- Naruto, pośpiesz się!- Wykrzyczała zniecierpliwiona dziewczyna, nerwowo wymachując ręką w stronę młodego blondyna, który wlókł się w stronę bramy.
- No przecież idę!- Wykrzyczał przybitym głosem, posępnie zbliżając się do swych towarzyszy.
- Co się mu stało?- Zapytała Sakura, zwracając się bezpośrednio w stronę szatyna, który od dłuższej chwili stał oparty o bramę.
- Popłakał się że Ichiraku jest dzisiaj zamknięte.- Wydusił bez większego zainteresowania.
- A specjalnie wziąłem pieniądze ze sobą.- Mruknął zdołowany młodzieniec, smutno wędrując wzrokiem po ziemi.
- Co ty tak marudzisz Młotku? Przecież już wczoraj było napisane że dziś nieczynne będzie.- Mruknął lekko zbulwersowany szatyn, gniewie spoglądając na ziemię.
- Naruto, co się stało z Sasuke-kun'em?- Zapytała Sakura, pytająco spoglądając na swego rówieśnika.
- No kiedy ja płakałem że Ichiraku dzisiaj było zamknięte, to on poszedł do sklepu aby kupić sobie Onigiri, ale nie było, więc poszedł do innego sklepu, aby kupić chociaż pomidory, ale wszystkie były wyprzedane, więc się zdenerwował.- Wytłumaczył, wycierając gluty które zwisały mu z nosa.
- Ale wy jesteście dziećmi.- Uśmiechnęła się szeroko, dumnie wypinając swą klatkę piersiową.
- Mówisz tak tylko dlatego że pierożków nie wyprzedano.- Mruknął Naruto, wciąż rozmyślając nad swym upragnionym posiłkiem.
- Pierożki nie mają tutaj nic do rzeczy.- Odpowiedziała, nerwowo obracając się na pięcie.
***
Pogrążeni w smutku młodzieńcy wciąż wyczekiwali aż ich mistrz postanowi zjawić się na umówionym spotkaniu. Choć już dawno powinien zjawić się w umówionym miejscu, wciąż go nie było. Po części szczęśliwym było to, że ich klient upił się do nieprzytomności, dzięki czemu nie był świadomy tego, że jego pracownik jeszcze się nie pojawił. Nie zmieniało to jednak faktu, że trójka geninów wciąż musiała na niego czekać.
- Tak się zastanawiałam Naruto, kim są twoi rodzice?- Przerwała głuchą ciszę która panowała wokół nich, ciekawsko mu się przyglądając.
- Moi rodzice?- Zastanowił się, jednak nie mógł odnaleźć żadnej odpowiedzi na swoje pytanie.- Chyba nie mam żadnych.- Tępy, lekko przytłumiony śmiech wydostał się z jego ust, a na twarzy pojawił się sztuczny uśmieszek. Aby stłumić łzy, które nie wiedząc czemu wydostawały się z jego oczu, postanowił z całej siły je przymknąć.
Nie wiedział dlaczego łzy cisnęły mu się do oczu, zupełnie jakby jej słowa go zabolały, jednak nie był pewien co było tego przyczyną. Miał mistrza który go uczył oraz brata który nim się opiekował podczas jego pobytu w laboratorium, jednak w głębi serca czuł że to wszystko, ich dobroć i opieka była jedynie ułudą, kłamstwem które zostało mu opowiedziane aby łatwiej było nim manipulować. Za każdym razem gdy widział ich uśmiechnięte twarze, słuchał ich miłych słów lub po prostu z nimi przebywał, czuł iż to wszystko było kłamstwem, jednak nie przeszkadzało mu to. Został wychowany aby służyć, nie żeby kochać lub być kochanym. Nie był pewien kiedy doszedł do wniosku że to wszystko było kłamstwem, jednak pewnego dnia po prostu zrozumiał że jego życie przepełnione jest kłamstwem, a on nie był w stanie z tego kłamstwa się wyrwać, wolał żyć w ułudnej nadziei że może jednak się mylił, jednak cichy głos w jego głowie wciąż napierał na niego, nie pozwalając mu przestać wątpić. Nie był już pewien prawie niczego. Kim był, czego od niego oczekiwano, dlaczego Dziewięcioogoniasty został zapieczętowany akurat w nim, jak wyglądali jego rodzice, dlaczego nie był podobny do swojego brata. Nie był już nawet pewny tego czy jego brat był jego bratem, gdyż nie widział w nim żadnych podobieństw do siebie. Jedyne czego wiedział to to, że chciał pomóc swemu mistrzowi, zostać jego prawą ręką, kimś komu by zaufał, kimś kogo by docenił. Pragnął mocy, ostatecznej niezaprzeczalnej siły której nikt nie mógł się przeciwstawić.
CZYTASZ
Naruto - Uczeń Orochimaru
FanficZapieczętowanie Dziewięcioogoniastego w nowo narodzonym chłopcu, nie przyniosło wraz z sobą nic dobrego. Śmierć wielu najznamienitszych ninja Konohy była chyba jedną z najmniej nieprzyjemnych spraw. Dużo gorszym okazała się zdrada jednego z Saninów...