15. Dżdżownica I Spacer Po Lesie

2.1K 123 285
                                    

Następnego ranka po wstaniu zrobiłem nam śniadanie, które starałem się zrobić, jak najbardziej umiem. Na pewno nie będzie tak dobre jak to robił Shoto, ale się starałem i to się liczy, a że mu się nie spodoba to jego problem. Bo ja będę miał co jeść, a on będzie głodny chodzić.

Kiedy tylko nałożyłem nam jajecznicy na talerz i zrobiłem kawę i herbatę, postanowiłem pójść go obudzić, bo już prawie jedenasta. Możliwe, że coś jeszcze w nocy działo się w naszej sypialni oprócz zaspokajania ustami. Ale to nasza tajemnica, zresztą jak nasz cały układ, ciekawe czy kiedyś Shoto o tym powie Urarace.

-Wstawaj, śniadanie jest już gotowe - powiedziałem, widząc jak spogląda na mnie zaspany, od razu przewracając się na drugą stronę, przez co miałem idealny widok na jego nagi tyłek. No nie pogardzę takim widokiem, ciekawe czy zgodzi się bym raz dominował ciekawie by było - tatusiu.

Od razu podniósł się do pionu, rozciągając ręce i odwracając się do mnie przodem, na co prawie dostałem zawały. Zacząłem się śmiać jak nigdy dotąd, próbując się opanować, ale jakoś nie dawałem rady, na co upadłem na podłogę, łapiąc się za bolący brzuch. Może i ciało ma boskie, ale jedna rzeczy już nie.

-Co cię tak śmieszy? - warknął Shoto, podchodząc do mnie trochę wkurzony a widząc jego twarz, trochę się uspokoiłem, bo bałem się kary. - wytłumacz mi, bo nie rozumiem?

-Masz małego tatusiu - powiedziałem czerwony, patrząc się na niego, starając się opanować znów śmiech.

-Co?

-No bo jak się pieprzymy, to naprawdę masz dużego, ale tak teraz to ledwo co pięć centymetrów. Ja mam większego od ciebie - spojrzałem na jego twarz, widząc wręcz furię, więc uciekłem jak najszybciej do kuchni.

Dobrze wiedziałem, że mogłem go tym wkurzyć, ale no powiedziałem prawdę, nigdy takiego małego nie widziałem. Nawet Shinsou miał większego, jak miał oklapłego no ale cóż nie wybiera się długość. Ale teraz będę go cisnął za to, bo czemu by nie nigdy nie zapomnę tego widoku, jak dżdżownica.

Starszy wszedł już w pełni ubrany do kuchni, nawet na mnie nie patrząc co trochę mnie zdziwiło, ale muszę być przygotowany, bo mogę dostać karę za to. No ale powiedziałem prawdę, więc to jest argument mój na obronę, ale chyba jego to nie obchodzi. Już czuje jak mój tyłek mnie piecze i nie mogę na nim usiąść no cóż, może dam radę tego uniknąć.

Usiadł do stołu w ciszy jedząc śniadanie, nawet na mnie nie patrząc, co trochę zbiło mnie z tropu, ale się cieszyłem, że nie dostanę kary za to. Moje szczęście nie trwało długo, bo po około pięciu minutach znudziło mi się jedzenie w ciszy i chciałem z nim porozmawiać. Czyżby on się aż tak mocno obraził?

-Tatusiu jesteś zły? - spytałem niepewnie, spoglądając na niego jak tylko spojrzał na mnie, dosłownie na kilka sekund od razu odwracając głowę w bok.

Westchnąłem cicho, odkładając małą miseczkę z ryżem marszcząc brwi kiedy dalej nic się nie odzywał. Trochę mi się przykro zrobiło, że tak go skrzywdziłem tym "małym" no ale śmiesznie było. Muszę to jakoś odwrócić, tylko jak?

-A pójdziemy na ten spacer? - spytałem, patrząc uważnie na starszego, który kiwa głową, na co się uśmiechnąłem.

Szybko zebrałem brudne naczynia i dając je do zmywarki, sprzątając szybko kuchnie, bo trochę nabrudziłem, robiąc jedzenie. Po tym poszedłem do sypialni, biorąc jakieś czyste ciuchy, bo miałem zamiar wziąć prysznic. Mam zamiar go uszczęśliwić, ale nie wiem, czy się zgodzi a tyłek jeszcze po wczorajszym mnie trochę boli.

******

-Dalej jesteś zły na mnie tatusiu, za to co rano zrobiłem? - spytałem, idąc powoli przez leśną ścieżkę kiedy sobie spacerowaliśmy. Z tego co mi sąsiedzi mówili za kilkanaście minut będzie łąka.

Nikt mi nic nie odpowiedziach, na co trochę się wkurzyłem znów, bo naprawdę się dziś postarałem, ubierając swoje najlepsze ciuchy. Bylem ubrany w biały top na ramiączkach do pępka no i spódniczkę różową oraz białą koronkę i trampki. Specjalnie dla niego się tak odwaliłem, a on nawet na mnie nie spojrzał.

Wiem, że źle go potraktowałem ale no, żeby aż tak się obrazić? Przecież to tylko kutas, nic wielkiego a on robi z tego tak wielkie halo i obraża się, jakbym jego mamę zabił czy ojca. Starałem się nie wyglądać jakby był zdesperowany, ale chyba tak wyglądałem, bo patrzył się na mnie zdziwiony gdy popchałem go na drzewo z całej swojej siły.

Kucnąłem na wprost jego krocza, odpinając jego zamek od spodni jak i guzik, zsuwając je wraz z bokserkami tak, aby tylko jego penis wydostał się z ukrycia. Teraz widać było, że był trochę sztywniejszy co chyba znaczyło, że się podniecił, więc powoli poruszałem ręką po całej jego długość, biorąc jego główkę do ust, by ssąc ją delikatnie. A kiedy był już cały sztywny i twardy brałem coraz więcej jego centymetrów a tam, gdzie nie dawałem rady, to pomagałem sobie ręką.

Poczułem jego duże ręce na swoje głowie, które ją trzymały a sam nadawał tempo swoich pchnięć, przez co szybko cały we mnie wchodził, przez co trochę się krztusiłem. Wyciągnął swojego penisa z moich usta, dość mocno mnie uderzając w policzek, na co syknąłem patrząc na niego, czując jak pojedyncze łzy skapują z moich policzków.

-To jest za ranek, ale nie myśl, że ci odpuszczę tak łatwo Izuku, wrócimy tylko do domku a dostaniesz prawdziwą karę. A teraz oprzyj się o drzewo - pokiwałem głową robiąc to, co powiedział. Wiedziałem dobrze, że tym razem będzie trochę bolało, bo bez rozciągnięcia.

Podniósł spódnice do góry, cicho mrucząc widząc, jaką mam bieliznę i dostałem mocnego klapsa w tyłek, co mnie zabolało. Podwinął mój top do góry, by zaraz ściągnąć z jednej nogi moją bieliznę, od razu tę nogę podnosząc do góry. Rozluźniłam się cały czerwony wiedząc, że on delikatny nie będzie, więc wolę jakoś się na to przygotować.

-Wchodzę - mruknął na co pokiwałem głową, czując jak cały wchodzi we mnie, co spotkało się z moim głośnym jękiem bólu. Kiedy był cały we mnie, poczekał chwilę, by raz szybko się we mnie poruszać.

Zamknąłem oczy, cicho sapiąc kiedy przyśpieszał a ból z każdą sekundą zmieniał się w przyjemność, co bardzo mi się podobało. Zaprzestał się we mnie poruszać, zarzucając jedną nogę na swoje ramię, na co musiałem stanąć na placach, bo teraz stałem bokiem opierając się o drzewo jak i jego kark.

-Jęcz głośno pamiętaj - warknął od razy wchodząc we mnie cały, co spotkało się wręcz z moim głośnym krzykiem, bo nie spodziewałem się tego tak nagle.

-Tatusiu - wysapałem cicho, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku Shoto wepchnął swój język w moje usta, na co pozwoliłem. Poczułem jak łapie mnie bardziej za biodra, uderzając w tyłek, który już i tak piekł.

Do następnego :)

Daddy | TodoDeku [Tom I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz