Rozdział 16

72 5 3
                                    

(Muzyka- jeszcze nie teraz)

Los Angeles - 5 lat później.

22 - letnia kobieta, biegała od stolika do stolika. Cóż taka była jej praca. Kelnerka w drogiej restauracji na pewno nie mogła mieć łatwo. A do tego musiała się starać, przychodziły tam głównie celebryci i zamożni ludzie. Nie przepadała za swoją pracą, ale już się do niej przyzwyczaiła na tyle by móc normalnie się zachowywać. Bo początki nie były łatwe, głównie przez to, że miała dużo na głowie, ale również dlatego, że mogła poznać większość swoich idoli, tak to było dla niej jednocześnie niesamowite i przerażające.

- Sue! - krzyknęła starsza kobieta z kuchni restauracji - Choć szybko! - złotowłosa przyszła do kuchni i tylko czekała na to aż May ją okrzyczy za źle wykonaną pracę, tak naprawdę to Susan robiła wszystko jak należy, ale pani May była kobietą, która przyczepia się za nic. - Och, dziś o 13:34 przyjdzie do nas kolejny sławny gość, dużo płaci za jedzenie i pokój w hotelu więc nie zepsuj tego, dobrze? - pokiwała głową i wyszła. Miała chwilę przerwy więc udała się do swojego pokoju w hotelu, który działał razem z restauracją. Młoda kobieta miała swój pokój w domu ojca, jednak przez jego nagłą śmierć nie chciała tam wracać. Bywała tam tylko gdy chciała sobie popłakać, przypominając jak bardzo przez te parę lat polubiła ojca. Pokochała go. Jak prawdziwego tatę, na którego zawsze może liczyć. Za to jej mama ma już 5 letniego synka, z którym Sue już nie raz się spotkała. Był naprawdę uroczy, jako mały niemowlak i też teraz. A Louis? Odwiedzał ją co miesiąc, ponieważ złotowłosa nie miała zamiaru wracać do Anglii, była tam tylko przy narodzinach brata.

(Muzyka- teraz)

Przez 5 lat Susan poznała wielu nowych przyjaciół - Camilla, Jack, Kevin, Betty, Layla i wiele innych. Było ich sporo, jednak oni (wymienione imiona) byli dla Sue najwierniejszymi i najlepszymi przyjaciółmi, na których w każdej sytuacji mogła liczyć, kochała ich, nadal kocha. Złotowłosa bardzo chciała pójść na wymarzone studia, jednak nie udało jej się to i pracuje w restauracji, cóż nie jest źle, dobrze tam płacą i warunki są dobre, nie licząc "prawie zawałów" gdy jakieś gwiazdy tam przychodzą. Ale nie było źle, nawet dobrze.

Zbliżała się godzina 13 czyli Sue musi idealnie i elegancko przyszykować stolik, akurat z tym nie było problemu, było to nadzwyczaj proste. Wystarczyło tylko ładnie pościerać stół, postawić kwiaty w wazonie oraz rozłożyć talerze i sztućce. Choć za każdym razem dostawała "prawie zawału" była to jej rutyna, szykować stolik dla jednej z światowych gwiazd.

- Tomlinson! Nasz gość przyjdzie za 2 minuty! Masz być gotowa! - krzyknęła pani May, a Sue tylko czekała na tego gościa. W drzwiach stanął wysoki mężczyzna, o nie za długich falowanych włosach, ubrany był w białą koszulę i różowe spodnie."Och ten ubiór gwiazd" - pomyślała Sue, ale szybko się opamiętała i podeszła do mężczyzny, który zdążył już zasiąść na swoim miejscu.

- Dzień dobry, witamy w naszej restauracji. - przywitała się miło i podała mu menu. Wydawało się, że już gdzieś widziała te zielone oczy...

- Jak na razie poproszę wodę. - powiedział i jego wzrok zwrócił się w menu. Kobieta poszła po szklankę oraz szklaną butelkę, podeszła do stolika i położyła "zamówienie" na nim. - Ym może pani coś mi poleci? - spojrzał na nią i wtedy coś mu się przypomniało...

~ - Och dajcie jej oddychać... Cześć jestem... Harry

Nic nie było cudowniejsze od tamtej chwili, zarówno dla Susan jak i dla Stylesa. Po chwili jego usta spoczywały na jej ustach w delikatnym i nadzwyczajnie romantycznym pocałunku.

- Eee nie ma jej w Anglii- te słowa docierały do mnie powoli, gdy w końcu zrozumiałem, że to dzieje się naprawdę i Lou wcale nie kłamie, poczułem ukłucie w sercu. Ja... ja chyba... Czy to możliwe, żeby moje serce się złamało?~

"Nie Harry to nie ona" - pomyślał i odrzucił te wszystkie myśli.

- Tomlinson! - zawołała pani May, przez co Harry musiał chwilkę pomyśleć. - Och witam pana, panie Styles, za pewne panna Tomlinson zrobiła coś co się panu nie podobało, albo może przyniosła nie daj Boże za dużo wody. -nagle kobieta znalazła się obok niego, mężczyzna zauważył, że pani May nie jest za miłą osobą.

- Skądże panna Tomlinson wykonuje swoją pracę odpowiednio. - uśmiechnął się do niej sztucznym uśmiechem.

- Och w takim razie przepraszam bardzo. - powiedziała i wróciła do miejsca swojej pracy.

- Jak się nazywasz? - spytał Harry lustrując wzrokiem Susan.

- Sue. - odpowiedziała niepewnie.

- Sue? - czuł się szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy. Odnalazł ją.


True Love || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz