została podtrzymana przez Gąsienicę. Następnie upiła z niego duży łyk, patrząc mgliście na mężczyznę, przy tym Jacka stojącego przy jej drugim boku.

Zwinęłam się na łóżku w kłębek skierowana w kierunku siostry, gdzie znaleźli się również Damian i Kot. Przyglądali mi się, jakby nie widzieli nikogo innego. Siedli na łóżku, wyciągając w moją stronę kartki. I oczekując, że natychmiast po nie sięgnę, żeby zająć się tym z czym przyszli.

- Czego chcecie? - spytałam z trudem panując nad zamykającymi się powiekami.

- Przeglądaliśmy dokumenty z miejscami, które zamieszkiwała Czarownica ze Wschodu, ale... - zaczął z wahaniem Damian.

- Ale one już nie istnieją - dokończył pośpiesznie Kot pozostający pod czujnym spojrzeniem Gąsienicy. - Wszystkie zniknęły w ciągu kilku godzin. Jakby rozpłynęły się w powietrzu.

- Jedynie po niektórych pozostały zgliszcza. Reszty zwyczajnie nie ma - dodał Damian, przeglądając dokumenty. - To tak, jakby wiedziała, że jej siostra nie żyje i się ukrywała.

Afra - Czerwona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz