media: Shakira - Whenever, Wherever
Kiedy przyszedłem do pracy, nie zastałem nikogo. Fakt, że byłem odrobinę wcześniej, ale mieszkałem z Noxem przez miesiąc i dostrzegłem, że zazwyczaj jest wcześniej w restauracji. Uznałem to za dobry pretekst, by pobyć z nim trochę sam na sam. Ktoś mi zabroni przyjść wcześniej?
Nox zazwyczaj się kręcił po kuchni i ze swoim zwyczajowym zirytowaniem zerkał na zegarek. Jednak dziś nie zastałem takiego widoku.
– Szefie?! – zawołałem. Wolałem nie dawać więcej powodów do plotek, gdybym teraz zaczął zwracać się do Hadriana po imieniu. Fakt, nie rozpoczęliśmy jeszcze pracy, ale... Wolę nie ryzykować. Każdy może w końcu tutaj przyjść... W każdym momencie.
Pokręciłem się, po kuchni i zapleczu, szukając Hadriana, ale nigdzie go nie było. Zapomniał wczoraj zamknąć restaurację? To do niego niepodobne. Włamanie? Ale jaki włamywacz posiada klucz? Wiem, że Ray posiada zapasowe klucze, tylko po to, by nie musieć fatygować się do Hadriana po klucze, bo nie zawsze ten informuje, że planuje nie przyjść do pracy.
Zanim jednak zacznę panikować, sprawdzę w gabinecie szefa... Może po prostu jest zajęty i nie słyszy mnie?
Na całe szczęście zastałem Hadriana w gabinecie, więc mogłem odetchnąć z ulgą. Zauważyłem, że śpi, więc logiczne było, że trzeba go obudzić.
– Szefie – potrząsnąłem ni delikatnie, a później mocniej. Ten spojrzał na mnie nieco zaskoczonym wzrokiem, a później zaklną.
– Jest Ray? – pyta mnie, ale zaprzeczam ruchem głowy. Jesteśmy tylko my we dwaj.
– Zostań tutaj... Ja muszę wrócić do domu – informuje mnie, a w jego ruchach nie było nic, co można byłoby powiedzieć, że jest zadowolony z drzemki. Raczej... Wystraszony.
– Albo nie, pojedziesz ze mną. Ray ma klucze, to otworzy.
– Ale czemu? – pytam, bo tego akurat nie potrafię zrozumieć.
– Ponieważ... Nie ogarniesz tutaj niczego sam i tak, a dopóki Ray nie przyjdzie to... Będzie tutaj jeden wielki burdel – wywraca oczami – Nie marnuj już czasu, tylko chodź! – mówi, podejrzewam, że nie chodziło tutaj o to, że nie podołam zająć się restauracją na te kilka(dziesiąt) minut, a o to, że... Mógłbym wyrządzić jakieś szkody, okraść go... Po prostu mi nie ufa.
^^^^
– Wybacz piesku – mówi Hadrian, który wpuszcza Asę do środka, po całej nocy, którą spędził na podwórku. Jak się okazuje Hadrian, po prostu zasnął podczas wypełniania papierów, stąd to całe jego zachowanie.
– Felix, mógłbyś go nakarmić? – prosi mnie – Muszę wziąć prysznic i przebrać się – informuje mnie. Przytakuje mu skinieniem głowy.
– Chodź, piękny – wołam psa, który radośnie szczeka i biegnie przed siebie, do kuchni. Uśmiechnąłem się i ruszyłem za psem. W kuchni pies siada przed swoją miską i spogląda na mnie, czekając, aż go nakarmię. Widać, że jest przyzwyczajony do takiego zachowania Noxa. A raczej do braku jego obecności. Właściwie to po co mu pies, skoro tak średnio u niego z czasem? Przecież to nie zabawka.
– Musisz mieć trudno, co? – pytam psa, który radośnie szczeka.
– Dobry piesek – mówię i siadam na krześle, w kuchni, nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Nie jest to moja pierwsza wizyta w domu Hadriana, ale... Czuję się niekomfortowo, będąc tutaj.
– Już jestem – mówi Hadrian, przychodząc do kuchni. Jego wzrok spoczywa najpierw na Asie, a później na mnie. Delikatnie uśmiecha się w moją stronę.
– Chyba możemy wracać – mówi, po czym robi dwa kroki w przód i łapie się szafki, ponieważ stracił równowagę. Wstałem z krzesła i i podszedłem do niego, położyłem mu dłoń na ramieniu i spojrzałem prosto w oczy.
– Wszystko w porządku? – pytam.
– Jak najbardziej – mówi, jakoś tak odruchowo dotykam jego czoła.
– Masz gorączkę – stwierdzam, na co Nox tylko wzrusza ramionami.
– Chodźmy – mówi groźnie. Nie miałem odwagi, by zaproponować mu tego, by został w domu, bo bałem się, że tylko go zdenerwuje.
– Tabletki... Masz jakieś? – pytam. Nawet jeśli jego stan nie pozwoli mu pracować dziś, to mimo wszystko... Może się męczyć... I jeszcze bardziej się rozchorować.
– W szafce nad kuchenką – mówi.
Po otworzeniu wyżej wspomnianej szafki zostałem zaatakowany przez wypadające opakowania z tabletkami. Myślę, że... Znalazłbym tutaj lek na każdą dolegliwość.
– Weź obojętnie, które – mówi. Może jest uzależniony? Stąd ta pokaźna kolekcja tabletek? Bo niby po co mu ich aż tyle? Niestety nie miałem tyle czasu, by przyjrzeć się żadnemu opakowaniu, raczej wolałem znaleźć tam jakieś tabletki, które faktycznie zbiją gorączkę, a nie zaszkodzą.
Podałem mu aspirynę i wodę. Hadrian spojrzał na mnie, ale nie odezwał się słowem. Raczej nie będę się chwalić swoimi domysłami. Bo nawet nie wiem, czy... Mam rację. Może po prostu często choruje? W końcu przez noc nabawił się gorączki... Tak, to na pewno to.
^^^^
Gerard spoglądał na mnie, w taki sposób jakbym zabił mu matkę, albo... Co najmniej ją zgwałcił... Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, dlaczego tak się na mnie gapi. Przyjechałem z Hadrianem, to już wystarczający powód do plotek. A dodajmy do tego, że się spóźniliśmy... łatwo wywnioskować czemu – musieliśmy spędzić ze sobą noc i zaspaliśmy.
– Hej, Felix, mógłbyś wyrzucić śmieci? – pyta mnie Gerard, w końcu przerywając tą ciszę.
– Taaaa, jasne – odpowiadam.
– Niby z jakiej racji, Felix ma wynieść za ciebie śmieci? – oczywiście do akcji musiał wkroczyć Hadrian, bo czemu miałoby być inaczej?
– Bo go o to proszę?
– A od kiedy Felix pracuje na kuchni? – pyta go – Czy to tak trudno zrozumieć, że wy macie swoje obowiązki, a sala swoje? A może mam przypomnieć o tym, że przez ostatnie dwa tygodnie to sala myje część ogólną?
– Nikt ich nie prosił – burczy pod nosem – Sami to robią – wzrusza ramionami.
– Dziś część ogólną sprząta kuchnia, a przypomnę ci, gdyby umknął ci ten fakt, jest już po sprzątana. Co zrobiłeś z zaoszczędzonym czasem Gerard?
– N-nic – mówi.
– A w tym czasie mogłeś wynieść śmieci – zauważa Hadrian – Felix wracaj na salę – karze mi, a ja nie sprzeciwiam się jego słowom. Dla mnie to naprawdę nic. Ale skoro Hadrian widzi w tym taki problem, to.
– A Hadrianowi co? – pyta mnie, a ja wzruszam ramionami. A skąd ja mam wiedzieć, o co mu chodzi?
– Wkurzył się, bo Gerard poprosił mnie o wyrzucenie śmieci.
– Miał na myśli siebie? – żartuje Ray – Pracuje tutaj odrobinę dłużej niż ty, a irytuje każdego... Zresztą pamiętaj. Jeśli kuchnia cię o coś prosi, zlewasz ich prośby, nie wchodzimy sobie w pracę, nawet jeśli pomagamy. Pomagasz kuchni, kiedy ja, albo Hadrian będziemy kazali, czaisz?
CZYTASZ
Under The Sing Of A Black Star
Krótkie OpowiadaniaW życiu Felixa zawsze było prosto, do czasu, kiedy wyznał rodzicom, że jest gejem. Pozbawiony dachu nad głową zwraca się o pomoc do najbliższej mu osoby, ale nawet tam nie dostał upragnionej pomocy. Kiedy los uśmiechnął się do chłopaka, Felix uznał...