13

138 5 5
                                    

Perspektywa Sofii

-Mogę o coś zapytać?- zwrócił się do nas

-Tak- odpowiedziałam 

-Czemu tak podróżujecie nie chciałybyście wrócić do domu i odpocząć?- zapytał. Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią i gdy chciałam się już odezwać wyprzedziła mnie Klara.

-Nie mamy domu, nasi rodzice zginęli gdy byłyśmy małe od tego czasu podróżujemy i nigdzie na dłużej się nie zatrzymujemy- powiedziała mu

-Przykro mi nie wiedziałem- powiedział z wyczuwanym smutkiem w głosie

-Nic się nie stało- zapewniłam 

-Teraz cicho i nie odzywajcie się- poprosił a my pokiwaliśmy głowami. Gdy byliśmy już blisko bramy usłyszeliśmy krzyk

-Stać kontrola towaru. Dokumenty!!- krzyknął zapewne strażnik- A to ty Bard- powiedział gdy zobaczył przewoźnika

-Witaj Persy- przywitał się z nim

-Zgłaszasz coś- zapytał i nawet nie zwracał uwagi na mnie i Klarę

-Skargę na pogodę- powiedział wychodząc z łodzi- Chce do domu- dodał podając mu zapewne dokumenty. 

-Nie ty jeden- powiedział ten strażnik i wszedł do tego jakby domku co był za nim- To tyle wszystko co trzeba- powiedział oddając mu papiery czy tam dokumenty. 

-Nie tak szybko- powiedział jakiś gość który pojawił się niewiadoma skąd i wziął mu te dokumenty- Transport pustych beczek z królestwa leśnych elfów. Nie są puste prawda?- zapytał retorycznie- A one kim są?- zapytał pokazując na nas

-Znalazłem je i postanowiłem im pomóc- powiedział jakby nigdy nic

-Nie wierze ci- powiedział do niego, patrząc na nas podejrzanie- Nie jesteś rybakiem tylko flisakiem jak się nie mylę- powiedział biorąc jedną rybę z beczki i pokazał na Barda. 

-Nie twój interes-odpowiedział, a ja przysłuchiwałam się tej wymianie zdań i za radą Barda nie odzywałam się chodź chciałam

-Mylisz się to sprawa naszego władcy a zatem i moja- powiedział mu 

-Daj spokój ludzie muszą jeść- odpowiedział i słyszałam w jego głosie że jest wkurzony na tego gościa. 

-Te ryby to kontrabanda- powiedział- Opróżnić beczki za burtę- powiedział do strażników- Szybko- dodał 

-Ludzie tu są biedni, czasy ciężkie, jedzenia jest mało- mówił Bard który miał nadzieję że ich przekona

-Nie moja sprawa- powiedział i miałam ochotę mu coś zrobić naprawdę, on myślał tylko o sobie a innych ludzi miał gdzieś

-Ludzie usłyszą że władca kazał wyrzucić ryby do jeziora, zaczną się rozruchy- mówił, a ja  i Klara patrzyliśmy tylko na tych strażników którzy zaczęli opróżniać beczki- Czy wtedy to będzie twój problem?- zapytał patrząc na niego.

-Stać- powiedział do nich, a ja odetchnęłam z ulgą bo mało brakowało a byłoby po nas- Tak cię obchodzą ludzie?- zapytał retorycznie a ja już widziałam ę Bard miał już go dość- Obrońca uciśnionych teraz cię uwielbiają ale już niedługo- mówiąc to spojrzał jeszcze raz na mnie i Klarę i odszedł.

-Podnieść kratę- powiedział ten sam gość co sprawdzał te dokumenty. Bard wszedł do łodzi i zaczął odpływać ale jeszcze usłyszeliśmy głos tego całego zastępcy władcy

-Władca ma cię na oku i na te dwie dziewczyny, pamiętajcie. Wiemy gdzie mieszasz Bard i wiemy że one też będą u ciebie- ostrzegł

-To małe miasto, każdego łatwo tu znaleźć- powiedział odwracając głowę w jego stronę i odpłynął.

Siostrzana PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz