-Jeśli ona umrze, zabije cię sukinsynu!
Warknął głośno Rolan w stronę skrępowanego więźnia. Działali w ukryciu. Od razu wyczuli, że coś nie gra, kiedy dostrzegli obóz zdezorientowanych Orków. Trias użył swego pierścienia, by ich powstrzymać. Zniszczył wszystkich, co do ostatniego. Jednak nigdzie nie znaleźli ani Langory ani Księcia Cieni. Rolan wyczuwał, że tu byli. W pewnym momencie w ruinach zabłysło światło i usłyszeli głośny huk. Podbiegli tam i zobaczyli ranną Langorę oraz skołowanego Księcia Cieni. Dzięki temu udało się pokonać go bez trudu. Skrępowali go oraz zmusili do uległości. Rolan triumfował. Jednak martwił się o Langorę. Stan dziewczyny był bardzo poważny. Krwawiła i ciężko było zatamować owe krwawienie. Rolan czuł wściekłość oraz bezradność.
- Znam kogoś, kto nam pomoże ... - powiedział cicho Trias. Rolan spojrzał na niego przez łzy. Był poruszony i zrozpaczony. Cały czas dziewczyna była dla niego podborą. Teraz mogła umrzeć. Rana nie wyglądała na normalną. Krwawiła oraz wywoływała silną gorączkę. Nie mieli czasu do stracenia. – Mieszka kilka godzin drogi stąd. Jest lojalna oraz uczciwa. Mogę za nią ręczyć.
- W porządku! – Rolan skinął głową. Trias parokrotnie udowodnił, że należy do ich drużyny. Nie miał wyjścia. Zbudowali prowizoryczne nosze wykorzystując pozostałości po obozie. Wzięli potrzebne im sprzęty, broń oraz jedzenie. Rolan upewnił się, że wciąż osłabiony Książę nie da rady im uciec. Ruszyli głównym szlakiem mając nadzieję iż nie zostaną złapani. Pogoda się zmieniała. Chmury przybierały ciemny kolor, słychać było odgłosy burzy, a także zaczynały spadać pierwsze krople deszczu. Musieli się spieszyć. Po dwóch godzinach minęli jedną z wiosek i skręcili w stronę lasu. Rolan, chociaż czuł niepokój, próbował go nie pokazywać. Nie wyobrażał sobie, że ktoś może tu mieszkać. A jednak. W samym sercu ukryta wśród drzew stała mała, drewniana chatka. Stanowiła nieziemski widok na tle malowniczych gór, które jeszcze było widać, chociaż bardziej z oddali. Tu las przybierał gęstszą pozę. Poruszało się im trudniej. Tuż koło drewnianego domu stała studnia, a przy niej młoda kobieta. Owinięta chustką i ubrana w skromną białą suknie z fartuchem. Gdy odwróciła twarz w ich stronę, Rolan oniemiał. Tak pięknej i niezwykłej istoty, nigdy jeszcze nie widział. Kiedy zdjęła chustkę, okazało się, że miała długie czarne włosy, niezwykłe oczy i czarujący uśmiech. W jej oczach dostrzegł coś niezwykłego, czego nie umiał określić. Przez chwilę spoglądali na siebie z napięciem. Nie zauważyli kiedy Trias zsiadł z konia i ruszył w jej stronę.
- Witaj Kareo! – rzucił, przytulając się do niej z uśmiechem. Dziewczyna odgarniając włosy również go przytuliła. Rolan zauważył spiczaste uszy. Była elfem. To ostudziło jego zapał. Miłość elfów do ludzi była zabroniona. Kochankom mogła grozić nawet śmierć. Te prastare prawo wciąż istniało. Zszedł z konia i dość brutalnie zepchnął z niego wroga. Książę zaklął, ale nie wyrywał się. Zupełnie jakby osłabła wola walki. W tym momencie o to nie dbał. Podszedł do Langory. Jęczała cichutko, wzywając imię ukochanego.
- Jestem Karea... - powiedziała dziewczyna wyciągając rękę w jego stronę. Uścisnął ją, unikając spojrzenia. – Czuje czarną magię. Została poważnie ranna.
- Uleczysz ją, prawda? – spytał cicho Trias. – Jest naszą przyjaciółką. Nie możemy dopuścić, by umarła. Karea westchnęła i uklękła przy dziewczynie. Dobrze wiedziała kim jest i jak ważną rolę odegra w ich królestwie. Przyszłość bywała dość mocno skomplikowana. Ona zdawała sobie z tego sprawę. Widziała ją dość często. Wizje jakie ją nawiedzały niemal zawsze się sprawdzały. Ten wypadek nie był inny.
- Tak! – skinęła głową, chociaż mina dziewczyny nie wróżyła nic dobrego. – Zabierzmy ją do chaty. Tam mam potrzebne eliksiry. Odrobina magii też będzie potrzebna. Musimy działać szybko. Inaczej trucizna ją zabije. Pomożesz mi Rolanie?
CZYTASZ
Dziedzictwo Krwi
Fantasy"Kto nie wie skąd przychodzi i komu siebie zawdzięcza ten nie odkryje też dokąd powinien iść" - miłość - magia - klątwa - śmierć poznaj losy magicznego królestwa, które będą zależeć od wyboru jednego człowieka!