Dwadzieścia pięć

933 83 94
                                    

Obiecałem MNP w Mikołajki, są Mikołajki, jest MNP :-) Możecie ten rozdział uznać za prezent :-)

Nie wiem jak u Was, ale u mnie za oknem trochę śniegu, więc czuję już ten zimowo-świąteczny klimat ;-)

Miłego czytania!

*

            Weekend z rodzicami był nawet udany. Mama zaplanowała wypad za miasto, dwa dni w drogim hotelu, termy, baseny, sauny, Spa dla niej i taty... Sasuke wypoczął jak od dłuższego czasu nie miał okazji i oderwał się trochę od szkoły. Nawet raz, w sobotę popołudniu, całą rodziną wybrali się na spacer po otaczającym hotel, uroczym parku, pokrytym puszystym śniegiem. Mama rzucała chleb łażącym wokół zamarzniętego stawu, dzikim kaczkom i nawet ojciec wtedy oderwał się na chwilę od telefonu, pytając, co u nich słychać, jak u Sasuke w szkole i jak u Itachiego na studiach.

Sasuke po raz pierwszy od dawna poczuł się w swojej rodzinie trochę tak, jak się czuł u Naruto. To było miłe zaskoczenie, że mogli razem tak spędzać czas i rozmawiać, bratu też się podobało, bo uśmiechał się szeroko. Po spacerze, na którym trochę zmarzli, wrócili do hotelu, żeby zjeść kolację w restauracji na parterze. Wymienili się też prezentami; oni dostali książki, a rodzicom chyba spodobały się prezenty, które Sasuke wybrał razem z Naruto. Mama natychmiast założyła na nadgarstek nową bransoletkę.

Niedzielny poranek on i Itachi spędzili na basenie, później zjedli z rodzicami obiad i późnym popołudniem całą rodziną wrócili do miasta. Gdy tylko przekroczył próg swojego pokoju i rzucił w kąt torbę podróżną, sięgnął do kieszeni po telefon.

Naruto odebrał po dłuższej chwili.

- No co tam? – zapytał wesoło, co u Sasuke natychmiast wywołało uśmiech. Trochę żałował, że nie spędził tego weekendu z Uzumakim, ale z drugiej strony brakowało mu też rodziny, rodziców... Rzadko miał okazję spędzić tyle czasu ze swoimi bliskimi. Nie chciał stracić tych chwil.

- Właśnie wróciłem do miasta, ale nie przyjadę, bo z rodzicami wypiliśmy wino do obiadu – rzekł. Naruto po drugiej stronie słuchawki zacmokał.

- No cóż, ominie cię zabawa...

- Zabawa?

- Wysyłam fotki, obczaj... - odpowiedział Naruto. Sasuke odjął telefon od ucha i rzucił Naruto na głośnik. Chwilę później dostał kilka zdjęć, które natychmiast otworzył.

Na jednej z fotek pan Minato siedział po turecku w salonie i wyglądał na załamanego. Wokół niego leżał stos splątanych lampek choinkowych. Na innej Naruko i pani Kushina na stole w kuchni ozdabiały pierniczki, na jeszcze innej Naruto robił sobie selfie na tle żywej, zielonej, jeszcze nieubranej choinki.

- Jesteś tam, Czarnuszku? – zapytał Naruto.

- Jestem, jestem – odpowiedział Sasuke. – Ubieracie choinkę?

- Mówiłem ci, że przed świętami mama dostaje hopla! Uznała, że już czas, ale póki co czekamy, aż tata rozplącze światełka!

Sasuke zaśmiał się.

- Życz mu ode mnie powodzenia – powiedział, siadając na fotelu przy biurku. – Wyślij mi zdjęcie choinki, jak już ją ubierzecie.

- No jasne! Szkoda, że cię tu nie ma, Czarnuszku, pomógłbyś nam...

- Albo raczej odwalał za ciebie robotę, jak zaw... - urwał, bo ktoś zapukał do jego pokoju. Nim zdążył odpowiedzieć, drzwi otworzyły się i przez szparę zajrzał Itachi.

Mój najlepszy przyjaciel | NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz