II.

1K 82 31
                                    

media: Evanescence - Going Under


 – Spóźniłeś się – oznajmia chłodno Hadrian. Na końcu języka cisnęło mi się parę trafnych uwag, ale wolałem zachować je dla siebie.

– Spóźniłeś się – powtarza – Pierwszego dnia – dodaje.

– Przepraszam – burczę w odpowiedzi. Niech już nie przesadza! To tylko minuta! Cholerny buc!

Pan Nox spojrzał na mnie, po czym wywrócił oczami. Liczył, że coś dodam? Niedoczekanie jego! Zresztą, nie zaspałem! To ta cholerna sygnalizacja świetlna uparła się i tak długo zmieniała się! A raczej nie chciałem skończyć jako mokra plama na jezdni.

– Jezu, Hadrian, wyluzuj – odzywa się Ray – Równie dobrze jego autobus mógł utknąć w korku – zaskoczyło mnie to, że Ray zwraca się do Nox'a jak do starego kumpla. Hadrian tylko prycha, ale odchodzi i zostawia nas samych.

– Chodź pokaże ci wszystko, co i jak – mówi i zaczyna po kolei oprowadzać mnie po restauracji, kuchni i zapleczu.

– Lepiej nie licz, że zjesz sobie tutaj ciepły posiłek, bo trudno stwierdzić, czy będziesz miał chwilę, by coś przegryźć w trakcie. Oczywiście gdybyś był głodny, zawsze możesz poprosić Hota, żeby coś ci zrobił na szybko. Ewentualnie gdyby ruch był jakiś mega mały, to możesz sobie coś zjeść ciepłego, ale najpierw musisz mi o tym powiedzieć – jak się dowiedziałem, to Ray jest tutaj szefem sali, czyli właściwie to jego powinienem się słuchać, jednakże Hadrian to właściciel, i przy okazji jest szefem kuchni.

– Każdemu z nas zapewniono posiłek pracowniczy, który z wiadomych przyczyn zabieramy do domu – uśmiecha się.

– Każdy dba o czystość swojego rewiru, ale to nie oznacza, że masz mieć w dupie kolegę, kiedy ten nie nadąża. Współpraca tutaj jest bardzo ważna.

– Na razie nie będziesz przyjmować zamówień, bo... musisz się orientować w... właściwie we wszystkim. Poczekaj tutaj chwilę – mówi i zostawia mnie tak na środku sali. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Usiadłbym, ale... oczywiście na horyzoncie pojawił się Hadrian, który z kpiącym uśmieszkiem na twarzy przypatrywał mi się. No buc, po prostu buc! Tak mi działa na nerwy!

– Jestem już... – na szczęście Ray wrócił z pustą kartką. Zmarszczyłem brwi. O co chodzi?

Po sekundzie zaczął rysować na kartce kwadraty i prostokąty i zaczął je numerować.

– To taki szybki szkic rozmieszczeń stolików. Chyba domyślasz się, że raczej nikt ci nie powie, że masz zanieść zamówienie parze siedzącej przy oknie... Raczej wcisną ci tacę z jedzeniem i cyfrę, która od odpowiada danemu stolikowi – Ray stara mi się to wytłumaczyć jak najprościej.

– Czy jak to ogarnę, będę mógł przyjmować zamówienia? – pytam.

– Najpierw to naucz się menu – wtrąca się pewien jegomość, którego imię zaczyna się na H, a kończy na Adrian.

– Właśnie, bez znajomości menu zginiesz, no i... Każda restauracja posiada hmmm... pewien slogan, który musisz też znać.

– Och – wymsknęło mi się.

– Liczyłeś, że to będzie prosta praca? – pyta Hadrian, który gapi się na mnie w taki sposób jakby mu psa zabił.

– Daj mu, że spokój Hadrian, co? Stresujesz go niepotrzebnie.

^^^^

– Dokąd idziesz? – pyta Hadrian, który – dosłownie – wyrósł z ziemi.

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz