5. Dlaczego tak jest?

185 26 5
                                    

Przed kolacją wałęsałam się po zamku pozostawiona sama sobie. Na naradzie - ostatecznie - praktycznie nic nie zostało ustalone. Jack był zbyt wkurzony, by usiedzieć w miejscu i zbyt niepewny w jaki sposób mnie obrazić, aby mógł wytrzymać w tym samym pomieszczeniu co ja. Z kolei Galla nie wiedziała jak nas uspokoić, więc jedynie starała się zminimalizować ewentualne straty. Jednocześnie posyłała Gąsienicy wściekłe spojrzenia, ilekroć ten wcinał się w ostrą wymianę zdań między mną a Kapelusznikiem, obierając oczywiście moją stronę. To jeszcze bardziej rozjuszyło Jacka i próbującą załagodzić sytuację Gallę.

A pośrodku tego całego sajgonu dwójka nastolatków, zastanawiających się, którą ze stron obrać lub czy pozostać neutralnym. Postanowili się nie wtrącać, za co byłam im wdzięczna. Gdyby włączyli się w dyskusję, wątpię by ona w ogóle się zakończyła.

Rozciągnęłam się, ziewając. Nie ma to jak porządna kłótnia dla rozładowania napięcia!

- ...skarbie...

- Huh? - rozejrzałam się w poszukiwaniu cichego głosu.

Wtedy to zauważyłam uchylone drzwi saloniku Galli. Zaciekawiona kim jest ten "skarb", podeszłam bliżej. Salonik nie był duży, ale zapełniony tyloma szpargałami, że z łatwością wyciszał głos. Zapewne właśnie dlatego siostra go tak urządziła, niemniej było to uciążliwe, gdy chciało się podsłuchiwać. No, może gdyby zostawiła te drugie drzwi otwarte to...

- Ale ja chcę zrozumieć - powiedziała Alicja niemal z desperacją. - Co mamy zrobić, jeśli dalej będą rzucać się sobie do gardeł, a my nie będziemy wiedzieć dlaczego?

- Czerwona Królowa nie odpowie na nasze pytania - zgodził się Damian. - Nawet jeśli to skróci to do zbędnego minimum i nic z tego nie wyjdzie.

Wyszczerzyłam się. Zdążył mnie poznać całkiem dobrze.

Galla w tym samym momencie westchnęła.

- To proste - rzucił Gąsienica. - To wina Kapelusznika i jego wielkiego ego.

- Panie Gąsienico! - Biała Królowa wcięła się szybko, aby zapobiec kolejnej sprzeczce. W związku z tym przycisnęłam się do ściany przy drzwiach. Sama chciałam wiedzieć co postanowi wyjawić. - Widzicie... co kilkadziesiąt lat rodzi się Czerwona Królowa, która jest idealna dla obu ról - Czerwonej i Białej Królowej. Afra jest właśnie taka. Ma w sobie cechy tak zwanego "złego", choćby poprzez sposób mówienia, patrzenia czy zachowania. Ale też cechy "dobrego". Tu mam na myśli jej zarządzanie swoim terytorium, dbanie o ludzi, przyjmowanie uchodźców lub pracowników do zamku, który tak naprawdę ich nie potrzebuje. Prócz tego na jej terytorium nie ma ubóstwa. Ludzie mogą się jej bać - i wcale się tego nie dziwię - lecz nie żyje im się tak źle.

- Właśnie dlatego... - chciał powiedzieć Gąsienica, ale przerwało mu prychnięcie.

- Teraz będziesz ją bronić, tak? - spytał Jack.

Wzdrygnęłam się. Miałam nadzieję, że go tam nie będzie. Szczególnie teraz, kiedy nie chciałam słuchać jego obraźliwych słów. Czasami naprawdę kusiło mnie wypowiedzenie pamiętliwych słów: "Ściąć mu głowę!". I z każdą mijaną minutą przebywania w tym zamku, pokusa stawała się coraz większa.

- Jack chciał, by przejęła i moją rolę. Stałaby się pierwszą Królową, która zarządzałaby oboma terytoriami. Wydaje mi się, że nie był to taki zły pomysł, niemniej...

- On chciał ją do tego zmusić. Cały czas łaził i biadolił o tym jakie to ważne - wtrącił Gąsienica nie mogąc już wytrzymać. Był wyraźnie wściekły. - Afra nie miała wytchnienia. Była pod wielką presją w tamtym czasie, a on był kolejnym, który się napatoczył, gadając co musi robić, jaka być..

Afra - Czerwona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz