XVIII.

702 63 10
                                    

media:  Arash - Wostochniye skazki (ft. Blestyaschie)


Przez długi czas odwlekałem zatelefonowanie do mamy i zażądanie od niej wyjaśnień. Dlaczego cały ten czas ukrywała przede mną tak istotny szczegół, jakim jest to, że mój ojciec nim jednak nie jest.

– Cześć mamo – mówię, kiedy w końcu przyszła do kawiarni, w której się umówiliśmy na spotkanie. Nie chciałem załatwiać tego przez telefon.

– Więc...? – nie śpieszyłem się, nie miałem po co, kiedy wytłumaczyłem, pokrótce Hadrianowi sytuację dał mi wolne. Oczywiście musiał sobie przy tym ponarzekać, ale zgodził się. Aż dziwne. Chociaż zgaduję, że jutro odechcę mi się brać wolne z byle powodu. To będzie w jego stylu.

– Frank nie jest twoim biologicznym ojcem – mówi, a wzrok skupia na ozdobie stolika. To akurat wiem, że nim nie jest – Jest nim, Alex, wujek Alex – dodaje.

To... To wyjaśnia, dlaczego ojciec nigdy nie darzył sympatią wujka.

– Zamierzaliście mi o tym, kiedyś powiedzieć? – pytam.

– Ale po co? Frank mi wybaczył... Nie było sensu wracać do tej jednorazowej przygody.

– Może ci i wybaczył, ale czy to coś zmieniło? Masz syna z innym... Na Boga... Mamo wiesz, że potrafię liczyć? Przespałaś się z wujkiem Alexem na własnym weselu! Całą pogardę skierował w moją stronę.

– Ja... Nie chciałam, ale... Frank już wtedy zajmował dobre stanowisko i... ja też Nie chcieliśmy, żeby... Nasza reputacja ucierpiała przez to nierozumienie.

– Którego owocem byłem ja – rzucam z przekąsem – Więc po prostu męczyliście się ze sobą, bo nie chcieliście rozwodu zaraz po wzięciu ślubu.

– Co? Nie! Kocham twojego ojca... – spoglądam na nią błagalnie; raczej chyba nie ma na myśli mojego prawdziwego ojca – Kocham Franka – poprawia się – I on kocha mnie... Tylko... To wszystko jest pokręcone.

– Wiesz, że twój kochany i wspaniały mąż mnie uderzył? Uderzył mnie, bo nie podobało mu się, że pracuję w restauracji jako kelner. I gdyby nie Had... Szef, kto wie, czy na jednym uderzeniu się skończyło.

– Frank... Nie... Owszem bywa porywczy, ale nigdy nie podniósł na mnie ręki, ani tym bardziej na ciebie.

– Zapominasz o bardzo istotnym szczególe mamo, nie jestem jego synem. Chociaż formalnie rzecz biorąc, w papierach, jest moim ojcem, to... Nic nas nie łączy. Naprawdę wierzysz, że jego miłość do ciebie zwyciężyłaby, gdyby był księgowym? Zrobił to, bo zależało mu na reputacji i... Zawsze to podkreślał.

– Nie prawda... – kręcę głową. Nie rozumiem, dlaczego mama go jeszcze broni.

– Przypomnij sobie, ile razy dostawałem szlaban, za w jego mniemaniu, złą ocenę. Ile razy zakazywał mi się zadawać z innymi, tylko dlatego, że ich rodzice nie zajmowali żadnych ważnych stanowisk. Robił to, bo bał się, że będzie wytykany palcami, a to w ostateczności sprawi, że na jaw wyjdzie jego największy sekret, że wychowuje nie swoje dziecko.

– Felix... – zaczyna mama, ale urwała. Nie wiedziała, co powiedzieć.

– Taka jest prawda, mamo. I lepiej zastanów się, czy wciąż chcesz tkwić w tym związku, bo wiesz, że jak się dowie, że spotykasz się, ze mną zrobi ci awanturę i... Naprawdę chcesz wymykać się jak nastolatka na spotkania z własnym synem?

– Ty... Nie potępiasz mnie, za to, ze ci nie powiedziałam?

^^^^

– Spotkanie z mamą się udało? – pyta mnie Hadrian, którego wywiało totalnie w odległe miejsce na spacer z Asem. Już nawet przemilczę fakt, że sam zamiast w pracy, to wybrał się na spacerek. Ciemnowłosy poprawił swój płaszcz i spojrzał na biszkoptowego labradora, który domagał się mojej uwagi. Pogłaskałem psa za uchem.

– Powiedzmy, że... Nie było ani dobre, ani złe – mówię.

– To... Dobrze. Przejdziemy się? – proponuje.

– Ja... Raczej nie – miałem ogromną ochotę na ten spacer, ale wiem, że... To będzie kolejny powód do plotek. Raczej wątpię, by ktoś z pracy nas zobaczył, ale... Po prostu nie chcę być obiektem kolejnych ich plotek.

– Czemu? – pyta i spogląda na mnie spod przymrużonych oczu.

– Bo... Jesteś moim szefem – mówię.

– Nie jesteśmy w pracy – zauważa – Czy to złe, że przyjaźnię się ze swoim pracownikiem? – mówi.

– Nie, ale... – próbowałem znaleźć jakieś dobre argumenty, które byłyby przekonujące.

– Powinniśmy zostać przy relacji szef – podwładny – oznajmiam, a stalowe oczy spoglądają na mnie gniewnie. Zaciska usta w wąską kreskę. Przyglądał mi się tak dłuższą chwilę po czym, w końcu się odezwał:

– Dobrze – mówi – Do zobaczenia jutro, nie spóźnij się tylko – mówi chłodno. Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana, ale z drugiej strony... Zrozumiałem, że był dla mnie miły, tylko dlatego, że... Lubił mnie?

Jednak on nie rozumie... Ja nie chcę, by wymyślano na mój i jego przy okazji temat plotki o rzekomym romansie. Wiem, że taka przyjaźń, pomiędzy szefem, a jego pracownikiem może istnieć, bo w końcu Ray i Hadrian są przyjaciółmi, ale oni się przyjaźnili na długo przed otworzeniem restauracji. A ja? W dodatku pracuje tam od niedawna. Normalne, że... To wzbudza plotki. Niekoniecznie te pozytywne.

Zresztą tak będzie lepiej, im szybciej się zdynstanusję od niego, nie będę cierpieć z powodu nieodwzajemnionej miłości. Tak jest najlepiej. Bo co mi zrobi? Wyrzuci mnie z pracy? I tak nie planowałem tutaj pracować tak długo, więc... Postawi mnie tylko w niekorzystnej sytuacji. Wcale się go nie boje.

^^^^

Po przyjściu do pracy Nox przywitał się ze mną chłodno, co oczywiście nie uszło uwadze Gerardowi, który chyba musiał uznać, że jesteśmy pokłóceni stąd ten chłód w głosie Hadriana. Na szczęście Hot spojrzał, na niego, dość srogim wzrokiem nim w ogóle Hadrian go zauważył.

– Ruszaj się Nova – mówi ozięble. Idę do szatni, by zostawić tam kurtkę.

– Jezu, Felix, nie strasz! – odzywa się Ray i podnosi telefon, który mu upadł – Myślałem, że to Hadrian – mówi i przegląda coś w telefonie – Gdyby mnie zobaczył obijającego się, to naprawdę zrobiłby ze mnie stylową ozdobę – śmieje się.

– Nie rozumiem wciąż, skąd bierzesz energię, by się z nim zadawać – mówię, a Ray parska śmiechem.

– W sumie też nie mam pojęcia, ale... Jest trochę jak... Jego zmarły brat – mówi przyciszonym głosem – Chociaż ten to raczej był tym wiecznie złym bratem. Ale tak... Jest trochę jak... Aaron – wymawia imię zmarłego brata Hadriana, po czym wstaje – Dobra, młody ruszaj się, wypowiedziałem zakazane słowo, Hadrian już tu idzie – mówi, a ja spoglądam na niego sceptycznie nastawiony.

– Żart, napisał mi, ale w sumie tak właśnie jest. Wypowiedz je, a Hadrian zawsze się zjawi, by cię opierdolić.

– Yhym...


Kiedy Silverthorn przychodzi do pracy i słyszy, że towar jednak przyjedzie później, więc sobie myśli, że będzie dłużej  w pacy, ale koleżanka z pracy mówi ci, że do 19 masz się ze wszystkim wyrobić, więc zastanawiasz się, czy umrzesz tam z przepracowania, czy nie. 

Uwaga... Nie było nawet tak tragicznie i wszystko dało się zrobić na chillu, ba! Miała nawet 10 minut wolnego do końca zmiany 

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz