Wszystko ponownie do mnie docierało. Nie mogłam pojąć jak to wszystko jest możliwe, jaki anty-cud to wywołał. Byłam dosłownie na skraju załamania nerwowego.
Siedzenie w miejscu działało na moją niekorzyść, cały czas pozwalało mi myśleć o całej sytuacji. A jednak nie wiedziałam czym się zająć.
Telefon Jungkooka dzwonił do jakiś czas. Za każdym razem właściciel komórki oglądał się na mnie w milczeniu, ale w końcu nie wytrzymałam.
- Dam radę - stęknęłam, patrząc na jego niepewną minę.
- Ale ja zostaję - podał warunek, kładąc telefon między nami.Odebrał i włączył głośnik.
- W końcu, trochę się nadzwoniłem - mało zadowolony Miraeum w ogóle się nie zawahał.
- Co mu powiedziałeś? - zapytałam ledwo, zaciskając palce na własnej koszulce.
- Nie słyszę ulgi w twoim głosie. RaeEun wykitował, problem zniknął - poczułam w sercu jak się uśmiecha - Już dawno to planowałem, ale trochę przesadził.
- Dlaczego musiałeś go zabić...
- Sam się zabił - zadrwił - Ale to pytanie... nie powinno być kierowane do mnie.Podniosłam głowę i wbiłam wzrok w numer, wyobrażają sobie jego twarz.
- A do kogo?
- Do osoby, którą tak bardzo kochasz, Yirin.Podniosłam szybko wzrok na Jungkooka, nie mając pojęcia o co chodzi. On sam patrzył na mnie z pełną powagą i zdezorientowana naraz.
- Tak, Yirin, właśnie ona - zaczął mówić, jakby dobrze wiedział co się dzieje - Właśnie ona. Mówiłem, że wszyscy ludzie to potwory, twój ukochany też.Cofnęłam się kawałek, nie rozumiejąc co ma na myśli.
- ...jaka ona...? - stęknęłam.
- WooJi, oczywiście - zaśmiał się lekko - Zawsze lubiłem jej zadziorny charakterek.Chwila. Ale co... WooJi? Co ona niby... przecież WooJi nigdy by nie...
- Ona go nie zabiła - stęknęłam.
- Może nie pociągnęła za spust, słusznie. Ale posłużyła się mną, a ja posłużyłem się RaeEunem - cały czas mówił pewnym siebie tonem.Źrenice Jungkooka mocno się powiększyły. Widocznie nie wierzył w tym samym stopniu.
- Twoja kochana WooJi to równie potężna osoba, co ja. Z tym, że Ty jesteś dla niej najdroższą przyjaciółką, więc zrobi wszystko, żeby Cię ochronić - zaśmiał się lekko - Przecież nie mogłem odmówić jej prośbie, prawda?
- Kłamiesz - rzuciłam szybko, cofając się jeszcze kawałek.
- Potwory, Yirin. Ten facet, z którym zapewne jesteś w jednym pomieszczeniu, też nim jest. Może nie poprosił mnie, żebym zabił Twojego byłego chłopaka, ale licz się z taką możliwością - rozłączył się.Podniosłam wzrok na Jungkooka.
- A ty? Wiedziałeś o tym?! - wstałam szybko i cofnęłam się aż do drzwi.
- Dziwnie się zachowywała, więc zapytałem czy przypadkiem nie ma z tym coś wspólnego, ale powiedziała, że to nie ma znaczenia - rozłożył ręce na boki z bezradnością - Myślałem, że to żart, przecież...WooJi?
Ona? Moja wręcz przyszywana siostra? To niemożliwe, nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Ja to co innego, może jestem tchórzem, ale zleciłabym chyba morderstwo... jeśli ktoś by ją zabił. A mnie... RaeEun mnie...
"On Cię zabija"... kiedyś tak powiedziała.
- Co teraz? - Jungkook również wstał.
- Ja... ja muszę się z nią zobaczyć - rzuciłam, rozglądając się po podłodze.
- On pewnie kłamie, WooJi przecież nie byłaby do tego zdolna - a jednak nie był pewien.MUSZĘ się z nią zobaczyć.
~
Wbiłam do środka praktycznie z kopa. Siedziała na kanapie, a obok niej wybranek z kubkiem w ręce.
- WooJi, co ty zrobiłaś? - rzuciłam, patrząc na nią żałośnie.
- Jutro się spotkajmy, kochanie - wygoniła swojego gościa.Posłusznie się usunął, bez żadnych słów.,
Dopiero w tamtym momencie wleciał Jungkook. Widocznie nie był w stanie nadążyć za wkurzoną babą.
- Co ty zrobiłaś...? - stęknęłam ponownie.
- W sensie? - rozłożyła ręce na boki w geście niewiedzy.
- W sensie RaeEuna! Kazałaś temu psychopacie pozbyć się drugiego! Dosłownie, zleciłaś morderstwo! - wydusiłam.Zrobiła dość minę pokazująca zainteresowanie tematem.
- Poprosiłam, żeby pozbył się RaeEuna, nie zabijając go. Nie wiem co mu powiedział, ale w planach nie było samobójstwa - wzruszyła ramionami.
- Jak mogłaś się z nim kontaktować? Przecież wiesz jaki jest. Ryzykowałaś wszystko - mruknęłam.Oparła rękę o biodro.
- Chciałam ci pomóc. Co za różnica jak zniknął, skoro właśnie tego potrzebowałaś?
- Ale to też była żywa istota - załamałam ręce.
- Może nie powinienem się wtrącać, ale obie macie rację - Jungkook pokazał na nas ręką - RaeEun powinien zniknąć bez różnicy jak, ale jednocześnie żadne z nas nie powinno kontaktować się z Miraeumem. To w końcu dość niezrównoważony typ. Czego chciał w zamian?WooJi westchnęła.
- Jungkook, on ma obsesję na punkcie Yirin od lat. Nie chce niczego w zamian, dla niego to dobra zabawa - powiedziała spokojnie.
- W ogóle to do mnie nie dociera... dlaczego w ogóle pomyślałaś o tym, żeby go o coś poprosić? Czy ty wiesz, że on cały czas ma w planach pozbyć się Jungkooka? - zapytałam zestresowana.
- Twój wróg jest czasem najlepszym sojusznikiem - stwierdziła, jakby to miało ją usprawiedliwić.
- WooJi, nie wiem czy się na Ciebie drzeć, dziękować, czy milczeć - straciłam siły na wymianę mądrych myśli.Uśmiechnęła się szeroko.
- Ty też zrobiłabyś to samo dla mnie, tylko o tym nie wiesz. Teraz to ja Ci pomogę, a kiedyś ty wyciągniesz do mnie rękę, jak będę w potrzebie. Co nie?
- WooJi, zabiję Cię kiedyś...
- Obiecuję, że już nie będę bratać się z kimś, kto grozi twojemu mężowi - podeszła, złapała za moją dłoń i podniosła przed swoje oczy, wprost na obrączkę.Obejrzałam się do tyłu na Jungkooka, który stał z założonymi rękami i bardzo zadowoloną miną.
- Wybaczasz mi? Wiem, że to gruba sprawa, ale naprawdę nie wiedziałam, że zginie. W końcu poprosiłam, żeby nie wpędzał go do grobu - wywróciła oczami.
- On też był żywym cz... czło... człowie... człow~ CZYMŚ - Jungkook ponownie się odezwał - Wypadałoby się posmucić, dlaczego nasza trójka jest zadowolona?Do mieszkania wpadł facet WooJi w podobnym tempie co ja przed chwilą.
- WCALE NIE!Wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Cokolwiek to miało być, a wygląda na to, że ktoś nie żyje, to wina WooJi w 2%, ale zrobiła to dla kogoś, kto jest dla niej ważny, to jestem w niej w sumie jeszcze bardziej zakochany! - wrzasnął szybko.Klęknął przed nią.
- WooJi, jesteś cudowną wariatką! Zostaniesz moją żoną? - i błysnął jej po oczach wielkim diamentem.Boże, nazwał ją wariatką, chociaż z ich dwójki to on zdaje się być tym trzepniętym.
- Ja pierdolę, pójdę za to do jebanego piekła, tak! - podszkoczyła delikatnie.Ja i Jungkook spojrzeliśmy na siebie z podejrzeniem.
Wow... to tak wyobrażała sobie idealne oświadczyny. Bez kolacji, bez wielkiego show. Spontan. Oni chyba naprawdę są dla siebie stworzeni. Jeśli zaakceptował ją w pełnej krasie, jest naprawdę nienormalny. Jak ja.
Zrobiłam zdjęcie monitorowi nie mogłam się powstrzymać no to jest piękne
A no i zdążyłam napisać elo
CZYTASZ
Rubin |♡| Jeon Jungkook
FanficŻaden mężczyzna nie powinien mnie już nigdy dotknąć. No, ale pojawił się taki, któremu bardzo na tym zależało. Zrodziło się z tego coś na wzór zakładu, w zastaw otrzymałam rubin. Raz pijany, raz trzeźwy, raz smutny, raz wesoły, a jednak zawsze cel b...