Piętnaście

857 74 49
                                    

Sasuke odetchnął głęboko, jęknął, sięgnął po butelkę wody mineralnej i wypił duszkiem niemal połowę. Westchnął.

Od wieków nie miał takiego kaca. Dawno nigdzie nie wychodził z Suigetsu, był zajęty, aż w końcu wczoraj przyjaciel stracił cierpliwość i wyciągnął go na sobotnią imprezę. Sasuke wiedział, że ich imprezy zawsze źle się kończyły, ale i tak zgadzał się na nie za każdym razem. I potem żałował, tak jak dziś.

Było południe, a on zdychał. W ustach miał Saharę, łeb go napieprzał i ogólnie czuł się źle.

Gdyby Naruto był wczoraj w mieście, Sasuke nigdzie by nie wyszedł, bo prawdopodobnie spędziłby wieczór właśnie z nim. Ale jak na złość rodzina Uzumakich gdzieś tam wyjechała, do jakiejś rodziny czy coś, więc nie miał wymówki, by nie iść z Hozukim.

Impreza była udana, chociaż na początku Sasuke czuł się dziwnie. Odzwyczaił się od ludzi, którzy mu nadskakiwali. Naruko była wobec niego wredna, Naruto to już w ogóle cisnął po nim jak tylko mógł, a Sasuke ledwo był w stanie mu odpowiedzieć. Natomiast na wczorajszej imprezie dziewczyny dookoła wychodziły z siebie, by zwrócił na nie uwagę, a on... czuł się z tym dziwnie. To było takie głupie, kiedy one zabiegały o jego atencję. Naruto to by mu zaraz nagadał, że się puszy, żeby przestał wciągać brzuch bo i tak jest za chudy, a w ogóle to ma spowolnione myślenie, więc nie ma się czym zachwycać. A Sasuke by się z tego śmiał.

Później jednak wypił kilka mocnych drinków, przygotowanych przez Suigetsu i przestał się tym przejmować. Potańczył z kilkoma dziewczynami, z jedną się nawet całował w kącie, ale nic więcej z tego nie wyszło, bo za mocno się upił, poza tym w dziewczynie przeszkadzało mu... wszystko. Nie tego chciał. Nie jej. Nawet nie pamiętał, jak miała na imię, kiedy wykręcając się czymś głupim, zostawił ją w tamtym kącie i poszedł szukać Suigetsu, by przyjaciel zamówił mu taksówkę, bo on sam bełkotał.

Czuł z tego powodu wyrzuty sumienia, co nigdy wcześniej mu się nie przytrafiło, zazwyczaj był zadowolony, kiedy się przelizał z jakąś ładną panną. Gdyby mógł cofnąć czas, to pozbyłby się tamtej dziewczyny wcześniej, zanim z powodu alkoholu przestał kontrolować sytuację i po prostu pozwolił, żeby się działo. Cieszył się, że na tej imprezie nie było Naruto... znaczy, Naruko. Sam już nie wiedział.

Nagle usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Z jękiem sięgnął po telefon, odblokował go i wszedł w wiadomość.

Żyjesz?

Uśmiechnął się, widząc to jedno słowo. Naruto się o niego martwił?

Właśnie umieram - odpisał.

Odłożył telefon na poduszkę obok głowy i chwilę później o mało nie umarł na zawał, kiedy głośny dzwonek rozbrzmiał tuż obok jego ucha. Przeklął, wziął aparat do reki i odebrał.

- Czego? - zapytał i natychmiast usłyszał po drugiej stronie głośny śmiech.

- Ależ się sponiewierałeś! - usłyszał rozbawiony głos Naruto. Jęknął. Oczywiście Uzumaki wiedział, gdzie Sasuke spędził noc, bo Sasuke sam pisał do niego sms-y, a kilka z nich napisał nawet po pijaku, czego chyba trochę żałował, bo Naruto dzięki temu dostał mięso armatnie do swoich żartów.

- Ciszej, człowieku, nie znęcaj się nade mną.

- Och, nie kuś mnie, nie kuś! - wypalił Naruto, dalej chichocząc. - Czyli imprezka była udana?

- Noo...

- Nasza też! Babcia Tsunade upiła moją mamę nalewką z wiśni a Jiraiya dał mi książkę, czaisz, to jakiś pornos dla starych dziadków!

Mój najlepszy przyjaciel | NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz