Dwa dni później. Już naprawdę nie wiedziałam co się z nim dzieje i czy mam w ogóle pytać. Zawiodłam się, trzeba przyznać. Miałam nadzieję, że pojawi się wieczorem i porozmawiamy.
A tutaj już trzeci wieczór i nadal nic.
- Jezus Maria, zwariuję z nim - WooJi weszła do środka, podczas gdy ja siedziałam na pluszaku i oglądałam breloczek z rubinem.
- Z kim? - zapytałam cicho, wcale nie dziwiąc się jej rozpędowi.Wyciągnęła telefon i pokazała mi wymianę SMS z kontaktem "chłopak Yirin". Wyglądało to tak "Boże jak nawaliłem. Boże WooJi, jak ja nawaliłem. Idź do niej i sprawdź jak się czuje".
Podniosłam na nią wzrok, a ona zsunęła rozmowę w dół.
- "Jak bardzo źle jest? Jestem w pracy" - sama zacytowała swoją wiadomość.
- "Dla mnie to koszmar. Błagam, jedź do niej jak skończysz. I przeproś" - przeczytałam już na głos.
- "Nie będę przepraszała za Ciebie, cokolwiek, kurwa, zrobiłeś" - znów to zrobiła - "Byłeś u niej?".
- "BYŁEM I ZROBIŁEM Z SIEBIE JESZCZE GORSZEGO IDIOTĘ".Zabrała telefon.
- Oto jestem, pośrednik między kochankami, jasna cholera. Trochę jak Marta u Szekspira - włożyła go do kieszeni - Co się znowu odpieprzyło między wami?
- Niezręcznie będzie o tym mówić... - wydusiłam.
- Niezręcznie to będzie, jak zaraz nie zaczniesz gadać. Opuściłam trening "jogi" na rzecz tej porąbanej sytuacji - zaczęła mi grozić palcem.No, to chyba nie mam wyboru. Ona tak kocha tą swoją "jogę"... poświęcenie.
- Pocałował mnie - wydusiłam ledwo - Raz, dwa, trzy, cztery razy. Tych na twarzy nie liczę.Rozłożyła żałośnie ręce.
- I CO Z TEGO? TO TWÓJ CHŁOPAK!
- Nie jest moim chłopakiem!
- Rzeczywiście, przepraszam. Ja też cały czas zapraszam KOLEGÓW do siebie i spotykam się z nimi tak często. Śpię z nimi, trzymając się za ręce i tak dalej...O cholera, to naprawdę tak wygląda.
- Był strasznie pijany, a jak rano przyszedł, dwa dni temu, to jeszcze powiedział... że... - wbiłam zażenowany wzrok w podłogę.
- Naprawdę was nienawidzę... moja joga... - westchnęła, ignorując moją niepewność - Ty kochasz jego, tylko o tym jeszcze nie wiesz, on kocha Ciebie i mamy, kurwa, zamknięte koło.Jak to nie wiem? Przecież minęło tak mało czasu, to niemożliwe. Fizycznie i psychicznie, tak swoją drogą. Powiedzmy sobie szczerze: był zdesperowany.
- Dzwonię po niego, powiem, że nie żyjesz, on przyjedzie, ty zrobisz mu niespodziankę, "juhu, jednak żyję!", on się rozpłynie, tobie puszczą nerwy, no i mamy świeżo upieczoną parę - wywróciła oczami, znowu wyjmując telefon.
- Nie mów mu, że nie żyję~Przyłożyła telefon do ucha. Zamilkłam, wiedząc, że i tak tego nie zrobi. W końcu myśli.
- Ty, tutaj, za maksymalnie 20 minut. Jak nie, znajdziesz jej zwłoki - a jednak - Tak, poważnie. A, i jak się spóźnisz, zabiję też Ciebie. MOJA JOGA!Rozłączyła się.
~
Jakiś czas później. Drzwi się otworzyły, jakby już zapomniał o jakimkolwiek pukaniu lub dzwonieniu.
Wpadł do środka, oglądając nas obie.
- 19 minut, śmieszku - WooJi założyła ręce.
- Co się dzieje? - rozejrzał się po nas.W życiu nie słyszałam, żeby odetchnęła z większym poirytowaniem.
- Ty kochasz ją, ona kocha Ciebie, smacznego jajka - i zaczęła się zbierać do wyjścia.Już otworzyła drzwi, ale szybko je zatrzasnęła, jakby na zewnątrz było coś strasznego. Obejrzała się na nas.
- Pech mnie, kurwa, nie opuszcza - rzuciła szybko.Wyleciała na dwór.
- TY CHUJU ZBOLAŁY, JAKIM PRAWEM JESZCZE SIĘ TUTAJ POJAWIASZ?! - na te słowa ja i Jungkook wylecieliśmy za nią.Ona już okładała swoją "jogą" RaeEuna, który tylko przed nią uciekał w kółko po podjeździe. Moje życie to żart.
Musiał przyjść sekundy po Jungkooku, skoro na siebie nie wpadli.
- Co ty tu znowu robisz? - Jungkook odciągnął WooJi, zwracając się do wiadomo kogo.
- Przyszedłem do Yirin, ale ciebie nie spodziewałem się zobaczyć... znowu - wyprostował się dumnie, a ja stałam zdezorientowana.
- Zostaw mnie już w spokoju - rzuciłam szybko.
- Byłeś mało przekonujący - zaśmiał się cicho - Jesteśmy z Yirin nieco bliżej, niż jakiś gwiazdor poznany niecały miesiąc wcześniej.A ten nadal jest tak samo bezczelny.
- A ty skąd to niby wiesz? - WooJi naprawdę była wściekła.
- Nadal mam znajomych, a ci znajomi znajomych, którzy mają znajomych. Magia łańcuszków - uśmiechnął się bezczelnie.Poczułam jak wszystko cofa się do punktu wyjścia. Ileż można znosić to samo... tak bardzo nie wiem co robić, jak się zachować. Nawet obecność przyjaciół mi nie pomaga.
- Zaraz ci przypierdolę w zęby tym łańcuszkiem - WooJi znowu mu zagroziła.
- Wiem co o mnie myślisz - odezwał się do niej - Nie jestem już tamtym człowiekiem.
- Och, jakże wiarygodne słowa - wywróciła oczami.Obrócił się w moją stronę po raz kolejny.
Schowałam się za Jungkookiem, układając ręce na jego ramionach. Chyba nikt oprócz niego nie mógłby mnie obronić przed przemocą fizyczną.
- Wiem, co czujesz, Yirin - RaeEun nadal mówił - Zmieniłem się, przysięgam.
- Ma gdzieś twoje przysięgi - Jungkook powtórzył moje własne słowa, co nawet w takiej chwili mi zaimponowało.
- Nie odzywaj się już lepiej. Widzę, że nie jesteście ze sobą, więc nie masz prawa głosu - oczywiście wyczuł słaby punkt.I poczułam się jeszcze gorzej.
- Kochanie? - to słowo wybrzmiało w mojej głowie głosem RaeEuna.Nazywał mnie tak do samego końca. Nawet na sali sądowej. Zawsze byłam jego kochaniem, nawet leżąc na podłodze po szarpaninie. Nawet schowana w łazience, podczas gdy on się do niej dobijał. Wyłamał drzwi i zdzielił w twarz. Kochanie?
Popłakałam się żałośnie na te wspomnienia, zsuwając ręce w dół po plecach Jungkooka.
WooJi podbiegła i przytuliła mnie do siebie, patrząc złowrogo na RaeEuna.
- Masz sądowy zakaz zbliżania się do niej. Mamy prawo dzwonić na policję - odezwała się szybko, chowając moją twarz w swoim ramieniu.
- To moja dziewczyna, mam gdzieś zakazy.Na te słowa zaczęłam się trząść.
- Nie, Jungkook!Odsunęłam głowę i spojrzałam jak Jeon już zbiera się do... przemocy.
- Nie, błagam! - krzyknęłam.Zatrzymało go to.
- Już żadnej przemocy, już dość! - złapałam się za głowę i zaczęłam niepowstrzymanie płakać - Błagam!O nie, to złe wspomnienia... to przez nie ja przecież...
- Nie, czekaj. Yirin! - WooJi złapała mnie zanim się przechyliłam.Mdleję z nerwów. Kiedy wszystko sobie przypominam, niech to.
- Odsuń się - RaeEun zaczął się zbliżać.W życiu nie spodziewałam się, że zobaczę coś takiego, ale WooJi przygrzmociła mu w twarz. Nie dało się tego inaczej określić, to był naprawdę potężny cios mojej ukochanej przyjaciółki.
To było ostatnie, co zdążyłam zobaczyć przez utratą przytomności.
CZYTASZ
Rubin |♡| Jeon Jungkook
FanfictionŻaden mężczyzna nie powinien mnie już nigdy dotknąć. No, ale pojawił się taki, któremu bardzo na tym zależało. Zrodziło się z tego coś na wzór zakładu, w zastaw otrzymałam rubin. Raz pijany, raz trzeźwy, raz smutny, raz wesoły, a jednak zawsze cel b...