Rozdział VII - Początek nowego jutra

452 38 4
                                    

Blondwłosy młodzieniec starł krew z swej twarzy, uśmiechając się przy tym triumfalnie. Jeszcze chwilę temu szalał w najlepsze niczym demon, bardzo obficie raniąc swych przeciwników, lecz teraz był bardzo spokojny. Tuż pod jego stopami leżało piętnaście nieprzytomnych ciał ułożonych w jeden duży stos. Każdemu z osobna połamał on przedramiona oraz piszczele, aby ci nie zaatakowali go już ponownie. Następnie związał ich dłonie, aby nawet jeśli jakimś cudem ich kości magicznie się zrosły, wciąż nie mogliby go zranić.

- Gratuluję Naruto-kun. Ukończyłeś swój trening i jesteś gotowy na rozpoczęcie swej pierwszej prawdziwej misji.- Oblizał swe usta, spoglądając na swego podopiecznego zaciekawionym wzrokiem.

- Misja? Tak dattebayo!- Zmęczony dziesięciolatek spojrzał w gadzie oczy swego mistrza, lekko się uśmiechając.

- Zaraz wszystkiego się dowiesz.- Odpowiedział mu Sannin, powolnie wychodząc z pomieszczenia które on lubił nazywać kącikiem rozkoszy, gdzie zabawiał się gdy nie miał nic pożytecznego do roboty, lub po prostu chciał przetestować nowe techniki, a nigdzie indziej nie mógł znaleźć żywego celu.

Orochimaru powolnie zawędrował do swej sali obrad, gdzie każdy z jego bardziej zaufanych pachołów dostawał misję do wykonania. Nie było to zbyt dostojne pomieszczenie, znajdował się tam jedynie niezbyt duży tron oraz kilka pomniejszych krzeseł. Światło w pomieszczeniu było słabe, wręcz ledwo widoczne, nadając temu miejscu lekkiej grozy.

Tuż przy tronie klęczało trzech młodych mężczyzn. Jedynie jeden z nich zwrócił uwagę młodego Naruto, szarowłosy młodzieniec o imieniu Kabuto. Niewiele zmienił się on od swej ostatniej wizyty, lecz mimo to i tak zdziwił swym przybyciem młodego Jinchuuriki.

- Kabuto-san? Co ty tutaj robisz dattebayo?- Zapytał zdziwiony młodzieniec, widząc jak ten wciąż klęczy na ziemi.

- Orochimaru-sama wezwał mnie tutaj, aby wyznaczyć mi kolejną misję.- Lekko uśmiechnął się do chłopca, dokładnie przyglądając się jego ciału.

- Ja też mam tu dostać jakąś misję, więc może idziemy na tą samą misję?- Podekscytował się na samą myśl że mógłby wreszcie zobaczyć pełną siłę swego byłego nauczyciela.

- Orochimaru-sama? On nie jest jeszcze na to gotowy! Będzie nam tylko zawadzał w tym planie.- Kabuto z lekkimi obawami spojrzał na Sannina.

- Kabuto, Naruto-kun będzie miał inną misję. Bardziej odpowiednią do jego rozmiarów oraz wieku.- Wysyczał spokojnie Orochimaru, spokojnie siadając na swym tronie.- Naruto-kun, mój wąż zaprowadzi cię do Konohy, gdzie wstąpisz do Akademii. Mój stary "przyjaciel" załatwił już wszystkie potrzebne sprawy, więc nikt nie będzie nic podejrzewał. Wszystkiego dowiesz się na miejscu, ale do czasu aż nie dostaniesz bezpośredniego rozkazu od mojej osoby, musisz udawać shinobi z Konohy. Nawet jeśli będziesz musiał walczyć naprzeciw któregoś z moich ludzi lub nawet mnie, musisz to bezwzględnie zrobić. Tutaj masz zapisane wszystko, co musisz wiedzieć o swoim nowym życiu. Możesz używać swego prawdziwego imienia. I tak raczej nie zwrócisz tym już na siebie większej uwagi. Minęło sporo czasu od tego wydarzenia. Tylko pamiętaj aby powstrzymać ten swój tik słowny. Oraz nie wspominaj nikomu o mnie.

- Orochimaru-sama, czemu niby moje imię miałoby jakkolwiek mi zaszkodzić? I o jakie wydarzenie chodzi dattebayo?- Naruto zaczął zastanawiać się nad słowami swego mistrza.

- Nie musisz się tym przejmować Naruto-kun. Jeśli będziesz potrzebował, możesz używać mojego nazwiska.- Uśmiechnął się szarowłosy.- Jeśli pozwolisz, chciałbym przekazać pewne informacje na osobności, więc ty w tym czasie mógłbyś pójść spakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby, która leży na twoim łóżku. Najpewniej nieprędko tutaj powrócisz, więc zabierz wszystko czego będziesz potrzebować.

Naruto - Uczeń OrochimaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz