XXX.

574 62 24
                                    

media: Elvenking - What's Left Of Me


 – Nawet, o tym, nie myśl – warczę w stronę Hadriana, który powoli sięga po kluczyki od auta.

– Znowu zamierzasz uciec?! Co z ciebie za facet?! – krzyczę na niego, kiedy ku mojemu niezadowoleniu zabiera kluczyki od auta. Tym razem przelał czarę goryczy, bo nakładam szybko buty i idę za nim. Mam dosyć, że ciągle ucieka, kiedy zaczynamy się kłócić, by znowu wrócić z kwiatami, bądź z jakimiś czekoladkami, potem seks na zgodę, wszystko jest pięknie aż do kolejnej kłótni. I tak cały czas.

Naprawdę wierzyłem, że się zmieni! Ale jest tylko gorzej.

W ostatniej chwili wsiadam, do jego samochodu, nim odjeżdża z podjazdu sprzed domu. Nawet na mnie nie spojrzał.

Tak naprawdę to nie wiem, dlaczego poszedłem za nim. Może naprawdę mam dosyć jego zachowania?

    Na początku pojechaliśmy na cmentarz, gdzie pochowany jest Aaron. Ray był na tyle miły i powiedział mi, gdzie znaleźć tego debila. Zazwyczaj właśnie tutaj jest. Przy grobie Aarona.

Już miałby tyle przyzwoitości i dałby sobie dziś spokój z odwiedzaniem cmentarza. W dodatku w nocy. Jeszcze ktoś weźmie go za jakąś hienę cmentarną. Właściwie to... Jestem zaskoczony, że Hadrian nie wpadł na pomysł i obrabowaniu grobu swojego brata.

Nie, jestem przekonany, że wpadł na to, tylko... Wiedział, że będzie pierwszym podejrzanym, dlatego tego nie zrobił.

Czekałem aż Nox wysiądzie z auta i pójdzie pogadać sobie z nagrobkiem, ale ten tylko zaciskał mocno dłonie na kierownicy i wpatrywał się w bramę. W końcu odpalił silnik i ruszył z miejsca.

      Wyjechaliśmy z miasta. Nie miałem pojęcia, gdzie jedziemy, a Hadrian najwidoczniej też. Jednak nie zamierzałem się go pytać o to gdzie jedziemy. Próbowałem sobie wszystko ułożyć.

– HADRIAN! – krzyknąłem, kiedy zauważyłem, że jedziemy za szybko. Nawet jeśli droga była praktycznie pusta, to... Otacza nas las. Pieprzony las. Chyba nie muszę tłumaczyć, że...

– UWAŻAJ! – krzyczę, kiedy dostrzegam wybiegającą z lasu sarnę. Ciemnowłosy, zamiast wyhamować próbował wyminąć spłoszone zwierzę, co omal nie skończyło się tym, że wylądowaliśmy na pobliskich drzewach.

Kiedy auto się zatrzymało, odpiąłem pasy i wysiadłem ze środka. Serce waliło mi w piersi.

– TY JESTEŚ JAKIŚ NIENORMALNY! – wydzieram się na niego, kiedy wysiada z auta i idzie za mną.

– Felix – zaczyna, ale milknie i spogląda gdzieś w bok.

– JESTEŚ, JAKIŚ KURWA NIENORMALNY!

– Dokąd idziesz?! – krzyczy za mną.

– Jak najdalej od ciebie, pokurwieńcu.

– Jesteśmy daleko od miasta. Jesteś pewien, że wrócisz sam? W środku nocy? – zatrzymuję się. Ma mnie, nie wiem, gdzie jestem. Jest środek nocy. Mógłbym wrócić na stopa, ale... jakoś nie ufam tej formie podróży. Na pewno nie jest to bezpieczne, bardziej niż jazda z Hadrianem.

– Wsiadaj do auta Felix – mówi – Odwiozę cię do domu – dodaje.

– Do mnie, do mieszkania – zaznaczam. Wiem, że ostatnim czasem niemal mieszkam u Hadriana, ale nie zamierzam z nim spędzić reszty nocy. Muszę to wszystko przemyśleć. Bo mam dosyć. Liczyłem, że... Będę szczęśliwy, a okazuje się, że... Myliłem się. W sercu Hadriana nie ma miejsca dla mnie. W jego sercu jest miejsce na jedną osobę. I nie jestem to ja.

Zajechaliśmy jeszcze na stację benzynową, gdzie Hadrian zatankował auto i przy okazji kupił mi gorącą czekoladę.

– Mogłeś nas zabić – w końcu decyduję się podjąć ten temat.

– Wiem, przepraszam – mówi bez krzty emocji.

Wiem, przepraszam?! – powtarzam za nim – Ty siebie słyszysz? – warczę w jego stronę i próbuję rzucić w niego kubkiem z gorącą czekoladą, ale w porę się odsuwa.

– Nie zachowuj się jak rozpieszczony bachor Felix – poucza mnie.

– Pierdol się, Nox.

^^^^

– Felix... Co ty tutaj robisz? – Hadrian wygląda na zaskoczonego moim pojawieniem się u niego z samego rana.

– Coś się stało? – pyta przejęty, a ja tylko rzucam torbę z jego rzeczami mu do stóp.

– Twoje rzeczy – mówię – Nie chcę ich. I chcę zabrać stąd swoje rzeczy – informuję go.

– Ty chyba nie... – zaczyna, ale szybko urywa, ponieważ słowa są zbędne.

– Właśnie tak, Hadrian, właśnie tak. Zrywam z tobą – mówię. Nie chcę być tym drugim. Jakąś odskocznią od jego obsesji na punkcie Aarona. To był błąd... Liczyłem, że... W końcu zrozumie, że... Że pokocha mnie jak ja jego, ale jak to się mówi... Że prawdziwa miłość jest tylko jedna. Najwidoczniej to nie o mnie chodziło.

To nie była łatwa decyzja. Wiedziałem, że Hadrian od samego początku mnie tylko ranił, a ja wciąż naiwnie przy nim trwałem, bo liczyłem, że się zmieni.

– Nie mówisz tego poważnie... Felix... Promyczku... – próbuje mnie złapać, ale cofam się.

– Jestem poważny, Hadrian jak nigdy. Nie widzisz tego? Nasz związek polega na trzech rzeczach, kłótni, przeprosinach i seksie na zgodę. Ja tak nie mogę...

– A myślisz, że mi jest łatwo? – pyta mnie.

– Biorąc pod uwagę, że połowa kłótni dzieje się z twojego powodu to tak. Musi ci być cholernie łatwo!

– Co mam zrobić, żebyś mi wybaczył? – spogląda mi prosto w oczy.

– Za późno Hadrian, na to jest już za późno. Po każdej kłótni... Liczyłem, że będzie, tak jak mówisz... To ostatni raz.

– Teraz na pewno będzie... – obejmuje mnie.

– Nie Hadrian, nie będzie tak. Oboje to wiemy. Ja nie chcę związku z kimś, kto... Mnie nie chcę – mówię cicho, Hadrian przyciska swoje usta do moich i całuje mnie namiętnie, jakby próbował mnie przekonać, że jestem tą wyjątkową osobą. Chciałbym w to wierzyć, tak jak wierzyłem w to na początku.

– Nie, Hadrian, to koniec, rozumiesz? Pozwól mi odejść – mówię błagalnie. Nox odsuwa się ode mnie i spogląda na mnie z bóle kryjącym się w stalowych oczach.

– A i mam coś jeszcze dla ciebie – mówię i z torby wyciągam wypowiedzenie z pracy. Nie zniósłbym tej atmosfery, która tam by powstała.

Chcę o nim zapomnieć, by móc ułożyć sobie życie z kimś, kogo będę kochać i ktoś, kto będzie mnie kochać. A Hadrian nie był tą osobą. To było jednostronne uczucie. Tylko ja go kochałem. Jemu się tylko wydawało, że mnie kocha.

Kiedy wychodzę od Hadriana, pozwalam sobie na płacz. Nikt przecież nie powiedział, że to będzie łatwe, szczególnie że mimo wszystko go kocham.

Mam nadzieję, że zdechnie w samotności. I nikt nie będzie tak naiwny jak ja i nie odda mu serca, które ten w bezczelny sposób zabawi się i odda.

Dlaczego nie mogłem się okazać kimś lepszym od tego całego Aarona? 


Cóż to się probiło? Silverthorn wie, że ten i poprzedni rozdział trochę z czapy są z tym przeskokami w czasie. Jednak celem Silverthorn nie było ukazania ich związku, tak jak to robiła w poprzednich książkach 

Under The Sing Of A Black StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz