17

109 4 1
                                    

Perspektywa Sofii

-Połóżcie ją na łóżku- postanowił Bard przepuszczając nas w drzwiach. Weszliśmy do środka i tak jak kazał nasz gospodarz położyłam ją na łóżku. Bafur od razu poszedł przynieść wodę, a Oin próbował jej pomóc.  

-Naprawdę nie dasz rady jej jakoś pomóc?- zapytałam coraz bardziej przerażona gdy po raz kolejny krzyknęła z bólu.

-Potrzebne mi zioła żeby zbić gorączkę- powiedział

-Mam wilczą jagodę, marunę- powiedział Bard, wyciągając zioła na stół

-To na nic, masz królewskie ziele?- zapytał Oin 

-To chwast, karmimy nim świnie- powiedział, a ja raz patrzyłam na Barda i raz na Klarę martwiąc się o nią.

-Świnie, chwast- powiedział do siebie Bofur i odwrócił się w naszą stronę- Nie ruszaj się- powiedział pokazując na Klarę i gdzieś pobiegł. 

-Siostrzyczko proszę trzymaj się- powiedziałam do niej, trzymając rękę na jej czole- Pamiętasz, obiecałaś mi że mnie nie opuścisz i masz dotrzymać tego słowa- powiedziałam do niej.

-Nie bój się, wyjdzie z tego- zapewnił mnie Oin, a ja miałam nadzieję że ma rację.

Minęło kilka minut, gdy poczułam lekkie trzęsienie ziemi i bałam się najgorszego.

-Tato to góra- powiedział Bain do ojca, spojrzałam na Klarę i podeszłam do Barda

-Zostaw nas, weź dzieci i uciekajcie- powiedziałam do niego

-Dokąd? Nie ma dokąd- powiedział z wyczuwanym strachem w głosie

-Zginiemy tato?- zapytała Tilda, 

-Nie kochanie- powiedział do niej

-Smok nas zabije- odpowiedziała, a ja do niej podeszłam

-Ja zabije go pierwszy- powiedział wyciągając czarną strzałę- Sofio?- zwrócił się do mnie

-Popilnuje ich i obiecuję że nic im się niestanie- zapewniłam patrząc na niego. Pożegnał się z córkami i razem z synem, który miał wrócić wyszli z domu. -Nic im się nie stanie- powiedziałam do dziewczyn i usłyszałam kolejny krzyk Klary więc od razu tam podeszłam.

-Gdzie ten Bofur?- zaczął się niecierpliwić Oin. Nie miałam pojęcia co mogłam jeszcze zrobić jedyna nadzieja była w tym królewskim zielu. 

Po jakimś czasie, gdy wrócił Bain usłyszeliśmy jak ktoś jest na polu i Sigrid wyszłam myśląc że to jej ojciec. Ale po chwili usłyszeliśmy jej krzyk i wbiegła do domu próbując zamknąć drzwi ale nie mogła. Po chwili w domu zaczęły się pojawiać orkowie, spojrzałam na Sigrid i zaatakował ją ten sam ork przed którym uciekała, szybko wyjęłam sztylet i pobiegłam w ich stronę. Gdy go zabiłam zaczęłam atakować pozostałych, ale wrogów pojawiało się coraz więcej. Szybko oceniłam sytuację i pobiegłam w stronę rodzeństwa zabijając orków którzy chcieli ich zaatakować. W jednym z moich wrogów znalazła się strzała popatrzyłam w stronę skąd nadleciała i okazało się że to ta rudowłosa elfka, a zaraz po niej pojawił się ten blondwłosy elf, którzy zaczęli zabijać orków. Usłyszałam krzyk Klary i spojrzałam w jej stronę, atakował ją jeden z wrogów i szybko rzuciłam sztylet w niego, zostałam bez broni ale się nie poddawałam tylko broniłam się wszystkim co wpadło mmi w ręce. 

-Na ziemie- powiedziałam do Baina i razem z nim wylądowałam na ziemi, a ta rudowłosa elfka zaatakowała tego orka. Usłyszałam ponownie krzyk Klary i zobaczyłam jak leży na ziemi i ten ork miał w bok wbity mój sztylet, więc szybko go chwyciłam i zabiłam najbliższego orka. Zabijałam je tak razem z elfami dopóki nie zabiliśmy wszystkich.

Siostrzana PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz