XXVIII.

594 66 25
                                    

media: LP - Lost On You


[Hadrian Nox]

– Mam dla pana niepokojące wieści – zaczyna lekarz, ale mało mnie interesuje, co zamierza mi przekazać. Najpewniej będzie próbował zmusić mnie do podjęcia leczenia.

– Wyniki są niepokojące – mówi, a ja kiwam głową. Tyle, co mogę zrobić, to co jakiś czas poddawać się badaniom, by wiedzieć... Jak źle jest.

– Przerzuty... – zaczyna, ale resztę jego słów puszczam mimo uszu. Nie podejmę się leczenia. Nie w tym życiu. Po prostu nie mogę...

– Czy leczenie... Czy coś to da? – pytam. Sam nie wierzę w to co mówię, ale... W mojej głowie pojawił się Felix. Jeśli miałbym się dla kogo starać, to tylko dla niego... O ile wcześniej nie zrażę go do siebie.

– W obecnej sytuacji? Będę szczery panie Nox, ale szanse są bardzo niskie. Przeciągniemy tylko, to co jest nieuniknione, a ostatnie pańskie dni... Nie będzie pan ich wspominać miło... Czy zdecydował się pan podjąć leczenie?

– Nie. A skoro to i tak nic nie da – wzruszam ramionami – Dziękuję panie doktorze – mówię.

– Panie Nox... – lekarz próbuje mnie zatrzymać, ale wychodzę już z gabinetu.

Idę na parking, gdzie czeka na mnie Ray.

– I? – spogląda na mnie.

– Przerzuty... Totalnie źle?

– Słuchałeś ty w ogóle tego lekarza?

– Po części... Zresztą to już nie ważne, Ray – mówię.

– Nie wkurwiaj mnie, Hadrian. Jakie nieważne?! Jakie?! Od śmierci Aarona patrzę, jak się staczasz, ale teraz... Przeginasz. Całkowicie przeginasz.

– Nie rozumiesz, Ray. Leczenie już nic nie da, jest za późno. Tylko odwlekę to co jest nieuniknione.

– Bo tyle zwlekałeś! Mogłeś wygrać z tym gównem.

– Mogłem, ale nie musiałem. Niby dla kogo miałem się starać? – pytam go.

– Dla siebie... Dla mnie... Jesteśmy przyjaciółmi Hadrian. Jeśli nie miałeś dla kogo walczyć, mogłeś walczyć dla mnie... Co zrobisz z Felixem? Powiesz mu? Czy będziesz wciąż udawać, że nic ci nie jest?

– Jeśli się dowie... Będzie ze mną z litości. Albo po po prostu to go przerośnie. Pierwszy raz... Pierwszy raz od śmierci Aarona zaznałem prawdziwego szczęścia, dlaczego mam je niszczyć?

– A czy ja każę ci je niszczyć? Felix... Na pewno zrozumie.

– Niby co zrozumie? To, że umieram?

– Na pewno jest jakiś procent szansy... Na sukces.

– Jest tak mały, że lepiej się pogodzić z moją śmiercią – rzucam gorzko.

– Ale jest. Zrób to... Dla Felixa. Spróbuj. Chcesz żałować tego później?

– Nie będę żałować swojej śmierci, ponieważ będzie ona zasłużona.

– A ty znowu o tym... Czego ty mi nie mówisz, Hadrian? Odkąd powiedziałeś mi o raku, próbuje zrozumieć to, dlaczego tak wzbraniasz się przed leczeniem. Na początku myślałem, że... To był dla ciebie szok, w końcu nie codziennie słyszy się, że ma się raka, ale ty wciąż upierałeś się przy swoim. Wciąż, coś powstrzymuje cię przed leczeniem. Poczucie winy?

– Właśnie tak Ray. Poczucie winny nie pozwala mi się leczyć.

– Aaron nie zmarł z twojej winy – oświadcza. To była moja wina, gdybym go nie kochał w ten inny sposób. Żyłby... Ta, pierdolona siła wyższa, zamiast ukarać mnie w bezpośredni sposób, wybrała najbardziej bolesny.

– Przemyśl to jeszcze Hadrian – mówi.

– Nie mam czego – oznajmiam. Wtedy też Ray nie wytrzymał i przywalił mi w twarz.

– Jesteś jebanym egoistą, Nox – rzuca groźnie.

^^^^

– Jak to się stało, że masz złamany nos? – pyta mnie Felix, który siedział na moich kolanach i przypatrywał mi się z zaciekawieniem.

– Paru kolesi mnie dorwało i chciało okraść – kłamię. Nie powiem mu, że to Ray złamał mi nos. Zaczną się wtedy pytania... Ja... Nie chcę od Felixa litości, bo wystarczająco się lituje nade mną, będąc ze mną. Wiem, że go to wszystko obrzydza. Za każdym razem, kiedy nieświadomie wymsknie mi się imię Aarona. Widzę w jego oczach ból, zawód i obrzydzenie. Stara się pokazywać, że go to nie rusza, jednak nie potrafi. Zdradza go wiele gestów.

Jeśli mu powiem, że umieram... Będzie mnie okłamywać, tylko po to, by nie robić mi tej przykrości. To nie będzie dla niego proste. W końcu to nie jest żadna grypa, to coś poważniejszego. I nie każdy może mieć tyle siły, by tkwić w tym wszystkim. A Felix jej nie ma. Chociaż stara się grać twardego, to w środku... Jest wciąż kruchym chłopcem.

– Zgłosiłeś to na policji? – pyta mnie.

– Nie było takiej potrzeby, ktoś to zauważył i mi pomógł, dlatego skończyło się na złamanym nosie – wzruszam ramionami i delikatnie przejeżdżam dłonią po jego ramieniu.

Ray ma rację, jestem egoistą. Buduje swoje szczęście... W jaki sposób? Nie myślę o innych, tylko o sobie. Liczy się, to jak mi będzie lepiej niż innym.

Dotykam dłonią policzka Felixa i spoglądam mu prosto w oczy.

– Zawstydzasz mnie – mówi cicho.

– Ciekawe, bo po winie to ty zawstydzasz mnie, wiesz? – mówię.

– Znowu wracamy do tego tematu? – jęczy – To takie... Krępujące.

– Stwierdzam tylko fakty. Może potrzebujesz trochę alkoholu, skoro mój wzrok cię onieśmiela? Gdzieś jeszcze mam butelkę naprawdę dobrego wina.

– No weź! – uderza mnie delikatnie w ramię.

– Nie będę narzekać – uśmiecham się.

– Głuptas z ciebie jest, wiesz? – mówi i nachyla się nade mną, całując delikatnie.

– Czy to przypadkiem nie powinno być mega krępujące dla twojej osoby? – pytam, Felix zamierza się odsunąć, ale tylko przyciągam go bliżej i kradnę kolejnego całusa.

– Kocham cię, Hadrian – szepczę. Jego wyznanie zbija mnie z tropu. Jest tak szczere i...

– Przepraszam... To chyba za wcześnie na takie wyznania – peszy się.

– Jest dobrze – mówię – Ja ciebie też kocham, Felix – mówię szczerze.

Wiem, że to ja będę tą osobą, która nigdy nie będzie mogła powiedzieć, że w pełni zasłużyła na niego. On nawet nie powinien tak myśleć. Jedyną osobą, która jest niewystarczalna dla tej drugiej osoby, jestem ja.

I naprawdę zrozumiem, jeśli pewnego dnia postanowi odejść.

Nie będę się błaźnić i błagać go, by ze mną został. Pozwolę mu odejść, bo zasługuje na kogoś, kto da mu więcej niż ja.

Będzie lepszy niż ja.

Kogoś, kogo nie będzie musiał oszukiwać, ani nikt nie będzie go oszukiwać.

Zasługuje na to, by być szczęśliwy. A ze mną tego szczęścia nie doświadczy. Nie w pełni.

Czy gdybym podjął się leczenia... Wygrałbym? Nie jestem optymistą, więc nie potrafię myśleć pozytywnie. W dodatku zakorzenione poczucie winy... Ono nigdy mnie nie opuści. Zawsze będzie we mnie. Nigdy się od niego nie uwolnię.

Dlatego uważam, że tak będzie najlepiej. Dla mnie i dla niego. 


Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz