media: Elvenking - Under The Sing Of A Black Star
[Hadrian Nox]
Spoglądałem na płytę nagrobną Aarona. Moje życie z dnia na dzień się posypało. I to przez kogo? Przeze mnie. Byłem zbyt egoistyczny.
Kurczowo trzymałem się myśli, że pewnego dnia odejdę, że... Raniłem wszystkie osoby, które były mi bliskie.
– Aaron ja umieram – mówię do nagrobka, mój głos drży – Tak bardzo nie chcę umierać. Nie chcę śmierci, chcę żyć... Ja... Mam – poprawiam się szybko – Miałem, Felixa. Chciałem spędzić z nim resztę życia. Jednak nie potrafiłem, nie potrafiłem normalnie z nim rozmawiać. Raniłem go... Powinienem się cieszyć, że nie będzie go przy mnie, kiedy będę umierać... – jego odejście, dało mi do zrozumienia, że zbyt długo zwlekałem, a teraz... Teraz jest już za późno, na cokolwiek – Ale czuję tylko smutek. Niewyobrażalny smutek. Wiesz, obiecałem sobie, że jeśli będzie chciał odejść, nie zatrzymam go, pozwolę mu na to, a mimo wszystko... Prosiłem go o jeszcze kolejną szansę. Jestem taki zły na siebie – mówię i wycieram łzy z twarzy, które zdążyły już spłynąć.
– Bo, nawet kiedy znalazłem kogoś, kogo kocham to... Wybrałem swoją pierwszą miłość, wybrałem cię. A ciebie już nie ma, a nawet gdybyś był, to... Pozostałbyś poza moim zasięgiem. Myślałem, że to ty byłeś moim wszystkim... Ale to Felix, był wszystkim, co było najlepsze w moim życiu. A teraz... Teraz będę sam. Jeśli się tam spotkamy... Nie bądź dla mnie okrutny, dobrze? Chciałem... Myślałem, że robię dobrze – wzdycham głośno.
– Chcesz... Chcesz pojechać do Felixa? – odzywa się Ray, który przez ten czas mi towarzyszył. Uznałem, że tylko on zasługuje, by znać całą prawdę. Powiedziałem mu Aaronie i o tym, że to przez miłość do własnego brata nie chciałem się leczyć. Przyjął to spokojnie, a może po prostu już go to nie interesowało? Skoro jest już za późno... Na wszystko.
– I co mu powiem? Słuchaj, Felix, właściwie to umieram, na dobrą sprawę to tylko kwestia czasu, więc wróćmy do siebie?
– Zawsze byłeś taki uparty, Hadrian? – pyta mnie.
– Odszedł ode mnie, rozumiesz to Ray? Odszedł. Moje słowa nie zmienią już nic.
– Mimo wszystko zasługuje na wyjaśnienia – tłumaczy mi Ray.
– I je dostanie, ale nie teraz. Nie chcę... Nie chcę umierać, wiedząc, że on będzie przy mnie... To złamie mu serce, rozumiesz? Ja mu je złamałem już wystarczająco mocno, nie chcę złamać go na jeszcze mniejsze kawałki – kręcę głową.
– Jebany męczennik z ciebie – komentuje Ray – Powinienem cię siłą zawlec i zmusić do leczenia. Nawet gdyby w grę wchodziło ubezwłasnowolnienie. Coś ty sobie idioto myślał, przez ten czas?!
– Zaczynasz gadać jak Mikey – mówię.
– O nie, Mikey byłby bardziej dosadny w swoich słowach i pewnie zacząłby narzekać, dlaczego nie strzeliłeś sobie w łeb już dawno temu, skoro życie nie ma dla ciebie żadnego znaczenia.
– Tak, masz rację. Tak by powiedział – uśmiecham się delikatnie.
– Powinienem dać ci w ryj – mówi nagle, kiedy idziemy na parking.
– Za co? – dopytuję się.
– Za to, że w ogóle jesteś idiotą. Aaron, Felix... A co ze mną? Jesteśmy przyjaciółmi, jak myślisz, jak mi się żyło ze świadomością, że umierasz?
– Wiem, przepraszam, Ray... Nie liczyłem się z uczuciami innych.
– A kiedy już łaskawie to robisz, to jest już za późno.
^^^^
Wypluwam krew do zlewu, po czym spłukuje wszystko wodą. Biorę telefon do ręki i wchodzę w kontakty. Pierwszy kontakt, jaki widzę, to Felix. Ja... Mógłbym zadzwonić. Chociaż ten ostatni raz usłyszeć jego głos...
Wybieram jego numer, chociaż wiem, że to bezcelowe. Jeśli wciąż ma zapisany mój numer, albo chociaż go pamięta, to nie odbierze. Sam bym tak zrobił.
– Halo? – zapiera mi dech w piersi, kiedy słyszę jego głos. Wiem, że Ray wciąż utrzymuje z nim kontakt. Trzyma się dobrze, ale... Jeszcze nie odważył się przy Rayu porozmawiać o naszym zerwaniu.
– Halo? – powtarza, ale nie odzywam się. Jeśli się odezwę, to rozłączy się i tyle będzie z tego.
– Hadrian, to ty? Czemu dzwonisz? – pyta, a ja wypuszczam komórkę z dłoni. Ręce zaczęły mi się trząść, a z oczu zaczęły płynąć łzy. Źle zrobiłem, naprawdę źle zrobiłem. Mogłem nie dzwonić.
Dlaczego musiałem być taki okrutny wobec innych? I siebie też?
Teraz naprawdę zasługuję, by umrzeć w samotności.
Zraziłem do siebie wszystkich, którym na mnie zależało.
To nie tak powinno wyglądać! Nie tak!
– As, gdzie ty jesteś? As – wołam psa, ale nie przybiega do mnie jak ma w zwyczaju.
Kieruję się na taras. Może został na zewnątrz?
– As?! – wołam go, ale wciąż nie przychodzi. Po chwili przypominam sobie, że kazałem zabrać Asa Rayowi, bo przecież... Nie dałbym już rady zająć się nim.
Pociągam nosem i idę do kuchni. Stamtąd biorę nóż, którego nigdy nie używałem. Może... Dziś na coś się przyda. Jeśli... Jeśli mogę wybrać to... Nie chcę zostać wykończony przez to świństwo, które tak skutecznie ignorowałem. Jednak najpierw, powinienem dokończyć list do Felixa. Nie otrzyma go od razu... Raczej po jakimś czasie. Ray obiecał... Obiecał, że da te listy każdemu – mojej rodzinie i Felixowi.
Miałem sprzedać restaurację albo zamknąć ją w cholerę, ale... Ray z Hotem nalegali, bym tego nie robił, więc... Część restauracji prawnie, z chwilą mojej śmierci, będzie należeć do Raya i Felixa, który zrobi ze swoją częścią, co będzie chciał. Zrzeknie się jej, sprzeda ją... Zrobi z nią, co zechcę. Cały mój majątek zostanie przekazany schronisku, skąd zabrałem Asa. Chociaż na końcu swojego życia, będę mógł powiedzieć, że uczyniłem coś dobrego. A i tak wiem, że to najżałośniejszy koniec, jaki mógłbym sobie wybrać.
Myślę, że Ray... Wybacz mi moje samobójstwo. Teraz kiedy i tak mój los jest przesądzony... To ma znaczenie, jak odejdę? Tylko napiszę dla niego parę słów wyjaśnienia. Codziennie, przed pracą, tutaj zajeżdża, ma komplet kluczy, więc pewnie nie minie sporo czasu, nim faktycznie to zrobię, a... Tym, kiedy znajdzie mnie Ray.
– HADRIAN! – usłyszałem krzyk z dołu. Głos należał do Raya, który po chwili wpadł do mojej sypialni. Kiedy dostrzegł nóż leżący, chwycił go do ręki i spojrzał na mnie.
– Co ty wyprawiasz, Hadrian? – pyta mnie.
– Proszę... Daj mi to – spoglądam na niego błagalnym wzrokiem.
– Nie, Hadrian. Co ty sobie wyobrażasz? Dzwonił do mnie Felix, bo zadzwoniłeś do niego... I zaniepokoił go ten telefon. Gdybym nie przyjechał... Jezu, ty myślisz? – nawet w takiej chwili musi mi się oberwać.
– Chcę odejść na własnych warunkach – mówię.
– O nie... Stawiałeś swoje warunki przez cały ten czas. Rozumiesz? Nie będzie żadnego samobójstwa.
– Ray... Ja nie mogę tak dłużej...
Cóż ten Hadrian robi?
W sumie to Silverthorn zdała sobie sprawę, że realizm w kwestii choroby Hadriana pewnie leży i wali o podłogę
CZYTASZ
Under The Sing Of A Black Star
KurzgeschichtenW życiu Felixa zawsze było prosto, do czasu, kiedy wyznał rodzicom, że jest gejem. Pozbawiony dachu nad głową zwraca się o pomoc do najbliższej mu osoby, ale nawet tam nie dostał upragnionej pomocy. Kiedy los uśmiechnął się do chłopaka, Felix uznał...