Wybaczcie, że w ostatnim tygodniu nie było rozdziału i że dziś jest tak późno, ale nie miałam siły na Wattpada. I dziękuję za 100 tys. wyświetleń pod Zmianą❤️
Długo przypatrywał się ciepłej, bladej dłoni w swojej własnej. Zdawała się być tak kruchą, że wpatrywał się w nią na granicy przytomności, nie mogąc oderwać od niej wzroku.
Harry nie rozumiał, co się działo, gdy głowa odezwała się tępym bólem przy lekkim podnoszeniu jej. Kiedy pierwszy szok minął, niemal od razu rozpoznał swoją sypialnię na Grimmauld Place 12. Wstrzymał oddech i momentalnie zamknął oczy, błagając w duchu Merlina, żeby to ciepłe uczucie nie okazało się tylko jego wymysłem.
Powoli podniósł się do siadu, próbując po prostu zrozumieć. Mimo jak zwykle stłuczonych okularów odważył się w końcu otworzyć oczy i spojrzeć przed siebie. A to, co zobaczył, w jednej chwili dało mu poczucie, że wszystko, co się wydarzyło, było tylko koszmarem, po którym następował spokojny, piękny sen. Bo miał przed sobą całe swoje szczęście.
To był ten sam chłopak, co podczas Bitwy, ten sam, którego jedynie spojrzenie było w stanie wywołać u niego szeroki uśmiech, jedynie... starszy, o doroślejszych rysach twarzy.
Zakrył sobie usta dłońmi, chowając za nimi uśmiech bardziej szczery niż kiedykolwiek, gdy całym jego ciałem nagle wstrząsnął gwałtowny szloch.
Kochał tego tlenionego Ślizgona i nie rozumiał, jak mógł nigdy mu tego nie powiedzieć.
Bezwiednie oparł głowę na klatce piersiowej Dracona, wsłuchując się w spokojny rytm jego serca i równie spokojny oddech.
Wszystko przestało się liczyć, gdy delikatnie przytulał do siebie osobę, która kiedyś potrafiła rozjaśnić mu każdy, pełen strachu dzień samą swoją obecnością. Nawet strata peleryny niewidki była i miała już zostać tak nieistotna, jakby w rzeczywistości wciąż spoczywała w jego kieszeni. Nie przejmował się, a raczej wcale nie myślał o tym, że była ostatnią pamiątką po ojcu, że wiązał z nią tyle wspomnień. Zamiast tego skupił się na jedynej rzeczy, która miała teraz znaczenie - na spokojnym rytmie serca Dracona.
Czuł się jak wybudzony z długiego snu, kiedy znów mógł złożyć delikatny pocałunek na jego czole, kiedy znowu mógł złapać go za rękę, szepcąc cicho, że przeprasza.
Był pewien, że nie mógł czuć się już lepiej, spokojniej czy bardziej szczęśliwie - z jednym wyjątkiem, bo tak samo wierzył, że moment, gdy Draco się obudzi, będzie tym, który zapisze sobie w pamięci jako najpiękniejszy w jego życiu.
****
Harry nie był w stanie wiele zrobić, zanim coś ściągnęło go na materac kawałek od Dracona - już jakiś czas temu postanowił delikatnie przenieść go na swoje łóżko. Pozwolił sobie jednak tylko na ostrożne głaskanie jego włosów. Nie chciał ani przysunąć się bliżej, ani go przytulić, bo... chyba nie powinien. Obawa, która chwilę temu pojawiła się z tyłu jego głowy, nie chciała dać o sobie zapomnieć: a jeśli go nie pozna? Jeśli nie będzie pamiętał niczego, co działo się przed Bitwą o Hogwart? Merlinie, sam nie wiedział, czego się spodziewać. Snape go przed tym ostrzegał.
Zanim jednak spokojny wyraz twarzy Dracona nie zdobył całej jego uwagi, zdążył wysłać krótką wiadomość do Luny. Wierzył, że jeśli komuś o tym powie, to wszytko jakoś się urzeczywistni, że jeśli ktoś poza nim będzie wiedział, to nie okaże się tylko snem. Czuł, że jeśli chciałby opisać jej wszystkie swoje emocje, nie starczyłoby mu całego pergaminu świata. Ostatecznie drążącą dłonią nakreślił tylko dwa słowa:
Udało się.
CZYTASZ
Eridanus || drarry
FanfictionDruga część Zmiany stron - jeśli nie czytał*ś, radzę od tego zacząć, bo możesz mieć problemy ze zrozumieniem. "Ludzie, Harry, z miłości robią różne rzeczy. Muszą jednak pamiętać, aby na końcu drogi nie spotkać samej nienawiści". Wojna się skończyła...