17. Surowa kara

147 23 1
                                    

Alicji nic nie było. Okazało się, że czarownica zwyczajnie się upiła w jej towarzystwie (próbując upić również dziewczynę, bo nie chciała pić sama) i padła niedaleko nastolatki. Ale to nie dlatego musieliśmy tyle czekać.

Kot najpierw wyprowadził Alicję z pokoju, potem zaczął przeszukiwać pomieszczenie, w którym leżała Czarownica z Północy. Z tego, co było widać, spodobały mu się znaleziska. Nie chciał ich, jednak pokazać - przynajmniej nie mnie, dalej rzucając mi urażone spojrzenia - tylko uciec stąd tak szybko, jak się dało.

Jedyne co powiedział w ramach wyjaśnienia to to, że zamek powoli zaczyna się rozpadać. Bez Czarownicy z Północy nie mógł istnieć, więc do czasu aż całkiem się rozleci, powinniśmy uciekać. Wiedziałam, jednak że musi się za tym kryć coś jeszcze. Jego spłoszone, rozbiegane spojrzenie mogło być spowodowane pozbyciem się czarownicy, lecz... to nie było wszystko. Niemniej wierzyłam, że powie o tym przynajmniej Galli. W końcu zawsze jej się spowiadał. Kto, by nie chciał, kiedy patrzyła tak przenikliwie?

Tak czy siak to mnie mało interesowało. Ważniejsze było to, że cały mój prawy bok był zesztywniały od leżenia w jednej pozycji. Prócz tego dalej zmęczenie wygrywało od zachowywania przytomności. Wiedziałam, że powinnam była wczorajszej nocy wykurzyć facetów wcześniej, ale było tyle do omówienia, że skończyliśmy grubo po północy.

Nim Galla rzuciła zaklęcie teleportujące, przyjrzała nam się uważnie. Ja, Gąsienica i Kot wbiliśmy jednomyślnie wzrok w ziemię przed naszymi stopami, byleby nie patrzeć na Białą Królową.

- Dostaniecie tę samą karę co Damian - zadecydowałam spokojnie. - Mianowicie - poza zabraniem waszych cennych przedmiotów - zostaniecie zamknięci w pokojach. Osobno. Do momentu przemyślenia swojego zachowania. Z doświadczenia wiem, że wam to trochę zajmie, także proponuję od czterech dni do tygodnia zamknięcia. Myślę, że tyle wam wystarczy byście zrozumieli swój błąd i spróbowali - naprawdę spróbowali! - się poprawić. A przynajmniej przeprosić Alicję.

- Haha! - parsknęłam opierając się o Gąsienicę. Wymieniliśmy znaczące spojrzenia - Będziesz musiała zamknąć nas na wieczność, bo nigdy, żadne z nas - wskazałam siebie i Gąsienicę - nie przeprosi tej naiwniaczki. Zresztą jej zasranym zadaniem było brać udział w tym, co od niej się wymaga. Więc nie zrobiliśmy niczego złego.

- Naprawdę tak myślisz? - spytała Galla rozmasowując mostek nosa. - Wiesz, że to zalicza się do porwania, prawda? Nie oczekuję przeprosin za całą resztę, gdyż wiem, jak bardzo jest to niemożliwe. Jednakże powinniście przeprosić za wystraszenie Alicji - szczególnie ty, Afro - i porwanie jej, wrzucając do zamku Czarownicy z Północy, która mogła z nią zrobić wszystko.

- Przeprosiny mogą być w formie prezentu? - spytał Gąsienica z nadzieją.

- Wraz ze słownym "przepraszam" - zgasiła go kobieta.

Obydwoje skrzywiliśmy się i mlasnęliśmy językami. Było to nam nie na rękę. W końcu nawet nie pamiętałam czasów, gdy przepraszałam kogoś, kto mnie zirytował. Naprawdę Galla wymagała niemożliwego, doskonale wiedząc, jak trudne to dla nas będzie.
W dodatku miała zamiar nas zamknąć! Każdego osobno! Cztery dni będą dla nas równe wieczności bez swojego towarzysza, więc z pewnością zrobimy to, co od nas wymagała. Nawet, jeśli bardzo tego nie chcieliśmy. Jednak... nie mieliśmy wyjścia bez fajki i kart. Byliśmy skazani na łaskę i niełaskę złej Galli, gotowej ukarać nas przykładnie za nasze zachowanie.

Już to widziałam, jak cała nasza czwórka po czterech dniach przeprasza Alicję. Ta pewnie będzie wniebowzięta, zbierze się na odwagę i powie, byśmy nigdy więcej tego nie zrobili, bo to złe. Potem pochwali się Galli, kiedy nagle nie uzna nas za takich strasznych. Będzie pewnie myśleć, że z pomocą mojej siostry jest wstanie zrobić wszystko.

Afra - Czerwona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz