Rozdział 023„Ostateczne starcie

7 1 12
                                    


(zamek Andor)

Nemira zacierała ręce z uciechy.

Powinna wcześniej o tym pomyśleć. Wykorzystać najmroczniejszą magię jaka jej została. Zwyciężała każdego dnia. Taka właśnie była. Nie pozostawiała suchej nitki na nikim. Jednak teraz, nadchodził moment w którym musiała stanąć oko w oko ze swoim strachem. Odruchowo spojrzała w stronę obrazu, gdzie tkwiła jej siostra. Anne mogła tylko bezradnie obserwować. Uśmiechnęła się, gdy coś huknęło. Zaklęcie wyszło idealnie. Namierzyła młodą czarownicę. Pozbawiła ją przytomności umysłu i bezpiecznie sprowadziła do domu. Kiedy odzyskała przytomność była w jej pracowni. Jęknęła cicho nie mogąc uwierzyć, że dała się tak łatwo podejść. Powoli odzyskiwała zdolność panowania nad swoim ciałem. Z trudem rozglądała się dookoła. Wzrok dziewczyny spoczął na obrazie. Zauważyła znajomą twarz kobiety z przerażająco smutnym wyrazem twarzy. Wyglądała jakby płakała.

- Piękny, prawda? – zapytała Nemira, wyjątkowo rozbawiona. Z uśmiechem na ustach obserwowała zmieszanie i pytające wyrazy twarzy dziewczyny. – To moja młodsza siostra. Kobieta, która doprowadziła do tego iż tu jesteśmy. Odebrała mi wszystko więc ja zrobiłam to samo jej. Dość zaowalona historia. Niestety ty moja droga jesteś jej częścią. Tak. Dobrze myślisz. Twoja kochana mama nigdy nie umarła. Ja ją sprowadziłam. Nie sądziła, że pokona mnie tak łatwo, chociaż naiwnie próbowała. No cóż. Nie zdążyła. Ty należysz do mnie. Podobnie jak ona. Obydwie słodkie, naiwne. To ja jestem tutaj potęgą.

- Mylisz się! – pokręciła głową. – Nie jesteś zwyciężczynią. Nigdy nią nie będziesz. Dopóki istnieje wiara w ludzi i ich moc. Nie pokonasz nas.

- Airona już zdobyłam .... – zaśmiała się wyraźnie rozbawiona naiwnością dziewczyny. – Twój ukochany jest na moje rozkazy. Chcesz się przekonać?

Kiwnęła palcem. Wystarczyło jedno małe kiwnięcie, by przybył na jej wezwanie. Zaklęła pod nosem nie mogąc w to uwierzyć. Ukochany mężczyzna wyglądał jeszcze mroczniej niż ostatnio. Zauważyła głęboką czerń jego oczu. Wykonał ukłon w stronę Nemiry.

- Chcę byś dał nauczkę naszej małej dziedziczce... - powiedziała stanowczym głosem wskazując na stojącą w kącie Langorę. Niepewnie spoglądała na Airona. Nemira wyglądała na zadowoloną sytuacją. Widziała jak Airon skinął głową i ruszył w stronę dziewczyny. Bezradnie kręciła głową usiłując odwieść go od zamiarów. Jednak on nie zwracał na nią uwagi. Zaatakował nim zdołała cokolwiek zrobić. Najpierw poczuła uderzenie w twarz. Dość mocne, aż wylądowała na ścianie. Jęknęła dotykając policzka. Jednak Airon na tym nie skończył. Chwycił ją za włosy i uniósł parę metrów nad ziemią. W oczach dziewczyny zabłysły łzy. Uderzył ją po raz kolejny. Tym razem znacznie mocniej niż poprzednio. Pociekło więcej krwi.

- Aironie, przestań .... – wyszeptała zdławionym głosem. Nie chciała używać magii przeciw niemu. Nie chciała go ranić. Dać chorej satysfakcji Nemirze. Wiedziała, że o to właśnie chodzi wiedźmie. Pragnęła jej upokorzenia pod każdym względem. Znając ich uczucie wykorzystywała ten fakt. Musiała znaleźć jakiś inny sposób. Nie wiedziała tylko jaki. Za to obrywała mocniej cios za ciosem. Opadała powoli z sił. Airon nie zamierzał przystopować. Nemira stała z boku spoglądając na nich z zimnymi oczami. Czekała. Nikt nie miał pojęcia tylko na co.

- Mówią o mnie Książę Cieni ... - warknął nie panując nad sobą. Całkowicie atakował młodą kobietę. Jęknęła cicho, gdy kolejna fala bólu przeszła przez jej ciało. Uderzył ją w brzuch kilka razy, gdy upadła. Za wszelką cenę próbowała zasłonić swoją głowę. Nie zawsze zdołała. Ciosy ukochanego były dwa razy silniejsze. Z każdą chwilą słabła coraz bardziej. Traciła siły, by walczyć. Airon uniósł ją za szyję niczym bezwładną walkę.

Dziedzictwo KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz