Rozdzialik XXIV

47 1 0
                                    

Nagle uderzyłam w coś twardego albo w kogoś. Przewróciłam się.

- Co my tu mamy? - usłyszałam męski głos.

- Dziewczyna? Mało kto tu przychodzi - usłyszałam drugi męski głos.

Przede mną stali prawdopodobnie dwaj faceci, było tak ciemno, że ledwo co widziałam zarysy ich ciał.

Jeden podszedł do mnie i przykucnął tak, że prawie dotykaliśmy się nosami. Podniósł telefon, który prawdopodobnie wypadł mi z kieszeni bluzy. Pomachał mi zaświeconym wyświetlaczem przed oczami tak, aby cała moja twarz była oświecona światłem z komórki.

- Ładniutka - zaczął bawić się moimi włosami. - Dziwne, nikt nas tu nie odwiedza, księżniczko. No chyba, że chcesz się z nami pobawić.

Zaśmiał się, że aż mi dreszcze przeszły po plecach. Zgasił wyświetlacz i oddał mi telefon. Wstał.
'Osz kurwa, Emily ty kretynko! Ty chyba umrzesz...'

- Znasz zabawę, zamknij oczy otwórz buzię? - zapytał.
- Uwielbiam tą grę - powiedział ten drugi z zachwytem.

- Kojarzę tą grę - powiedziałam cicho.
- Doskonale, zagrajmy - usłyszałam odgłos rozpinania rozporka.

Właśnie teraz uświadomiła co zamierzali zrobić.

- Ej wy!
Ej wy chuje! Pobawicie się gdzie indziej, a teraz zostawicie mi tą dupę i spierdalajcie!

Dwaj faceci odwrócili się, a ja korzystając z okazji zaczęłam biec w kierunku wyjścia z uliczki, zostawiając tych facetów z tyłu.
- KURWA! - krzyknął jeden z nich.
Słyszałam jak tamten chłopak krzyknął: "Spróbujcie mnie złapać!"

Nie oglądałam już się za siebie od wybiegniecia z tamtego miejsca oraz ani razu nie zwolniłam. To chyba mój najlepszy bieg w życiu, a czas chyba jeszcze lepszy. Dobiegłam do otwartej bramy parku.
Zanim przeprowadziłam się do mojego mieszkania, mało co przychodziłam do parku, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu na to, a przy okazji nie chciała zostawić brata samego w domu, bo on nawet wody na herbatę nie potrafi zagotować, hahaha (nie no śmieję się, zwykle ja z Davidem byłam bardzo blisko i przeważnie wiedział o mnie wszystko -- oprócz mojej dziewnej znajomości z podejrzanym chłopakiem ze szkoły o imieniu Thomas...)
Kilka razy byłam w parku z klasą, bo sorka od geografii "musiała" przeprowadzić lekcje w terenie.

Chodziłam po ścieżkach i próbowałam trzeźwo pomyśleć o tym co wieczorem się stało. Siadłam na najbliższej ławce i oparłam głowę na oparciu ławki. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć. Przez tą cichą i ciepłą majową noc odpłynęłam.




Zostawiłem skuter nie daleko wejścia do parku. Ledwo co zgubiłem tych facetów, mimo iż nawet jechałem skuterem to nie mogłem sobie pozwolić na szybką jazdę po ciemnych uliczkach, bo przeważnie były zablokowane przez jakieś kontenery na śmieci czy coś w tym stylu.
Chodziłem po parku z nadzieją, że znajdę dziewczynę, biegałem po nim przez dobre pół godziny i nie mogłem. Z tyłu głowy miałem już kilka czarnych scenariuszy. Spróbowałem jeszcze raz na spokojnie, chodząc każda ścieżką i nagle...
Wiele rzeczy widziałem, ale nigdy śpiącej Emily w mojej bluzie w parku...
Podszedłem i pomachałem jej przed twarzą. 'Ona serio śpi.' Usiadłem obok niej, a jej głowa zsunęła się z oparcia i opadła na moje ramie.
Jak tak siedziałem obok niej, uświadomiłem sobie, że jest mega późno, że to już poniedziałek i dziś są ostatnie zawody. Siatkówka 🏐.
Spojrzałem na blokadę mojego telefonu, no godzina naprawdę wczesna, 2:43 to doskonała godzina, żeby być w parku, przed ważnymi zawodami.
Otworzyłem jedną z moich ulubionych aplikacji i wybrałem konfe z braciszkiem.

Ja:
- Debilu śpisz? Mam problemy, muszę je jakoś gdzieś przetransportować. Pomożesz mi. Przyjdź do parku.

••••••••• Koniec rozdziału 🤫❤️

Miłego! Do następnego! 😚

Miłość W WiadomościachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz