{38}

1.3K 61 16
                                    

Podałam kawę WooJi, chociaż ona była w dużo większych nerwach, niż się spodziewałam.
- Co zrobiłaś? - zadała to pytanie przez zaciśnięte zęby.
- Nie widziałam innego wyjścia... - mruknęłam - Ale zadziałało.
- Powiedziałaś mu? - wskazała wzrokiem na schody.

Pokręciłam głową. Ona sama chyba nie była pewna co zrobiłaby na moim miejscu, bo spojrzała tylko w podłogę z zamyśloną miną.
- Powinnaś kogoś ostrzec. Chociaż mnie powiedzieć co planujesz. Cholera wie co by zrobił - zacisnęła ręce na kubku.
- Wszystko skończyło się na plus - wzruszyłam niepewnie ramionami.
- A co, jeśli zjawi się za miesiąc i NIE będzie miał racji? Na przykład nadal będziesz z Jungkookiem, lepiej, jeszcze bardziej się do niego zbliżysz? Będzie wtopa, jak zrobi coś nieprzewidywalnego... - napiła się otwierając oczy tylko szerzej.

Nie pomyślałam o tym, ale jednocześnie wolałam martwić się chwilą obecną. Ta opcja zdawała się być najbezpieczniejsza.
- Dobra, mów.

Podniosłam na nią wzrok.
- ...co?
- Mów, coś się odjebało z Jungkookiem, co nie? Trzyma się Ciebie jak rzep, jakby nie mógł znieść zbyt wiele bez twojej obecności. Nie wiem, choruje na depresję?

Uniosłam jedną brew z niepewnością. Nie miałam pojęcia jakim cudem zauważyła coś takiego i doszła do TAKIEGO wniosku, ale naprawdę musiała długo się nad tym zastanawiać.
- Szuka nowego mieszkania, tamto ma w sobie złe wspomnienia, ale nie powiem Ci jakie, bo nie wiem, czy by tego chciał... - powiedziałam cicho, ponownie patrząc w dywan.
- Cieszę się, że szanujesz jego prywatność... ALE WIDZIAŁAŚ NAMJOONA, CO NIE? ZAŁATW MI JEGO AUTOGRAF, ALBO ZWARIUJĘ! PÓJDĘ CHYBA DO ZAKONU, JAK UŚCISNĘŁAŚ JEGO BOSKĄ DŁOŃ
- ...widzieliśmy się chwilę, ale w niezbyt miłych okolicznościach. Za to... SPOTKAŁAM HOSEOKA!

Złapała się za głowę.
- MASZ AUTOGRAF?! TEN Z DRZEWKIEM?!

Załamałam ramiona.
- Nie mam. Nie chciał mi go dać, bo byłoby niezręcznie - mruknęłam.
- Było się zakochać w nim, Yirin. Coś ty narobiła...

Szturchnęłam ją mocno.
- Spokojnie, żartuję. Jungkook dużo dla Ciebie zrobił, nie zmarnuj tej szansy - odetchnęła.
- Oprócz tego, co wiem, zrobiliście razem coś jeszcze, w dodatku za moimi plecami, prawda?
- Nie powinno Cię to dziwić. W końcu i on, i ja Cię kochamy - poruszła zalotnie brwiami - Ale się nie ciesz, idę w sobotę poznać rodzinę palacza.

Ostro, chyba naprawdę, naprawdę przypadł jej do gustu.
- Kup mu tabletki na rzucanie nikotyny, jak będziesz go wspierać, dacie radę - napiłam się szybko herbaty.
- Podobno jego matka nienawidzi papierosów. W tym się chyba zgodzimy...
- Lody przełamane, gratuluję.

Jungkook już poznał moich rodziców siłą rzeczy. Ale nie zaciągnęłam go jeszcze przed nich z tekstem "to mój facet" i nie wiem jakim cudem miałoby mi się to udać.
- Kontaktowałaś się jeszcze z RaeEunem?... - zapytała nagle.
- Niekoniecznie, a powinnam?
- Nie, chyba nie, ale dziwne, że Cię ostrzegł... znaczy... jakby nie chciał, żeby coś się stało nawet Jungkookowi - wygłosiła swoją teorię - Jakby... się... z... z... zMARtwIł.

Rzeczywiście. Po Jungkooku miałam być ja, w takim razie ostrzegł mnie, żeby i jemu, i mnie nic się nie stało.
- ...zaniosę mu kwiatka - mruknęłam.
- Tulipana, błagam. To będzie tak ironiczne, że zlecę z krzesła - zaczęła się cicho śmiać.
- Nie... coś doniczkowego. Albo w ogóle przyniosę czekoladę - zrezygnowałam z piękności - Może pielęgniarka będzie tak miła i go nakarmi.

~

Kiedy WooJi poszła, zajrzałam do pokoju na górze. Jungkook prawie się nie ruszył, nadal spał. Jego telefon zaczął dzwonić po dłuższej chwili mojego stania w progu.

Rubin |♡| Jeon Jungkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz