(Irin, dziesięć lat później)
-Na litość boską Rolanie nie mogłeś się powstrzymać?
Spytał Airon zdyszanym głosem w stronę swojego brata. Biegli na przełaj w stronę lasu uciekając od wściekłego sprzedawcy warzyw. Rolan miał talent do wpadania w kłopoty oraz szukania przysłowiowego guza. Tym razem zadarł z synem miejscowego burmistrza. Dzieciak miał trzynaście lat. Wraz ze swoją bandą siał postrach i zniszczenie wśród biedoty. Rolan nie znosił przemocy. A Toran wręcz przeciwnie. Obydwaj od zawsze wpadali na siebie i często ponosiła ich młodzieńcza energia. Tym razem zachowanie Rolana było dość oczywiste. Toran wziął sobie na cel córkę miejscowej prostytutki. Dziewczyna była żebraczką. Nie miała pieniędzy. Zbierała często drobne przy miejscowej kaplicy. Jednak dla Torana żadne miejsce nie było święte. Chciał wyrzucić żebraczkę i pokazać gdzie jej miejsce. Rollan się zdenerwował i zaatakował Tarana. Nie dbał o to co mu będzie groziło. Po prostu działał pod wpływem impulsu. Zaatakował Torana wprost na sprzedającego owoce sprzedawca. Mężczyzna nie był łaskaw słuchać tłumaczeń. Nazwał ich zbirami. Musieli więc uciekać oraz czekać aż ochłonie. Takie przygody zdarzały się dość często w młodym życiu. Zgodnie z przepowiednią. Airon wyrósł na dzielnego, młodego chłopca. Niezwykle podobnego do Ordeona, ale tajemniczy uśmiech zyskał po matce. Był wyższy niż większość chłopców w swoim wieku, jasnowłosy, o arystokratycznych rysach twarzy. Rolan to całkowite przeciwieństwo brata. Bardziej przypominał ojca. Również blondyn, ale ciemniejszy. Podobnie jak karnacja skóry chłopaka, o wiele drobniejszy. Po prostu zwyczajny chłopak z ludu. Ponieważ jego matka była nimfą miał niezwykły dar do zwierząt. Umiał ujarzmić najbardziej narowistego konia, uleczyć roślinę, a woda wołała go zawsze, gdy przy niej był. Ojciec nigdy nie zdradził mu sekretów pochodzenia, więc nie wiedział skąd te tajemnicze dary. Mówił też, ze jego matka zmarła zaraz po narodzinach. To po części jest prawdą, ale nie do końca. Buddy nigdy nie spotkał więcej matki swojego chłopca, choć przychodził nad rzekę. Czasami zdawało mu się, iż ją widzi z daleka. Jednak ich drogi na zawsze zostały pogrzebane, a Rolan nigdy miał nie poznać prawdy.
- Widziałeś co zrobił? – zapytał zdenerwowany chłopiec. Dobiegli nad brzeg rzeki. Po drugiej stronie rozciągał się las Van. Airona od zawsze korciło by tam wejść. Nie wiedział czemu. Słyszał wiele pogłosek. Mieszkały tam brutalne istoty. Dziwne, magiczne i niebezpieczne. Sam las zdawał się nie mieć końca. Rozciągał aż w stronę odległych, południowych krańców. – Powinien zostawić tę dziewczynkę w spokoju. Jak będę dorosły zamierzam walczyć z takimi istotami jak najdłużej. Choćbym miał wylądować przez to w więzieniu.
Airon westchnął cicho. Nie powiedział nic. Znał dobrze swojego brata. Siebie nieco mniej. Nie wiedział co chciałby robić w przyszłości. Nigdy nie sięgał aż tak daleko. Czuł jednak, że jego życie ma wyglądać zupełnie inaczej niż obecnie. Miewał dziwne sny których znaczenia nie rozumiał. Najczęściej przychodziła do niego tajemnicza kobieta. Nigdy wcześniej jej nie widział. Kimkolwiek była w jakiś sposób czuł przywiązanie. Nie mówił o niej Rolanowi. Brat z pewnością by tego nie zrozumiał. Miał sceptyczne podejście względem magii.
- Wiem, ale musisz zachować ostrożność. Jesteśmy tylko synami kowala, jego ojciec zarządza całym miasteczkiem. Służy u króla. Możemy mieć poważne kłopoty kolejnym razem ... - ostrzegł go po raz kolejny. Rolan oczywiście machnął tylko ręką. Nie miał też za wiele sympatii do króla. Chociaż byli tylko dziećmi wiedzieli wielkie zło jakie roznosiło się dookoła. I wszystko robił król. Nie dbał o ludzi. Wciąż toczył wojny z innymi krajami, pobierał wysokie podatki. Coraz więcej popadało w biedę. Ich ojciec robił co mógł. Dzięki broni jaką wyrabiał mógł zarobić na życie, jednak nie był z tego dumny. Obydwaj o tym wiedzieli.
CZYTASZ
Dziedzictwo Krwi
Fantasy"Kto nie wie skąd przychodzi i komu siebie zawdzięcza ten nie odkryje też dokąd powinien iść" - miłość - magia - klątwa - śmierć poznaj losy magicznego królestwa, które będą zależeć od wyboru jednego człowieka!