24. Rozmowa Z Psychologiem I Shoto

1.4K 117 134
                                    

-Więc jak to się stało Izuku? - spytał się psycholog, którego mi podesłał szpital, tak naprawdę nie chciałem nikomu tego mówić, co się stało. Nie chce by przeze mnie Shoto rozstał się z Uraraką i zatrzymała go policja.

-Ja nie wiem - powiedziałem cicho, bawiąc się palcami i czując jak powoli łzy, podchodzą mi do oczu.

-Izuku, ale nie ma się czego bać. Wiem, że to jest trudny temat na ten moment, ale chcemy ci pomóc rozwiązać tę sprawę. Nie chcę, byś miał zniszczoną psychikę do końca życia, przez ten incydent i zapamiętaj, to nie twoja wina, bo osoba poszkodowana z takimi uszczerbkami jak ty doznałeś, nie powinna być winna. Jedynym winnym może być oprawca - powiedział Pan Chisaki, na co zapłakany pokiwałem głową.

-Oglądałem telewizję późną nocą, bo leciał mój ulubiony film, a że była reklama postanowiłem, że zrobię sobie popcorn. Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc trochę byłem zdziwiony, ale otworzyłem drzwi. - zagryzłem wargę, spoglądając na mężczyznę, który pokiwał głową, zapisując wszystko w swoim notatniku. 

-Spokojnie Iuzku, potrzebujesz przerwy? Może coś do picia lub jedzenia? - spytał, na co zaprzeczyłem, pociągając nosem i wycierając łzy chusteczką i oczyścić nos ze smarków.

-Jak otworzyłem drzwi, zobaczyłem czarną wysoką i umięśnioną postać, a potem wszystko działo się tak szybko. Złapał mnie to i zacząłem się szarpać, więc zaczął mnie bić i kopać, związał mnie paskiem, by na koniec zrobić to ze mną. - powiedziałem wszystko, ale tylko skłamałem co do Shoto, bo nie chcę mieć z nim żadnych problemów i nie chcę go znać.

-Rozumiem Izuku co przeszłeś i jesteś dzielny, że to mi powiedziałeś, mam nadzieję, że ten, kto to zrobił, pójdzie siedzieć. Nie pamiętasz może jakiś jego znaków szczególnych? - zaprzeczyłem, bo i tak już dużo powiedziałem.

-Był ubrany na czarno i miał kominiarkę - Chisaki pokiwał głową, znów coś zapisując w swoich papierach. Psycholog jest bardzo miły, pomocny i mnie wysłucha, co bardzo mi się podoba. Jest to Kai Chisaki ma dwadzieścia siedem lat, jest on bardzo wysoki i umięśniony ma krótkie brązowe włosy i złote oczy. Zdaje mi się, że ma jakąś obsesje na punkcie czystości, bo ma białe rękawiczki i maseczkę na twarzy. 

-Rozumiem, no nic, na dziś to tyle dziękuję, że otworzyłeś się tak przede mną i odważyłeś się to powiedzieć. Pamiętaj, masz mój numer i jakby coś się działo, to napisz lub dzwoń, jestem ciągle pod telefonem. - pożegnał się ze mną, na co westchnąłem, wyrzucając chusteczkę do kosza i powoli się kładąc na łóżku zmęczony.

Usłyszałem dźwięk powiadomienia na telefon, więc wziąłem urządzenie z półki obok mnie. Widząc, że dostałem wiadomość od kogoś zobaczyłem, że to Sero, na co delikatnie się uśmiechnąłem. Ale to, co przeczytałem, załamało mnie jeszcze bardziej niż to, co się wczoraj stało. 

Od Sero:
Przepraszam Iuzku, ale nie chce utrzymywać z tobą więcej kontaktu. Było fajnie, ale to jednak nie to, co szukam. Więc życzę Ci szczęścia i Pa. 

Byłem w totalnym szoku, kiedy tylko przeczytałem tę wiadomość, przecież nic takiego złego nie zrobiłem to nie moje wina, że on mi to zrobił. Przetarłem moje załzawione oczy, zaczynając dość głośno płakać, kiedy tylko uświadomiłem sobie, że Sero już nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu. Ale tylko chce wiedzieć czemu? 

-I czemu się tak użalasz nad sobą? - spojrzałem na drzwi widząc Shoto, który opierał się o ścianę. Spoglądając na mnie uważnie swoim zimnym wzrokiem, aż poczułem dreszcze na kręgosłupie. 

-Wyjdź, nie chce cię widzieć jak i znać! Zniszczyłeś moje życie, ty dup... 

-Poprawka skarbie, ty zniszczyłeś swoje życie na własne życzenie. Nic ci takiego nie zrobiłem, a ty już do szpitala jedziesz. - wzruszył ramionami, siadając na stołek obok mnie, na co odsunąłem się od niego. 

-Idź stąd, bo będę krzyczał! - powiedziałam, na co w ogóle nie zrobiło wrażenia na mężczyźnie, a wręcz rozbawiło. Wytarłem swoje czerwone oczy, starając się gorzej nie rozpłakać. 

-Przyszedłem tutaj tylko na chwilę, więc nie rycz jak małe dziecko. Spróbuj komuś powiedzieć, chociaż słowo, że to ja a obiecuje Ci, że pożałujesz tego i będę o wiele brutalniejszy, niż wtedy, rozumiemy się? - warknął, na co pokiwałem głową, co go zadowoliło. - grzeczna suka, a i nie myśl, że odpuszczę ci to tak łatwo. Policja dziś u mnie była, po zeznania z tamtego dnia. Policzymy się, jak wrócisz do zdrowia. 

Wstał, wychodząc i trzaskając drzwiami, a kiedy tylko opuścił mój pokój, rozpłakałem się jeszcze bardziej. Przecież ja mu nic nie zrobiłem, by on mnie w takie gówno wpakował. Nie chcę też, by znów coś mi zrobił, bo zdecydowanie jest on chory na głowę i to zdecydowanie. Wytarłem oczy, spoglądając na drzwi, w których stał mój psycholog, patrząc się na mnie beznamiętnie. 

-Iuzku czy coś się stało? Zapomniałem długopisu - powiedział, zakładając maseczkę i rękawiczki, podchodząc do mnie i biorąc długopis, który faktycznie tam był. Usiadł, delikatnie się uśmiechając, co odwzajemniłem, wycierając czerwone oczy. 

******

-Suka z ciebie - otworzyłem szeroko oczy, patrząc oniemiały na ten nadmuchany plastik, który patrzył się na mnie z odrazą. 

Czy ja dobrze słyszałem? Nazwała mnie suką? Przecież ja się nie puszczam z pierwszym lepszym, tylko z wybranymi osobami, więc to jest różnica. Ja przynajmniej nie zostawiłem swojego dziecka na kilka lat, a no tak dziecka nawet nie mam.

Jak do tego doszło, że spotkałem ją?

To proste, po prostu spacerowałem sobie z Kirim, ale akurat go wcięło, bo poszedł nam zamówić koktajle a Riku bawi się na małym placyku. Widziała nas, jak się całujemy co już nie moja wina, bo to był istny przypadek. Ale jakby wiedział, że ona tam jest to specjalnie bym jeszcze zmacał strażaka, specjalnie by widzieć w jej oczach furię. 

-Gówno mnie to obchodzi, co sądzisz o mnie ty nadmuchana lalo. Kiri jest już mój i łapy precz od niego a Riku uważa mnie za swoją mamę, nie ciebie. - warknąłem, na co kobieta prychnęła cicho się śmiejąc. 

-A co jeśli jestem z nim w ciąży? 

-Wiesz, to jest niemożliwe, bo Kiri nie pieprzy takich rur jak ty, poza tym od pewnego czasu mieszkam u nich, więc ups coś Ci nie pykło. Poza tym możemy zrobić testy DNA jeśli to prawda. - uśmiechnąłem się, za co dostałem od niej w twarz, no tak to ja się nie bawię. 

-Riku jest moim synkiem a Kirishima moim mężem w dupie mam ciebie. Równie dobrze mog... - złapałem ją za koszulkę, przyciskając ją do siebie, górując nad nią. 

-Może zamkniesz w końcu ten pysk ty osądliwa, płasko cyca, niby słodka, nadmuchana kurwo! - warknąłem, jeszcze ją popychając tak, że upadła na ziemię, brudząc sukienkę. - znaj swoje miejsce, bo szmaty leżą na podłodze. Spróbuj, tylko dotknąć go a obiecuję, że zabiję cię i to nie groźby, tylko ostrzeżenie. Rozumiemy się? 

Nie czekając aż przytaknie, odwróciłem się dumny z siebie, idąc do Riku który bawił się grzecznie w piaskownicy. Nie no ten babsztyl podniósł mu ciśnienie, obym nie wylądował w szpitalu. Właśnie muszę odwiedzić Izuku i zadzwonić do tego chuja. 

Do następnego :)

Daddy | TodoDeku [Tom I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz