Rozdział 4

172 9 3
                                    

- - - Kuchnia, dom Dabiego i Tomury - - -

Po wczorajszym wyznaniu rodzina bliznowatego była przez jakiś czas zszokowana, ale po chwili namysłu zrozumiała dlaczego muszą to zrobić. W końcu nikt nie chciał powtórki z aresztowania Todorokiego. Szybko doszli do namysłu i stwierdzili, że wyjadą za dwa tygodnie. Narzeczeni byli nieco smutni bo ominie ich, ich ślub, ale nie mogli wpływać na decyzje czarnowłosego i jego partnera. 

Obecnie Dabi robi śniadanie dla nich i czeka aż jego ukochany raczy wstać. Po cichu ale zgrabnie szykuje talerz z jedzeniem i nakłada na nie zawartość po czym idzie do sypialni obudzić Tenko. Po chwili już jest w pokoju i podchodzi do łóżka. Kładzie jedzenie na półeczkę i gładzi partnera po niebieskich włosach czym go budzi. 


- Coś się stało Dabi... ? - powiedział zaspanym głosem Shigaraki - Która to godzina- 

CO?! Już jest po 10?! Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej? - Krzyczał Tomura. 
- W sumie to... - zaczął niepewnie czarno włosy - nie chciałem cie budzić bo tak słodko wyglądałeś. - Powiedział i szczerze się uśmiechnął. - No dobrze tu masz śniadanie, które ci zrobiłem więc proszę je zjeść, a ja gdzieś wychodzę, dobrze? Shigaraki tylko pokiwał twierdząco głową i wziął się za jedzenie. Bliznowaty dał mu szybkiego całusa w czoło i wyszedł z mieszkania.

Szedł pustą, ciemną uliczką i kierował się w stronę jego ulubionego miejsca, w którym się uspokaja. Kiedy doszedł na miejsce, rozsiadł się pod dużym kwitnącym drzewem i zamknął oczy wsłuchując się w uspokajającą cisze. Jednak po jakimś czasie coś usłyszał, coś co brzmiało jak kichnięcie. Po chwili rozpoznał głos kichającej osoby i powiedział: 

- Na zdrowie ptaszyno. - Bohater do chwili póki Dabi się nie odezwał nie był świadomy, że znajduje się obok zbiegłego złoczyńcy. Wstał i chciał coś zrobić, ale szok wziął górę i nie mógł się w ogóle ruszyć. Stał tak wpatrując się w czarnowłosego swoim zszokowanym wzrokiem, lecz, w którym znajdowała się nutka pożądania, którą bliznowaty od razu zauważył. Ewidentnie złoczyńcy to nie przeszkadzało więc kontynuował swoją przemowę

 - Siadaj ptaszyno - Hawks grzecznie wykonał polecenie po czym po chwili znowu siedział pod wielkim drzewem po przeciwnej stronie do złoczyńcy. - Więc co tu robisz? - Zapytał czarnowłosy po chwili przerwy. 

- Zawsze tu przychodziłem w dzieciństwie, ja i mój dawny przyjaciel uwielbialiśmy tu przebywać... - urwał bo ledwo powstrzymywał ciąg łez, które już zaczerwieniły mu całe piękne oczy. 

- Hej ptaszyno nie płacz...- powiedział Dabi po czym podszedł do bohatera i go przytulił. Po chwili był już cały mokry przez łzy spływające z oczy bohatera. W tej pozie obaj zasneli leżąc na sobie.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Wiem, że krótki, ale jest środek nocy kiedy to pisze i jestem już zmęczona >-< 
Po południu jak wstane napisze kolejny dobrze? Dobranoc dla mnie >3>

,,Paradoks&quot; Z Shigadabi na HotwingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz