Po żmudnym dniu spędzonym na uganianiu się za kotami, cała trójka geninów należących do drużyny siódmej miała już serdecznie dość wszelakich misji o randze D. Najbardziej jednak było to widać po blondynie, który nie starał się nawet ukryć swojego niezadowolenia podczas nudnych jak flaki z olejem misji.
- Kakashi-sensei! Dlaczego musimy wykonywać tak nudne misje?- Zapytał zmęczony młodzieniec, znużonym wzrokiem wpatrując się w twarz swojego mistrza.
- Naruto, jesteście Geninami. Misje wyższej rangi są przeznaczone dla bardziej doświadczonych shinobi. Wy jako Genini macie dostęp jedynie do misji rangi D oraz po dłuższym stażu pozwolą wam wykonywać misje rangi C.- Wytłumaczył swym znużonym głosem, jednak blondyn wydawał się nie rozumieć jego słów.
- To kiedy pójdziemy na jakąś lepszą misję?- Podekscytował się niebieskooki, spoglądając na Sensei'a swym dziecinnym, nieskalanym złem, naiwnym wzrokiem.
- Nie mam dzisiaj na ciebie siły Naruto. Chodźmy oddać misję i do domu.- Mruknął Kakashi, odrywając swój wzrok od niebieskookiego.
Reszta ich drogi minęła w ciszy, nikt się nie odzywał, nikt nic nie nucił, nikt o nic się nie pytał. Szli w stronę swego celu, oczekując jedynie zakończenia tego tak nudnego dnia. Uganianie się za kotem, nawet jeżeli nie był on specjalnie wyszkolonym do walki zwierzęciem, było istną katorgą. Ciągłe zwody, uniki, ucieczki w ciasne zaułki do których nie było jak się dostać, to wszystko znajdowało się już za nimi, musieli jedynie pójść i zawiadomić przywódce wioski, który sam zlecił im tą misję, że została ona ukończona z sukcesem. Tylko pierwsza misja była zlecana przez samego Hokage, gdyż taka była tradycja. Młodzi genini lekko obawiali się stanięcia twarzą w twarz z samym Żółtym błyskiem, który zasłynął na świecie z swych niebywałych umiejętności.
Stali już przed drzwiami do sali, gdzie znajdował się w tamtym czasie owy przywódca wioski. Szybko uchylili drzwi, spokojnie wchodząc do środka. Gdy Kakashi zajmował się oddawaniem złapanego kota, Naruto uważnie przyglądał się młodemu przywódcy wioski.
Tak samo jak on przyglądał się Hokage, tak Hokage przyglądał się mu. Przez jeden moment, jedną krótką chwilę przypominał mu on swego dawno już pogrzebanego syna, gdyż wydawał mu się wyglądać niemal identycznie jak on sam. Piękne, jasne błękitne oczy oraz długie, spiczaste blond włosy były jego wizytówką, a ten oto niedawno poznany genin zdawał się posiadać dokładnie takie same, jednak tylko do czasu. Gdy dorosły blondyn - odziany w długie białe haori z krótkim rękawem, ozdobione motywem czerwonych płomieni - postanowił na chwilę przymrużyć swe oczy, po ich otworzeniu ujrzał zupełnie inną osobę. Wpierw do jego uszu dotarł dźwięk dzwoneczka, a po chwili młody genin zmienił się nie do poznania. Ciemne brązowe włosy o prostym ułożeniu w ogóle nie przypominały swego wcześniejszego żółtego blasku, a żółtym oczyskom bliżej było do koloru słońca, aniżeli nieba.
Nie wiedział czy to mary z dawnych lat znów postanowiły go nawiedzić, czy może już od tego upału zaczął mieć omamy, jednak jeszcze chwilę temu mógłby przysiąc że Naruto był jego synem, jednak teraz ta hipoteza została niemal natychmiastowo zmiażdżona, opluta i wyrzucona do kosza. Jego syn nie żył już od przeto dziesięciu lat, jednak on dalej się z tym nie pogodził.
Blondyn, który z nie lada ciekawością przyglądał się dorosłemu mężczyźnie, nie wiedząc czemu, zaczął odczuwać silny, nie pohamowany gniew wymieszany z dozą strachu. Twarz młodego mężczyzny, choć z początku zwykła, nazbyt nie wyróżniająca się w tłumie innych twarzy, szybko zaczęła powodować u młodzieńca dziwną, nie pohamowaną chęć mordu, a cichy dźwięk dzwoneczka wybrzmiewający w jego uszach, jedynie potęgował to uczucie.
CZYTASZ
Naruto - Uczeń Orochimaru
FanfictionZapieczętowanie Dziewięcioogoniastego w nowo narodzonym chłopcu, nie przyniosło wraz z sobą nic dobrego. Śmierć wielu najznamienitszych ninja Konohy była chyba jedną z najmniej nieprzyjemnych spraw. Dużo gorszym okazała się zdrada jednego z Saninów...