Czternaście

760 79 40
                                    

Po urodzinach wszystko wróciło do normy. Naruto chodził do szkoły, jeździł na rehabilitacje, dokuczał siostrze i grał w kosza. Niby wszystko było po staremu, ale w jego życiu pojawiło się także coś nowego – Czarnuszek zagościł w nim na stałe. Widywali się kilka razy na tydzień, jedząc razem na mieście, grając u Sasuke w pokoju w różne gry, doprowadzając Naruko do białej gorączki przesiadywaniem u nich w domu czy dokuczaniem jej. Spotykali się niemal codziennie, a kiedy się nie widzieli, wymieniali między sobą mnóstwo wiadomości. Pisali czy mówili sobie praktycznie o wszystkim, a kiedy długo się nie widzieli, Naruto czuł autentyczną tęsknotę.

Tak wiec w miarę pogodny październik minął im bardzo szybko i zaczął się zimny i deszczowy listopad. Naruto nie lubił takiej pogody, ogólnie, jesień i zima były przez niego najmniej lubianymi porami roku. Poruszanie się na wózku w deszczu czy śniegu było znacznie utrudnione, dlatego więcej czasu z Sasuke spędzali w jego domu lub u Naruto. Tak było też i tego dnia.

Uchiha przyjechał po Naruto zaraz po obiedzie. Była sobota, mieli jechać do Czarnuszka; Sasuke koniecznie chciał dostać łomot w kolejnej grze, poza tym, jak na rasowego kociaka przystało, nienawidził deszczu jeszcze bardziej niż Uzumaki. Mieli też zamówić pizzę, no bo przecież Naruto bez żarcia długo by nie wytrzymał.

- Jeny... Naruto... ja pierdolę, kręgosłup mi pęknie... - sapnął Czarnuszek, wnosząc go po schodach do swojego pokoju. Naruto szczerzył szeroko zęby, obejmują szyję chłopaka, by było mu lżej. Jeśli miał być ze sobą szczery, to lubił te momenty, kiedy jechali do Sasuke i ten musiał go wnieść na górę. Ogólnie, to Naruto nienawidził, kiedy ktoś go nosił. Czuł się wtedy źle, ale... z Czarnuszkiem wszystko było inaczej. Naruto był przy nim inny.

- Jeszcze niedawno mówiłeś, że wcale nie jestem taki ciężki – przypomniał mu Naruto, kiedy Sasuke kopnięciem uchylił drzwi swojego pokoju. Chwilę później został bezceremonialnie rzucony na miękkie łóżko Sasuke. Zaraz podparł się na łokciach i z uśmiechem spojrzał na chłopaka. Ten otarł czoło.

- Pomyliłem się – odparł, dysząc. – Jesteś cholernie ciężki jak się tak ciebie nosi kilka razy na tydzień.

- Ale pomyśl, jaki będziesz muskularny – powiedział Naruto ze śmiechem, kiedy Sasuke prychnął, wychodząc po jego wózek. Naruto zaśmiał się w głos, a potem otarł twarz i rozejrzał się po pokoju przyjaciela. Jego obecność w tym pomieszczeniu została jasno zaznaczona – na oparciu fotela wisiała jego pomarańczowa bluza, której ostatnio zapomniał. Na stoliku pod telewizorem walały się jego gry, pożyczone Sasuke, i jakieś słodycze, których wcześniej Sasuke w swoim pokoju nie trzymał. Pożyczona od Naruto książka leżała na biurku; wystawała z niej zakładka w dinozaury.

Sasuke wrócił po chwili, niosąc jego wózek. Rozłożył go, a Naruto przesiadł się na swój pojazd i spojrzał na Czarnuszka.

- To co robimy? – zapytał z uśmiechem, a Sasuke wzruszył ramionami. Wskazał telewizor.

- Wybierz grę – powiedział.

- Czas na łomot, co?

Sasuke jedynie prychnął, niczym rozjuszony kociak, więc Naruto, cicho się śmiejąc, wybrał jakąś wyścigówkę, wiedząc, że Sasuke jest słabszy w tego typu grach. Uchiha rozsiadł się na łóżku, kładąc obok siebie chipsy i colę, Naruto stanął wózkiem obok niego, chwycili za pady i rozpoczęli grę. Po kilku rundach, obrzucaniu się stekiem wyzwisk, zjedzonej paczce chipsów i licznych przepychankach, przerzucili się na film. Za oknem zaczęło padać jeszcze mocniej i zrobiło się znacznie ciemniej, dlatego wybrali horror. Czasem, kiedy nie chciało im się już grać, robili sobie filmowe maratony. Na szczęście mieli podobny gust.

Mój najlepszy przyjaciel | NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz