Luna ostatni raz przytuliła Harry'ego, zanim położyła dłoń na klamce.
- Śmierć będzie ostatnim wrogiem, jaki zostanie pokonany, Harry - powiedziała, chcąc dodać mu otuchy.
- Wierzysz w to? - zapytał nieprzekonany.
- A ty?
- Uwierzę w cokolwiek, żeby tylko znowu go zobaczyć - westchnął po krótkim zastanowieniu. Luna uśmiechnęła się lekko i deportowała się przed domem.
Potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości po całym popołudniu spędzonym z Luną i Hermiona, które skutecznie go od niej oderwały.
Ostatnio zdecydowanie za często pojawiał się w Hogwarcie, ale i tym razem nie mógł tego ominąć. Hagrid, jako gajowy zamku, często odwiedzał Zakazany Las i to on wydawał się być jedyną osobą, której centaury mogły oddać kamień wskrzeszenia. Na ten pomysł nieświadomie naprowadziła go Hermiona, chociaż jej faktyczne słowa niewiele miały z tym wspólnego. Z determinacją wymalowaną na twarzy zapukał do chatki Hagrida. Musiał szybko odskoczyć w tył, kiedy zza drzwi wyskoczył na niego Kieł.
- Harry, cholibka! - usłyszał donośny głos Hagrida, zanim ten odciągnął od niego zwierzę. - Wchodź! - gajowy gestem zaprosił go do środka. - Żeś sobie porę wybrał, akurat skończyły mi się herbatniki!
- I chwała za to Merlinowi - mruknął sam do siebie. - Przepraszam, ale nie mam dziś za wiele czasu - dodał szybko, zanim Hagrid zdążył znaleźć inne wypieki. - Właściwie to czegoś szukam. Chciałem zapytać, czy centaury ostatnio czegoś ci nie oddały.
- Nic, oprócz dziury w płaszczu po strzale - zaprzeczył, wskazując na spory ubytek w rękawie. - No, chyba że by uznać "ostatnio" za kilka miesięcy temu.
- Tak! - powiedział trochę za głośno, ale szybko zacisnął wargi, nie chcąc znów przerwać.
- Wtedy to żem poszedł do Zakazanego Lasu, a centaury chyba mnie szukały, cholibka, bo szybko się spotkaliśmy. Dały mi coś tak małego, że ledwo to widziałem, ale mówiły, że to coś cennego. Więcej się nie dowiedziałem, do dziś nie wiem, co to było.
- Masz to jeszcze? - zapytał szybko, z ekscytacji znacznie za mocno zaciskając dłoń na sierści Kła. Zwierzę szybko się wyrwało i zaczęło kręcić się wokół Hagrida.
- Nie - gajowy machnął ręką. - Długo to tu trzymałem, ale gdzieś kilka tygodni temu odwiedził mnie tu stary uczeń. Pracuje teraz w Ministerstwie w Departamencie Kontroli Magicznego Wyposażenia, więc żem mu to oddał.
Przed przeklęciem w myślach Hagrida powstrzymała go tylko myśl o Hermionie. To była ta rzecz, o której nie chciała mówić przy nim? Przecież była Ministrem, a każdy pracownik musiał zdawać jej raporty z każdej akcji, misji, każdej najmniejszej rzeczy.
- Jak się nazywał?
- Michael Corner, były uczeń Ravenclawu.
Harry całkiem dobrze go kojarzył. Głównie dlatego, że Corner był jednym z byłych Ginny.
- Dzięki, Hagrid - rzucił, zanim z zaciśniętymi pięściami zatrzasnął za sobą drzwi.
Jeszcze raz przekonał się, że nawet po tylu latach przyjaźni nie mógł liczyć na szczerość ze strony Hermiony. Ważniejsze było dla niej Ministerstwo, chociaż tyle razy zapewniała, że zawsze będzie tu dla niego.
Odetchnął kilka razy, zanim wpadł do Ministerstwa Magii. Ludzie rzucali mu zdziwione spojrzenia, niektórzy w osłupieniu sięgali po aparaty, zważywszy że przez ostatnie lata dość rzadko wychodził z domu, a zrobienie mu zdjęcia prawie graniczyło z cudem. A widok Wybrańca z zaciśniętymi od złości wargami był zdecydowanie w stanie wywołać sensację.
CZYTASZ
Eridanus || drarry
FanfictionDruga część Zmiany stron - jeśli nie czytał*ś, radzę od tego zacząć, bo możesz mieć problemy ze zrozumieniem. "Ludzie, Harry, z miłości robią różne rzeczy. Muszą jednak pamiętać, aby na końcu drogi nie spotkać samej nienawiści". Wojna się skończyła...