Rozdział 012 "Potęga wody"

14 1 7
                                    


Miejsce do którego zmierzamy może być wyjątkowo niebezpieczne....

Zaczęła Langora ściszonym głosem po dwóch dniach wędrówki. Zatrzymali się w puszczy. Byli o dzień od drogi do lasów Darmisanu. Miejsce głęboko ukryte wśród gór skalistych. Tu mieszkały również elfy. Z nimi historia była o wiele inna. Slaid zapragnął ich nieśmiertelnej mocy, władzy i wiedzy jaką posiadają. Kazał zdziesiątkować i pojmać mnóstwo z nich. niektórzy Orkowie to podobno naukowe eksperymenty z elfów i potworów. Jeszcze bardziej mroczne oraz niebezpieczne. Daron wysyłał ich na specjalne misje. – Musimy zobaczyć, czy żyją jacyś elfowie. Być może nawet któregoś z nich odnajdziemy. Najlepiej samego króla Sarona jeśli jeszcze żyje. To legendarny wojownik. Podobno był bardzo dobrym królem. Idealne miejsce dla ukrycia Strażnika. Tu będą bezpieczni. Przynajmniej jeden z nich.

- W porządku .... – powiedział Rolan obserwując uważnie mapę jak zmieniała kształt. Magia Langory czasami go przerażała, ale podziwiał ją. Była odważna i niebezpieczna dla wrogów. Nie wszyscy magicy przeszli na ciemną stronę mocy. Wielu z nich ich ratowało. Pomagało walczyć. – Odpoczniemy dzisiaj tutaj. Rozbijemy obóz. Zostało nam tylko kilka godzin drogi. Musimy przejść przez ten las. Być może gdzieś w środku jest ukryta wioska. Tam ich znajdziemy. Będziemy szukać i zachowywać czujność.

- Otoczysz obóz magią? – zaproponował nieśmiało Gajos. Do tej pory zachowywał milczący dystans. W sumie go rozumiała. Sporo przeżył z powodu brata i miał prawo do żalu i ostrożności. Langora skinęła głową. Podczas, gdy chłopcy zrobili szałas, ona utworzyła ochronne zaklęcie. Dzięki temu nikt ich tu nie znajdzie. Wierzyła w ich siłę. Kiedy dwie godziny później kładła się spać czuła dziwny niepokój. Gdzieś tam z oddali było wielkie zło. Czuła je. Przyzywało ją. Wkrótce sama spotka swoje przeznaczenie. Nie wiedziała tylko, czy je przeżyje. W takich chwilach często myślała o matce. Ojciec rzadko ją wspominał. Jednak zawsze mogła liczyć na wspomnienia kapłanek. One mówiły dużo, chociaż w nieco okraszonych wersjach. Jakby te wspomnienia przynosiły ból. Teraz znów przyszła do niej we śnie. Widziała ją niezbyt wyraźnie. Stała nad pięknym jeziorem. Twarz kobiety wyrażała smutek i ból. Aż ścisnęło ją w sercu.

- Uciekaj .... – wyszeptała do niej. – Te miejsce jest przepełnione złem. Uciekaj nim będzie za późno.

Zdążyła otworzyć oczy i jęknęła cichutko. Panował środek nocy. Gwiazdy świeciły jasnym blaskiem, a przyjemny wiatr unosił się w powietrzu. Powoli docierało do niej gdzie jest. Poderwała się gwałtownie wyczuwszy cienie ukryte gdzieś za krzakami. Ktoś wyraźnie ich obserwował. Nie byli tu sami. Wręcz przeciwnie. Wyszła na zewnątrz ochronnego muru i zaczęła się rozglądać. Zaatakowali szybko. Nie zdążyła nawet krzyknąć ani użyć magii. Poczuła jak czyjaś dłoń oplata jej usta. Zabiera krzyk. Silne dłonie zmuszają, by uklęknęła. Do gardła przyłożono srebrny miecz.

- Zdejmij zaklęcie z twoich przyjaciół ... - melodyjny głos dotarł do uszu. To były elfy. Rozpoznała ich zręczne ruchy. Niemal niewidoczne. Posłusznie wykonała rozkaz. Nie chciała z nimi walki. Potrzebowała sojuszników. Nie broniła się, gdy założono jej delikatne kajdanki na ręce. Szarpnięciem zmuszono, by poszła razem z nimi. To samo zrobili z Rolanem i Gajosem. Rozbudzeni oraz niepewni nie wiedzieli o co chodzi. Nie mogła nawet spojrzeć w ich stronę. Milcząc pokonali dalszą drogę. Langora próbowała zapamiętać ścieżkę. Chciała w razie czego znać drogę powrotną. Coś jednak podpowiadało jej, że nie będzie tak łatwo. Las robił się coraz bardziej ponury. Zupełnie inny niż opisywał Ordeon. To miejsce wyglądało jakby ponure oraz opustoszałe. Panował w nim mrok. Wyczuwała go z daleka. Inaczej też prezentował się dom elfów. Potężny zamek ukryty wśród lasów. Otaczająca je zieleń już dawno przegniła. Gdzieś zniknęły kolorowe kwiaty.

Dziedzictwo KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz