76🍀

443 32 5
                                    

Dzisiaj był ten dzień. Dzień w którym miłość mojego życia zostanie moim mężem. Szczerze nie mogłem się tego doczekać. Nie mogłem się doczekać aby móc nazywać go Min Hoseok.

Od rana czułem że to faktycznie się dzieje. Latający obok mnie Namjoon, który został moim świadkiem. Pilnujący wszystkiego Seokjin, który wziął sobie za cel życia aby wszystko było dobrze. I na deser Taehyung, który siedzi na telefonie delikatnie zdenerwowany.

-Wszystko dobrze Taehyung?-spytałem na co ten uniósł głowę do góry

-Jasne hyung, wszystko gra a ty dobrze się czujesz?

-Tak wszystko dobrze-mówię i w tym samym momencie słyszę dzwonek w telefonie-Dawon?

-Jesteśmy w Cancum

-Czekaj że co??

-Jesteśmy w Cancum, będziemy na ślubie tylko się spóźnimy bo nie możemy trafić do hotelu, nie ma żadnego postoju taksówek ani autobusu

-Gdzie jesteś?-pytam wstając z krzesła

-Nie wiem gdzieś w okolicy lotniska a co?

-Wyślij mi lokalizację, zaraz po was będę

-Yoongi przypominam iż bierzesz dziś ślub z moim bratem!

-Dam radę być na czas, wyślij mi tą lokalizację-mówię rozłączając się-Zostajesz tutaj i masz robić wszystko aby Hoseok nie wiedział że mnie nie ma rozumiesz?

-Hyung... Bo właśnie

-Zrób to dla mnie-przerywam mu wychodząc i biegiem idę do windy

-Gdzie ty idziesz?-spytał mnie Namjoon

-Zaraz wracam!

🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀

-Jesteś kretynem-słyszę na powitanie przez co śmieje się wesoło

-To wiemy nie od dziś-uśmiech się przytulając ją na powitanie

-Jak się spóźnisz to Hoseok cię zabije

-Dzień dobry-witam się z rodzicami chłopaka-Spokojnie mamy jeszcze masę czasu

-Dwie godziny Min, dwie godziny

-A do hotelu dwadzieścia minut drogi więc luzik ale faktycznie powinniśmy się zbierać, wezmę bagaże-mówię podchodząc do walizek

-Daj spokój to Twój ślub a ty i tak chcesz nam usługiwać-mruknął Pan Jung

-Nie, chce pomóc mojej przyszłej siostrze oraz Pani Jung jak mi pozwoli, o Panu nie wspomniałem-przyznałem biorąc walizki

-Patrzcie jak pyskuje a ja tu przyleciałem sam z siebie-prychnął

-Robi Pan to dla swojego syna nie dla mnie, chodźcie za mną

Słyszałem jak mężczyzna mruczy coś pod nosem, lecz wolałem już nie komentować. Miał rację, przyleciał tutaj sam, z siebie, jednak czułem iż to moja ostatnia rozmowa z nim tak zadziałała. Nareszcie.

Ruszyliśmy w stronę samochodu, który wypożyczyliśmy na czas pobytu w Cancun. Wsadziłem walizki do bagażnika i razem z resztą wsiadłem do środka. Zapinając pasy, odpaliłem auto i ruszyłem w stronę hotelu.

-Hoseok wariuje?-spytała dziewczyna na co wzruszyłem ramionami

-Nie wiem, Seokjin zabronił nam się kontaktować aby nie stresować siebie nawzajem

-W sumie logiczne- zaśmiała się

-Seokjin? To jeden z waszych przyjaciół?-spytała Pani Jung

-Najstarszy z nas wszystkich. To on się nami zajmuje na co dzień. Wie Pani gotuję i takie tam

-A ten uroczy chłopiec co zrobił te cudowne zdjęcia Hoseoka?

-Jungkook-odparłem uśmiechając się-Najmłodszy z nas wszystkich, w tym świadek Hobiego

-A te informacje co piszą w internecie to prawda?-spytał Pan Jung

-A czy Pana zachowanie niczym największego idioty w tym dupka, który za nic nie doceniał jak jego syn jest cudowny jest prawdą? Nie wszystko co widzimy na pierwszy rzut oka jest prawdą. Na przykład teraz, zamiast być w Seulu i znając Pana to zapewne na jakimś spotkaniu, to jest Pan tutaj i będzie świętował zaślubiny własnego syna, a to nie zbyt pasuje do tej maski, która zakłada Pan przed wszystkimi ludźmi i nawet przed samym sobą prawda?-zaśmiałem się-Taka jest też prawda odnośnie Jungkook'a. Ktoś kiedyś mądrze powiedział żeby nie oceniać książki po okładce ale ja zmienię tę słowa w tej chwili i odpowiem Panu tak. Proszę nie oceniać czyjegoś życia po informacjach z netu.

-Mój przyszły braciszek jest taki mądry-zaśmiała się dziewczyna głaszcząc mnie po głowie

-Zmądrzałem zajmując się o załamanym i zniszczonym psychicznie o rok młodszym dzieciakiem który dzisiaj zostanie moim mężem

Po moich słowach w aucie zrobiła się cisza. Wiedziałem że zapewne zrozumieli moje słowa. Wiem, że zabrzmiały one trochę ostro, jednak prawda była taka że ktoś w końcu musiał im to przekazać. Od samego początku właśnie tak rozmawiałem z Panem Jung. Mądrze, ostro i nie okazując strachu. W końcu to ja musiałem zająć się Hoseokiem, kiedy oni go wygonili.

-I jesteśmy-odparłem wjeżdżając na parking

-Dziękujemy Yoongi-usłyszałem na co kiwnąłem głową

-Nie ma za co Pani Jung

-Min Yoongi ty pieprzony kretynie! Miałeś zaraz wrócić a nie było cię prawie godzinę! Nie dość że muszę zajmować się Twoim mężem to teraz jeszcze Tobą! Czy ja wyglądam wam na niańkę

-Hyung żale przecież wszystko jest ogarnięte prawda? Mam jeszcze godzinę a więc luzik-wzruszyłem ramionami

-Muszę się napić-mruknął pod nosem na co prychnąłem cicho

-Hyung, Dawon poznałeś już na wernisażu Baksa a obok niej stoją Państwo Jung, Ehm rodzice Hoseoka

-Witam-mówi uprzejmie

-Zajmij się proszę tą trójka a ja pójdę się szykować-mówię na co ten kiwa głową

-Z największą przyjemnością-uśmiecha się patrząc w stronę mężczyzny

-Bądź miły hyung-mówię odchodząc

-Zawsze jestem!

Instagram 2 // Bts ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz