Rozdzialik XXIII

74 1 4
                                    

- Ja też jestem twoim bratem.

- Co ty pierdolisz? Czy ty się słyszysz? Wiesz jak to brzmi? - zapytałam. - Nie jesteś podobny do taty.

- Jestem podobny do matki - rzucił szybko. - Mama i ojciec z waszą mamą byli kiedyś w tej samej szkole, no i znali się dość dobrze, wiedzieliście o tym?....
Wyszło tak, że moja mama była pierwsza w ciąży niż wasza. Czyli wychodzi na to, że matka z ojciem spotykała się wcześniej niż z waszą mamą, więc Gabriel nie miał romansu, tylko zostawił mamę i mnie dla atrakcyjniejszej.

- Mówiłam, że tata nie miał romansu. A właśnie, czemu dowiaduje się o tym, że jesteśmy rodzeństwem dopiero teraz!?

Wstałam ze stołka i wyszłam z mieszkania chlapać drzwiami.
- Emily, gdzie idziesz?! - zawołał za mną brat.
Nie odpowiedziałam i jak najszybciej schodziłam po schodach. Przez drzwi do klatki widać było, że już zgasły latarnie i jest mega ciemno. Gdzieś w oddali przy główniej ulicy świeciły się latarnie cało nocne. Wybiegłam z klatki schodowej i nie patrząc wyszłam na drogę przed blokiem. Nagle usłyszałam pisk opony. Odwróciłam się w stronę pojazdu. Obok mnie przejechał motor na przednim kole, który zaczął ostro hamować, jakbym się poruszyła do przodu jechałaby we mnie.
'Cholera! Nie ma to jak zostać prawie przejechaną przez motor. Panie Boże dzięki ci, że mnie jakoś uratowałeś.'
Kiedy ja gadałam w myślach do siebie, kierowca wrócił się motorem, chyba żeby się mnie zapytać jak się czuję. Odwróciłam się do kierowcy na motorze:

- Czy ty też chcesz mi dziś uprzykrzyć życie! Ty chory dupku, chcesz mnie zabić! - kopnęłam pojazd zdenerwowana. - Wal się!

Zdjął kask.

- Ty wariatko, a ty czemu niby pchasz mi się pod koła! Jesteś stuknęta! Dobrze, że potrafię jeździć i omijać takie puste laski jak ty!

- Nie jestem pustą laską, kretynie! Spierdalaj!

Odbiegłam w stronę głównej ulicy.

- Kurwa wracaj, debilko. Jeszcze nie skończyłem!

Słyszałam za sobą zbliżający się motor, a na nim tego debila, który nadal się darł, żebym wróciła. Pewnie jakbym chodziła ciemnymi uliczkami to zgubiłabym go, ale jakoś nie kręci mnie chodzenie ciemnymi ulicami tym bardziej w mieście w którym mieszkam 5 miesięcy. Kiedy już mnie dogonił i jechał obok mnie, zaczął.

- No debilko, to co? Zamieszasz mnie przeprosić i podziękować, że cię nie przejechałem?

Powoli oddalaliśmy się od mojego bloku i wyszliśmy na główną.

- Tak po pierwsze to jest już cisza nocna, a ty się drzesz. Po drugie chyba coś sobie zrobiłeś jak jechałeś na jednym kole, bo nawet nie zamierzam ci podziękować ani przepraszać. Po trzecie nazwałeś mnie wariatką, debilką i pustą laską.

Popatrzył na mnie i go zatkało. Haha. Dopiero co na mnie się darł, a teraz zamilkł.
W sumie to nie był brzydki.... krótkie czarne włosy, no twarz jak to twarz u nastolatka, sylwetka jak u wysportowanego 17-latka.
'- Emily.... uspokój się, to tylko chłopak (przypominam prawie cię przejechał!). Darł się na cię, nazwał cię pustą laską i jeszcze chciał, żebyś go przeprosiła. No zostaw tego kretyna. Co z tego, że jest przystojny.'

Zerknęłam na godzinę - była jakoś ledwo po 12 w nocy. Zatrzymałam się na przejściu i rozejrzałam się. Kiedy przejechał samochód ruszyłam dalej

- Gdzie idziesz? - zaczął chłopak niespodziewanie.

- Jak najdalej od kretynów - rzuciłam, żeby zostawił mnie w spokoju.

- Podrzucę cię, też tam zmierzam - zatrzymał się i podał mi swój kask, który wcześniej chyba schował do plecaka.

- Nie potrzebuję pomocy sama dotrę do park... - ugryzłam się w język

'Cholera, mam za długi jęzor! Emily jesteś idiotką!'

- Więc do parku? Jest już późno, ciemno i troszkę chłodno się robi. Dlaczego chcesz tam iść?

- To nie twoja sprawa. Daj mi wreszcie spokój!

Zaczęłam biec jak najszybciej mogłam. Miałam już dość, moje oczy zaczęły piec i po chwili czułam łzy na moich policzkach.
Chłopak z motorem zaczął znowu za mną jechać, ale tym razem nie krzyczał na mnie i nie gonił mnie jak wcześniej, tylko spokojnie jechał.
Wbiegłam w najbliższą uliczkę przez, którą mogłam dostać się do otwartych bram parku. Kiedy wbiegłam krzyknął za mną 17-latek:
- Poczekaj, nie biegnij tam!....
Mówił coś jeszcze, ale już go nie słyszałam. Nie interesowało mnie co tam sobie gadał, kątem oka zobaczyłam jak zawrócił i pojechał. Hahaha wygrałam, odwalił się!

Kiedy tak biegłam przez alejkę, wpadłam na kogoś.

- Proszę, proszę kogo my tu mamy? Dziewczyna?


Miłość W WiadomościachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz