Rozdział 011 „Tajemnice ciemności"

10 1 4
                                    


Rolan w głębokim żalu pochował swojego ojca.

Towarzyszyli mu przy tym Ordeon i przyjaciele. Nienawidził z całych sił mężczyzny, który go zabił oraz uprowadził Langorę. Wspólnie z Gajosem oraz ich nowym sprzymierzeńcem Rohanem planowali uknuć spisek, by ją uwolnić. Rohan był niegdyś synem bogatego księcia. Pochodził z północnej części Iluzjonu. Niestety. Kiedy ojciec mężczyzny odmówił przysięgi wierności nowemu królowi musiał zostać skazany na śmierć. Wcześniej jednak wysłał do Ordeona syna wraz z dwiema córkami i listem. Dziewczęta zamieszkały w osadzie. Nauczyły się żyć z dala od luksusów. Jedna z nich, starsza od Rohana poślubiła młodego syna kowala i wyglądała na szczęśliwą. Sam Rohan również był zakochany w miejskiej dziewczynie. Jednak on nie zapomniał o swojej przeszłości. Zamierzał odzyskać utraconą władzę oraz pozycje. Wierzył, że kiedyś mu się uda. Przynajmniej po cichu na to liczył. Nigdy nie mówił głośno, ale wszyscy znali dobrze aspiracje mężczyzny.

- Wejście do zamku jest sporym ryzykiem .... – mówił Rohan pewnym siebie głosem. Wiedział o tym. Kilka razy w nim już był. Podobnie Jak Evran, chociaż mniejszy statusem. Wciąż pamiętał wrażenie jakie zrobił Andor. Chyba nigdy tego nie zapomni. Ordeon nie wyglądał na zaniepokojonego ich planem. Langora z pewnością chciałaby aby wyruszyli już po kryształy strażników. – Możemy zostać schwytani. Z pewnością nie pomożemy w ten sposób Langorze.

- Więc mam wyruszyć bez niej? – Rolanem targały sprzeczne emocje. Między innymi wyrzuty sumienia, które czuł. W końcu przez niego dziewczyna znalazła się w niebezpieczeństwie. Potrzebowała pomocy. Z jego własnej głupoty. Gdyby nie zareagował jak narwaniec, wówczas inaczej by wszystko wyszło. Zdecydowanie Airon miał zawsze racje, że pakował się w kłopoty. To nigdy nie uległo zmianie. Jednak tym razem przesadził i tym razem ucierpiała bliska mu osoba. Nie powinno tak być.

- Nie musicie od razu atakować całego pałacu – usłyszeli ku zaskoczeniu cichy głos Langory. Wyglądała na zmęczoną, ale była cała i zdrowa. Mogli odetchnąć z ulgą. Rolan dostrzegł jakiś smutek na twarzy dziewczyny. Ogarnął go lekki niepokój. Słyszał do czego może być zdolny słynny Książę. O jego brutalności wobec kobiet.

- Nic ci nie jest? – zapytał z troską. Przyglądał się uważnie, chcąc dostrzec jakieś oznaki cierpienia. Langora pokręciła głową.

- Magia mnie uwolniła ... - wyjaśniła ściszonym głosem. – Ordeonie możemy porozmawiać? – zapytała starszego mężczyznę. – Chciałabym byśmy wyruszyli już jutro. Myślę, że Książę nie będzie nas więcej niepokoić. Dostał odpowiednią nauczkę.

- Kiedy wrócę osobiście go zabije ... - stwierdził Rolan mściwie. Miał rządzę mordu, co niepokoiło Langorę. Nie wiedziała jak zareaguje, gdy odkryje kim jest Książę. Pokręciła głową i gestem skinęła na Ordeona. Mężczyzna podążył za nią. Wyszli z małej izby i skierowali się kawałek za obozem. Przez chwilę Langora obserwowała jak niesamowicie tętniło tu życie. Wszyscy mogli odetchnąć, chociaż pozostawili swoje domy. Ich kryjówka w każdej chwili mogła zostać odkryta.

- Coś się stało? – zauważył z poważną miną Ordeon. Langora skinęła głową. Nie wiedziała jak ma mu to powiedzieć. Co zrobił Daron jest zbyt przerażające, by ująć prostymi słowami. Pokazała mu medalion, który zabrała od Airona. Jedyny dowód, że mężczyzna żyje.

- Kilka lat temu dałam go ukochanemu mężczyźnie .... – powiedziała ściszonym głosem. – Później wierzyła, że straciłam go na zawsze, ale on żyje. Nadzieja nie umarła Ordeonie.

Dziedzictwo KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz