12|Entuzjastyczna wizyta.

379 28 8
                                    

Przez ostatnie dni w firmie Adrien tracił nerwy do swojego ojca, który na każdym kroku próbował zniweczyć ich idealnie dopracowany plan. Wracając z pracy nieraz nie miał ochoty na jakiekolwiek rozmowy ze swoją narzeczoną. Marinette oczywiście zauważała to, że gdy szedł do firmy z jego ust znikał uśmiech, który na codzień w domu go nie opuszczał. Kochała ten uśmiech jak jego całego.

Chłopak bał się kolejnego kroku ze strony Gabriela. Ich sprawa mogła ostatecznie wylądować w sądzie. Tylko kto normalny rozpatrzył by taki wniosek? Chyba, że byłby przekupiony... To by wyjaśniało wszystko.

Nadszedł dzień, w którym starszy Agreste zapowiedział swoją wizytę u narzeczeństwa. Dotychczas widział się z Emmą sporadycznie i nie w ich mieszkaniu. W niedzielne popołudnie miał przyjechać odwiedzić swoją jedyną wnuczkę. Na tą informację oboje rodziców nie świeciło entuzjazmem wręcz przeciwnie. Byli nerwowi i zdezorientowani. Nie mieli żadnej ochoty na spotkanie z człowiekiem przez którego mieli największe kłopoty.

Ale po co miałby przyjeżdżać? To pytanie sprawiało najwięcej kłopotów.

Przecież coś musiało skłonić Gabriela Agreste'a na wizytę do nowego domu swojego jedynego syna.

— Co lubi jeść twój ojciec? — zapytała blondyna Marinette, która w tym momencie wstawiała do zmywarki brudne po śniadaniu talerze.

Adrien obrócił się w jej stronę. Nie dowierzał, że kiedykolwiek usłyszy to pytanie. Gdy "umarł" pewne pytania i stwierdzenia umarły razem z nim ale gdy znów powrócił nie wiadomo było co mięli o tym sądzić a co dopiero cały świat! Także na przykład to pytanie mogło wydawać się wręcz kłopotliwe.

— Nie przejmuj się nim! Pewnie nawet nie spróbuje tego co przygotujesz! — rzucił z wyrzutem.

Już po tej wypowiedzi Marinette zauważyła, że jego ojciec sprowadza go na skraj przepaści między doskonałym  humorem jaki zazwyczaj u niego bywał, a złością i zdenerwowaniem. Zaczynało ją to niepokoić ale cóż można by to ująć, że rozumiała jego nagłe zdenerwowanie.

Nie była na jego miejscu i choć była w tej pogmatwanej sytuacji to nie czuła tego co on. Adrien czuł się jak wkurzony i zdenerwowany nastolatek, którego hormony ulatywały na zewnątrz w postaci nienawistnych spojrzeń i wyrzutów.

— A na co ty masz ochotę, kocie?

Blondyn nie spodziewał się takiego pytania z jej strony. Podrapał się zmieszany po złotej czuprynie i spojrzał na nią z charakterystycznym błyskiem w oku. Sam w sumie nie wiedział na co ma ochotę. To co przygotowywała zawsze mu smakowało więc nie widział dużej różnicy by wybrała.

— Wiesz... Moja Pani możesz przygotować to co ci się podoba mi wszystko co przygotujesz smakuje — rzekł ujmując jej drobną dłoń i całując jej wierzch.

Dziewczyna zarumieniła się na ten gest. Ostatnio zamiast takich drobnych romantycznych gestów posuwali się do raczej bardziej drastycznych kroków. Ale tak jak w każdym związku oni także się zmieniali. Dojrzewali pod pewnymi względami, pomagali sobie nawzajem i zmieniali się. Każdy zmienia się całe życie a bliscy to dostrzegają. Czy to z wyglądu czy z zachowania nikt nigdy nie będzie wiecznie taki sam.

— Co mi się podoba? A myślałam że zrobimy to co na co masz ochotę. Na pewno zrobię croissanty — zaczęła wymieniać a na samą myśl o kruchych wypiekach granatowowłosej Adrienowi pociekła ślinka — zrobię zupę cebulową i może placek lotaryński?

— Placek lotaryński? Ale przecież zwykle się go je na śniadanie?

Tym go naprawdę zaciekawiła. W życiu nie widział by ktoś przygotowywał tą specjalność na obiad. Marinette była ryzykantką ale nie wiedziała, że tym daniem przyciągnie uwagę nawet samego Gabriela Agreste'a. A jego dyn dobrze o tym wiedział ale nie chciał sprawiać przykrości Swojej Pani.

Always & Forever | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz