Prolog

2.3K 122 130
                                    

Tak, biorę się za MNP. Zobaczymy co dalej z tego będzie. Zapraszam też do komentowania, jestem ciekawa Waszych opinii.

Obrazek to świetny fanart, wykonany przez Kathe, zakochałam się w nim 💚.

Czytasz = skomentuj, daj gwiazdkę.

*

Uchiha Sasuke siedział w ostatniej ławce w rzędzie przy oknach i z zafascynowaniem wpatrywał się w grupę dziewczyn, które siedziały na ławce przed szkołą. Jeśli chodzi o całą grupę, to nie interesowały go one w najmniejszym stopniu. Nie, jemu chodziło o jedną z nich.

Naruko Uzumaki miała tyle samo lat, co on, uczęszczała do równoległej klasy. Podobała mu się już od dwóch lat i choć wielokrotnie próbował zaprosić ją na randkę, zawsze mu odmawiała. Sasuke nie potrafił jej zrozumieć i właśnie to tak bardzo go w niej fascynowało. Zazwyczaj nie miał problemów z kobietami – wystarczyło, że skinął palcem, a każda panna była na jego zawołanie. W końcu był Uchiha – najmłodszym potomkiem starego i wpływowego rodu, miał pieniądze, był nieprzeciętnie przystojny, uczył się najlepiej z całej szkoły... Co tu ukrywać, był chodzącym ideałem. Podkochiwała się w nim każda kobieta, która go znała, nawet nauczycielki. Naruko byłoby z nim dobrze, miałaby wszystko, o czym tylko marzyła i jeszcze więcej. Zapewniłby jej wszelkie wygody, wszystko by jej dał, wszystko by jej kupił, ale ona uparcie nie chciała mieć z nim nic wspólnego...

Westchnął i przeniósł spojrzenie z dziewczyny za oknem na Kakashiego, prowadzącego lekcję historii. Sasuke już dawno by sobie dziewczynę odpuścił, gdyby nie to, że w ubiegłym roku po jednym z treningów, kiedy w szatni po wziętym prysznicu wygłupiał się z kumplami, palnął katastrofalną głupotę. Tak go wtedy rozwścieczyło, że chłopaki nabijają się z niego, że nie potrafi poderwać Naruko, iż przysiągł im, że do studniówki w trzeciej klasie już będzie z nią chodził i to właśnie z nią pójdzie na bal. Wszyscy wiedzieli, że Naruko unika imprez i że cud musiałby się stać, by glany zamieniła na szpilki, a wojskowe spodnie na suknię balową. A jednak on założył się z kumplami o własny honor, że z nią, z nią albo w ogóle. Więc jeśli nie poderwie Naruko, wcale nie pójdzie na studniówkę! A on musiał tam być! Nie mógł przegapić najważniejszej licealnej imprezy!

Miał z tym jednak spory problem. Naruko była wyjątkowa, jednak niestety, w tym złym znaczeniu. Wszystko, co wiedział o kobietach (a wiedział niewyobrażalnie wiele), przy niej nadawało się do kosza. Uzumaki była niepokorna, nie imponowało jej nic, czym się przed nią chwalił czy popisywał, a kiedy próbował wzbudzić w niej zazdrość, zwyczajnie miała to gdzieś. Nie zgadzała się na randki, nie pozwalała podrzucać do domu, nie chciała nawet z nim pogadać. Cały czas powtarzała, że jej „nie" znaczy „nie" i żeby się odwalił. Miała własne zdanie i nikt nie potrafił na nią wpłynąć, nawet jej koleżanki, ponieważ wszystkie się w nim kochały i mówiły przy niej same pochlebstwa o nim.

Wziął do ręki długopis i machinalnie zaczął pisać notatki z zajęć. Nie miał pojęcia, co wymyślić, by Naruko zgodziła się na randkę z nim. Bardzo mu się podobała, najbardziej z całej szkoły. Była jak nieoszlifowany diament. Sama nie miała pojęcia, jak wspaniale mogłaby wyglądać, ubrana w srebrną suknię, krocząca u jego boku poprzez jasno oświetloną, migającą fleszami aparatów salę. Tak to sobie wyobrażał, ona jedna, jedna jedyna na niego zasługiwała. Tylko ona mogła godnie zaprezentować się przy kimś z klanu Uchiha. On był idealny pod każdym względem, więc jego partnerka też musiała być ideałem.

Zerknął na zegarek, odliczając minuty do końca ostatniej lekcji. Klasa Naruko kończyła godzinę wcześniej, ale Uzumaki zostawała zawsze z koleżankami, które czekały na autobus do domu. Potem szła na stację metra, a czasem odbierał ją ktoś z rodziny. Wiedział, że musi się pospieszyć, by zdążyć ją złapać i zaproponować podwózkę. Tydzień temu zdał prawko i dostał swój pierwszy samochód – czarne, lśniące porsche, wybrane przez Itachiego. Naruko nie była przecież głupia – musiała dostrzec korzyści z chodzenia z nim, chociażby to, że woziłby ją do szkoły i ze szkoły nowiutkim, lśniącym autem, którego już zazdrościli mu wszyscy w szkole. Po drugie, zapraszałby ją do samych najlepszych lokali w mieście, płacił za nią, kupował drogie prezenty na wszystkie okazje i nigdy niczego by jej nie zabrakło. Ale nie, ona musiała być taka uparta.

Mój najlepszy przyjaciel | NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz