XXIX.

723 68 20
                                    

media: Elvenking - Forget-Me-Not

 – Byłeś z tym u lekarza? – pyta Hadriana, kiedy znowu zanosi się głośnym kaszlem.

– Byłem – odpowiada i wyciąga z paczki papierosa.

– I...? – dopytuję się.

– Nic – wzrusza ramionami i odpala papierosa.

– Coś mi się w to nie chcę wierzyć. Omdlenia... – zaczynam, ale Hadrian spogląda na mnie z mordem w oczach.

– Nic. Mi. Nie. Jest – cedzi.

– Jak sobie chcesz – macham dłonią. Niby co ja mogę zrobić? Jest dorosły, a skoro lekceważy swoje zdrowie to jego problem. Tylko żeby później nie wyszło na moje, że miałem rację.

Hadrian gasi papierosa i odchodzi od okna. Nie spogląda na mnie, tylko kieruje się do drzwi.

– Dokąd idziesz? – pytam, kiedy idę za nim i dostrzegam, że zaczyna się ubierać.

– Gdziekolwiek – odpowiada wymijająco.

– Serio, Hadrian? Zachowujesz się jak obrażony pięciolatek! – krzyczę na niego.

– A ty jesteś tym odpowiedzialnym dorosłym?

– Patrząc na ciebie? Tak, to jestem odpowiedzialnym dorosłym.

– Nic nie wiesz o życiu – mówi.

– A ty przestań zachowywać się jak skończona ofiara! Ojeju zakochałem się w moim bracie, jestem taki strasznie zły – rzucam ironicznie. Hadrian tylko spogląda na mnie z nienawiścią. Zaciska usta w wąską kreskę i powoli wstaje.

– Kiedyś taki nie byłeś – mówi, po czym wychodzi z domu.

– Najwidoczniej twoja obecność w moim życiu mnie zmieniła! – krzyczę za nim, chociaż wiem, że mnie nie usłyszy.

Pół roku.

Pół roku jesteśmy parą, a sam nie wiem, czy robię dobrze... Hadrian... Jest dość problematyczny. Kłótnie są na porządku dziennym. I kłócimy się o totalne głupoty.

Kocham go, ale... Czasami brakuje mi już sił... Martwię się o niego, ale on nie pomaga, wręcz przeciwnie, tylko to pogarsza.

Siadam pod drzwiami i chowam twarz w dłonie, słyszę, jak do mnie biegnie As.

– Twój pan to tępy chuj – mówię do psa, który radośnie merda ogonem – Widzę, że się z tym zgadzamy – dodaję.

– Już nie mam siły, As, wiesz? Wszystko utrudnia. A nawet nie wiem... Czy jest ze mną szczery – mówię do psa.

Nie będę ukrywać, że nie starałem się dowiedzieć czegoś na własną rękę. Pod jego nieobecność postanowiłem poszukać czegoś... Co naprowadziłoby mnie na faktyczny stan Hadriana. Twierdzi, że nic mu nie jest, ale... Widzę, że tak nie jest. Coś mu dolega.

I liczyłem, że znajdę odpowiedź, albo chociażby podpowiedź; jednak nic nie udało mi się znaleźć. Pytałem Raya, ale ten też twierdzi, że nic nie wie...

^^^^

Leżałem na kanapie, właściwie to miałem wrócić do siebie, ale zaczęła się burza, a As... Nie przepada za nimi. Nie chciałem go zabierać do siebie, więc uznałem, że zostanę i jak tylko Hadrian się pojawi... Wrócę do siebie.

– Czyli mogę iść do siebie – mruczę pod nosem, siadając.

– Trwa burza – zauważa Hadrian.

– Dziękuję za oświecenie mnie – wywracam oczami.

– Felix – zaczyna miękko – Przepraszam cię – wręcza mi bukiet kwiatów. Po każdej kłótni przychodzi do mnie z bukietem kwiatów. I po każdej kłótni łudzę się, że to będzie już ostatnia. Że więcej nie będziemy się kłócić. Jednak ten spokój nigdy nie trwa zbyt długo.

– Jesteś cały przemoczony – mówię i odgarniam włosy z jego twarzy – I ja też przepraszam, nie powinienem mówić tego o tobie i... – urywam. Wiem, że te słowa mogły go bardziej zaboleć niż gdybym go uderzył. Po prostu... Jednak wiem, że mam rację. Nie rozumiem, dlaczego tak się zachowuje. Przecież... Tyle razy zapewniał mnie, że nigdy nie powiedziałby Aaronowi o swoim uczuciu. Więc dlaczego zachowuje się tak jakby... Zrobił mu największe świństwo.

Hadrian siada obok mnie i obejmuje mnie.

– Przepraszam, Felix, ale naprawdę mi nic nie jest. Nie jestem chory, rozumiesz? – odrobinę odsuwa się ode mnie, wciąż trzymając mnie w objęciach.

– Myhym – mamroczę, a Hadrian mnie całuje. Kładę dłonie na jego piersi i pozwalam, by jego dłonie sunęły po moim ciele. Zawsze tak jest... Po przeprosinach zawsze kończymy w łóżku.

Chciałbym móc wyrwać się stąd, ale... Nie potrafię. Za mocno go kocham.

Odchylam głowę, dając mu lepszy dostęp do swojej szyi. Juro pewnie będę zastanawiać się jak ukryć te wszystkie malinki, które mi dziś zrobi, ale to jutro.

– Hadrian – szepczę, a mężczyzna odsuwa się ode mnie. Stalowe tęczówki spoglądają na mnie z taką czułością... Dla takiej chwili, dla tego spojrzenia... Warto znosić to wszystko.

Dość sprawnie podnosi mnie, a ja oplatam go nogami, kiedy zanosi mnie do sypialni i kładzie do łóżka. Tam ściąga z siebie mokrą koszulkę, którą rzuca na ziemię. Przez chwilę przypatruje się, mu nim siada na moich biodrach i ponownie mnie całuje. Liczyłem na jakiś żart odnoszący się do naszego pierwszego razu, ale tym razem nie powiedział nic.

Hadrian odrywa się od moich ust i uśmiecha się delikatnie.

– Jestem... taki szczęśliwy – mówi, a wyraz jego twarzy zmienia się. Robi się smutny, a z oka spływa pojedyncza łza.

– Hej... Co jest? – pytam, ocierając łzę z jego policzka.

– Nic, naprawdę – łapię moją dłoń i składa na niej delikatny pocałunek i znowu się uśmiecha. Na końcu miałem bardzo błyskotliwą odpowiedź, ale nawet nie zdążyłem otworzyć ust, a Hadrian mnie pocałował.

Najpierw ściągnął ze mnie bluzkę, a później spodnie, cały czas patrząc mi prosto w oczy.

– Znowu się peszysz, co Felix? – mówi z tym swoim zwyczajowym błyskiem w oku – Potrzebujesz czegoś mocniejszego na rozluźnienie? – pyta mnie, a ja jęczę z frustracji.

– Co mam zrobić, byś w końcu o tym zapomniał? – pytam go.

– Nic, bo nigdy tego nie zapomnę – mówi.

– Okrutne – komentuje, a Hadrian tylko się uśmiecha.

– No widzisz, promyczku, samo życie.

– Och, nie ma to jak twoje dyskusje podczas uprawiania seksu – komentuję – Buzia ci się nie zamyka.

– Natomiast, kiedy ty jesteś pijany, to tobie też się nie zamyka – mówi uszczypliwie.

– Ty! – ostrzegam go.

– No ja – uśmiecha się i całuje mnie. Na oślep próbuje odnaleźć lubrykant i prezerwatywy, ale średnio mu to idzie.

Parskam śmiechem mu wprost w usta.

– No bardzo zabawne, bardzo – mamrocze, po czym dostaję pstryczka w nos.

– Auć! – mówię i dotykam nosa – Bolało.

– Dać buzi? – pyta mnie i nie czekając na moją odpowiedź, całuje mnie w nos.

– Czoło też mnie boli – mówię, a po chwili usta Hadriana całują mnie w czoło.

– W sumie to... Boli mnie wszystko – uśmiecham się nieco głupio, Hadrian tylko kręci głową, ale pochyla się nade mną, by złożyć pocałunek w każdym miejscu, które rzekomo mnie boli.

Dlaczego nie może być już tak zawsze? 

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz