{26}

1.4K 73 31
                                    

Dwa dni później. Już naprawdę nie wiedziałam co się z nim dzieje i czy mam w ogóle pytać. Zawiodłam się, trzeba przyznać. Miałam nadzieję, że pojawi się wieczorem i porozmawiamy.

A tutaj już trzeci wieczór i nadal nic.
- Jezus Maria, zwariuję z nim - WooJi weszła do środka, podczas gdy ja siedziałam na pluszaku i oglądałam breloczek z rubinem.
- Z kim? - zapytałam cicho, wcale nie dziwiąc się jej rozpędowi.

Wyciągnęła telefon i pokazała mi wymianę SMS z kontaktem "chłopak Yirin". Wyglądało to tak "Boże jak nawaliłem. Boże WooJi, jak ja nawaliłem. Idź do niej i sprawdź jak się czuje".

Podniosłam na nią wzrok, a ona zsunęła rozmowę w dół.
- "Jak bardzo źle jest? Jestem w pracy" - sama zacytowała swoją wiadomość.
- "Dla mnie to koszmar. Błagam, jedź do niej jak skończysz. I przeproś" - przeczytałam już na głos.
- "Nie będę przepraszała za Ciebie, cokolwiek, kurwa, zrobiłeś" - znów to zrobiła - "Byłeś u niej?".
- "BYŁEM I ZROBIŁEM Z SIEBIE JESZCZE GORSZEGO IDIOTĘ".

Zabrała telefon.
- Oto jestem, pośrednik między kochankami, jasna cholera. Trochę jak Marta u Szekspira - włożyła go do kieszeni - Co się znowu odpieprzyło między wami?
- Niezręcznie będzie o tym mówić... - wydusiłam.
- Niezręcznie to będzie, jak zaraz nie zaczniesz gadać. Opuściłam trening "jogi" na rzecz tej porąbanej sytuacji - zaczęła mi grozić palcem.

No, to chyba nie mam wyboru. Ona tak kocha tą swoją "jogę"... poświęcenie.
- Pocałował mnie - wydusiłam ledwo - Raz, dwa, trzy, cztery razy. Tych na twarzy nie liczę.

Rozłożyła żałośnie ręce.
- I CO Z TEGO? TO TWÓJ CHŁOPAK!
- Nie jest moim chłopakiem!
- Rzeczywiście, przepraszam. Ja też cały czas zapraszam KOLEGÓW do siebie i spotykam się z nimi tak często. Śpię z nimi, trzymając się za ręce i tak dalej...

O cholera, to naprawdę tak wygląda.
- Był strasznie pijany, a jak rano przyszedł, dwa dni temu, to jeszcze powiedział... że... - wbiłam zażenowany wzrok w podłogę.
- Naprawdę was nienawidzę... moja joga... - westchnęła, ignorując moją niepewność - Ty kochasz jego, tylko o tym jeszcze nie wiesz, on kocha Ciebie i mamy, kurwa, zamknięte koło.

Jak to nie wiem? Przecież minęło tak mało czasu, to niemożliwe. Fizycznie i psychicznie, tak swoją drogą. Powiedzmy sobie szczerze: był zdesperowany.
- Dzwonię po niego, powiem, że nie żyjesz, on przyjedzie, ty zrobisz mu niespodziankę, "juhu, jednak żyję!", on się rozpłynie, tobie puszczą nerwy, no i mamy świeżo upieczoną parę - wywróciła oczami, znowu wyjmując telefon.
- Nie mów mu, że nie żyję~

Przyłożyła telefon do ucha. Zamilkłam, wiedząc, że i tak tego nie zrobi. W końcu myśli.
- Ty, tutaj, za maksymalnie 20 minut. Jak nie, znajdziesz jej zwłoki - a jednak - Tak, poważnie. A, i jak się spóźnisz, zabiję też Ciebie. MOJA JOGA!

Rozłączyła się.

~

Jakiś czas później. Drzwi się otworzyły, jakby już zapomniał o jakimkolwiek pukaniu lub dzwonieniu.

Wpadł do środka, oglądając nas obie.
- 19 minut, śmieszku - WooJi założyła ręce.
- Co się dzieje? - rozejrzał się po nas.

W życiu nie słyszałam, żeby odetchnęła z większym poirytowaniem.
- Ty kochasz ją, ona kocha Ciebie, smacznego jajka - i zaczęła się zbierać do wyjścia.

Już otworzyła drzwi, ale szybko je zatrzasnęła, jakby na zewnątrz było coś strasznego. Obejrzała się na nas.
- Pech mnie, kurwa, nie opuszcza - rzuciła szybko.

Wyleciała na dwór.
- TY CHUJU ZBOLAŁY, JAKIM PRAWEM JESZCZE SIĘ TUTAJ POJAWIASZ?! - na te słowa ja i Jungkook wylecieliśmy za nią.

Ona już okładała swoją "jogą" RaeEuna, który tylko przed nią uciekał w kółko po podjeździe. Moje życie to żart.

Musiał przyjść sekundy po Jungkooku, skoro na siebie nie wpadli.
- Co ty tu znowu robisz? - Jungkook odciągnął WooJi, zwracając się do wiadomo kogo.
- Przyszedłem do Yirin, ale ciebie nie spodziewałem się zobaczyć... znowu - wyprostował się dumnie, a ja stałam zdezorientowana.
- Zostaw mnie już w spokoju - rzuciłam szybko.
- Byłeś mało przekonujący - zaśmiał się cicho - Jesteśmy z Yirin nieco bliżej, niż jakiś gwiazdor poznany niecały miesiąc wcześniej.

A ten nadal jest tak samo bezczelny.
- A ty skąd to niby wiesz? - WooJi naprawdę była wściekła.
- Nadal mam znajomych, a ci znajomi znajomych, którzy mają znajomych. Magia łańcuszków - uśmiechnął się bezczelnie.

Poczułam jak wszystko cofa się do punktu wyjścia. Ileż można znosić to samo... tak bardzo nie wiem co robić, jak się zachować. Nawet obecność przyjaciół mi nie pomaga.
- Zaraz ci przypierdolę w zęby tym łańcuszkiem - WooJi znowu mu zagroziła.
- Wiem co o mnie myślisz - odezwał się do niej - Nie jestem już tamtym człowiekiem.
- Och, jakże wiarygodne słowa - wywróciła oczami.

Obrócił się w moją stronę po raz kolejny.

Schowałam się za Jungkookiem, układając ręce na jego ramionach. Chyba nikt oprócz niego nie mógłby mnie obronić przed przemocą fizyczną.
- Wiem, co czujesz, Yirin - RaeEun nadal mówił - Zmieniłem się, przysięgam.
- Ma gdzieś twoje przysięgi - Jungkook powtórzył moje własne słowa, co nawet w takiej chwili mi zaimponowało.
- Nie odzywaj się już lepiej. Widzę, że nie jesteście ze sobą, więc nie masz prawa głosu - oczywiście wyczuł słaby punkt.

I poczułam się jeszcze gorzej.
- Kochanie? - to słowo wybrzmiało w mojej głowie głosem RaeEuna.

Nazywał mnie tak do samego końca. Nawet na sali sądowej. Zawsze byłam jego kochaniem, nawet leżąc na podłodze po szarpaninie. Nawet schowana w łazience, podczas gdy on się do niej dobijał. Wyłamał drzwi i zdzielił w twarz. Kochanie?

Popłakałam się żałośnie na te wspomnienia, zsuwając ręce w dół po plecach Jungkooka.

WooJi podbiegła i przytuliła mnie do siebie, patrząc złowrogo na RaeEuna.
- Masz sądowy zakaz zbliżania się do niej. Mamy prawo dzwonić na policję - odezwała się szybko, chowając moją twarz w swoim ramieniu.
- To moja dziewczyna, mam gdzieś zakazy.

Na te słowa zaczęłam się trząść.
- Nie, Jungkook!

Odsunęłam głowę i spojrzałam jak Jeon już zbiera się do... przemocy.
- Nie, błagam! - krzyknęłam.

Zatrzymało go to.
- Już żadnej przemocy, już dość! - złapałam się za głowę i zaczęłam niepowstrzymanie płakać - Błagam!

O nie, to złe wspomnienia... to przez nie ja przecież...
- Nie, czekaj. Yirin! - WooJi złapała mnie zanim się przechyliłam.

Mdleję z nerwów. Kiedy wszystko sobie przypominam, niech to.
- Odsuń się - RaeEun zaczął się zbliżać.

W życiu nie spodziewałam się, że zobaczę coś takiego, ale WooJi przygrzmociła mu w twarz. Nie dało się tego inaczej określić, to był naprawdę potężny cios mojej ukochanej przyjaciółki.

To było ostatnie, co zdążyłam zobaczyć przez utratą przytomności.

To było ostatnie, co zdążyłam zobaczyć przez utratą przytomności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Rubin |♡| Jeon Jungkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz