Pięć

796 78 31
                                    

Sasuke Uchiha ubrał się spokojnie, spokojnie pożegnał rodziców Naruko, spokojnym krokiem dotarł do auta i równie spokojnie do niego wsiadł. A gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, wrzasnął najgłośniej, jak umiał, a potem z całej siły uderzył pięścią w kierownicę. Następnie odetchnął, odgarnął do tyłu włosy, poprawił kołnierz płaszcza i usiadł prosto.

- Nienawidzę tego przebrzydłego, kalekiego idioty! – warknął przez zaciśnięte zęby, oddychając przez nos. Naruto wnerwiał go tak bardzo, że jedynie wózek, na którym siedział, powstrzymywał Sasuke przed uderzeniem go. Sasuke nigdy nie zniżyłby się do uderzenia kogoś słabszego od siebie, kogoś niepełnosprawnego.

Uspokoił się na tyle, by móc spokojnie prowadzić, a potem ruszył i skierował się od razu do domu. Chwilę myślał, czy może nie pojechać gdzieś za miasto, tylko po to, żeby odetchnąć innym powietrzem, ale zrezygnował, bo było już dość późno, a on miał jeszcze lekcje. Trochę za długo zabawił z Uzumakim, powinien częściej zerkać na zegarek. W dodatku dziś nic się nie udało, Naruko jak nie chciała, tak nadal nie chce go znać. Czy istniała możliwość, że dowiedziała się, iż Sasuke założył się, że ją poderwie? Czy któryś z chłopaków się jej wygadał? Nie... niemożliwe. W szatni byli sami swoi, nikt by nic nie powiedział.

Dotarł do domu, znajdującego się w najlepszej dzielnicy w Konosze, przejechał przez bramę i zaparkował na dużym podjeździe obok samochodu swojego brata. Wysiadł z auta i spojrzał na dużą willę swoich rodziców, a potem rozejrzał się. Po lewej stronie za sąsiadów mieli parę lekarzy, właściciel domu po prawej był prawnikiem.

Ruszył w stronę schodów i wtedy drzwi domu otworzyły się. Z wnętrza wybiegł Itachi.

- O, Sasuke! – zawołał rozradowany brat. – Część!

- Cześć – odparł, wspinając się po schodach. Brat minął go. – A ty dokąd?!

- Mam coś do załatwienia! – zawołał brat, zasuwając swoją skórzaną kurtkę. – Jak się jest kretynem, to się płaci!

Sasuke obejrzał się na brata.

- A za co ty płacisz? – zdziwił się.

- Za niezagadanie do ładnej dziewczyny! – zawołał Itachi, zatrzymując się obok samochodu. – Módl się, bym znów ją spotkał!

- Nie mów, że szukasz jakiejś przypadkowo spotkanej na ulicy panny?! – zawołał zdumiony Sasuke.

- Nie na ulicy, w sklepie muzycznym! – odparł brat ze śmiechem. Wyjął z kieszeni czapkę i wciągnął ją na uszy. Sasuke wzniósł oczy do nieba, bo czapka była różowa, na kształt głowy uroczej świnki. Itachi był czasem jak dziecko.

- To dlatego ostatnio tyle cię nie ma?! Itachi, nie znajdziesz jej tam! – zawołał Sasuke.

- Pytałem już o nią w tym sklepie! – zawołał Itachi, po czym sięgnął po coś do kieszeni. Wyjął białą kopertę, którą pomachał bratu. – Wpada tam raz na jakiś czas. Zostawię tam dla niej wiadomość!

- Jakie to romantyczne – westchnął kpiąco rozbawiony Sasuke, a potem machnął ręką. – Rób co chcesz. Powodzenia!

- Dzięki! – zawołał brat i cały w skowronkach wsiadł do samochodu. Sasuke patrzył, jak odjeżdża, a potem wszedł do domu, zamknął za sobą drzwi i ściągnął buty.

- Wróciłem! – zawołał, lecz odpowiedziała mu jedynie cisza. Jak zwykle w domu nikogo nie było. Zdjął płaszcz, odwiesił go i poszedł do kuchni.

Tam zajrzał do lodówki i wyjął sobie plastykowe pudełko ze zrazami, które przed południem zrobiła gosposia. Wyjął je na talerz i wstawił do mikrofalówki, a potem usiadł na stołku przy barze, patrząc, jak talerz z jego jedzeniem obraca się. Gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk, oznajmiający, że jedzenie jest gotowe, wyciągnął je i poszedł do salonu. Tam włączył sobie telewizor i jedząc, obejrzał wiadomości. Potem wrócił do kuchni, wstawił talerz do zmywarki i poszedł na górę, do swojego pokoju. Tam włączył komputer, sprawdził wiadomości, włączył muzykę, usadowił się na łóżku i zaczął odrabiać lekcje.

Mój najlepszy przyjaciel | NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz