Z kuchni usłyszałam hałas. Mega się przestraszyłam :c. 🙊
Weszłam cicho do salonu-jadalni i wzięłam ładny wazon z kwiatami od Michała (nie wiem jak to się stało, tak po prostu je dostałam). Wyjęłam róże i powoli podchodziłam do kuchni. Nagle z zamkniętymi oczami stanęłam w wejściu:
- Stój! Mam wazon i nie zawaham się go użyć! - wrzasnęłam.
Po chwili usłyszałam ciche miałczenie. Otworzyłam oczy, a na blacie obok kuchenki siedziała ciemno szara kulka. Rozglądałam się co mogło narobić tyle hałasu. Na podłodze leżała filiżanka bez ucha. Powoli podniosłam ją i obejrzałam z każdej strony (nie ucierpiała tak bardzo, no oprócz tego ucha). Odstawiłam to do zlewu. I powoli podchodziłam do szarej kulki sierści. Miała wspaniałe zielone oczy. Cap!
- Mam cię - powiedziałam głaskając małego kotka. - I co ja z tobą zrobię, co?
Kotek zamiałczał, a ja zachichotałam. Miał już obrożę i wygrawerowane imię.
"Hades?? Kto tak kota nazywa! 🤣"
Kiedy trzymałam zwierzę w swoich ramionach, coś przykuło moją uwagę. Była to mała karteczka przyczepiona z tyłu do obroży. Wyjęłam ją i zaczęłam czytać:"To taki malutki chodzący prezent dla ciebie 😁. Mam nadzieję, że ci się podoba. Bodajże to chłopczyk - to sam go nazwałem dla ciebie."
Thomas
Co za czub. Tak, ale niby jak tu się znalazł. Drzwi są zamknięte. Popatrzyłam na drzwi prowadzące na balkon...
"Nie no... przecież to nie jest możliwe, że ten psychopata, mieszka obok mnie." - zgięłam kartkę.
"Lepiej o tym nie myśleć..."Głaskałam małego Hadesa dopóki nie zamknęły mi się oczy.
•••••
Obudziłam się na kanapie. A Hades nadal był w moich ramionach. Dobrze, że jest weekend! Nie muszę się tak wcześnie zrywać do szkoły.
"A właśnie szkoła! Zapomniałam o treningu. Która to godzina?"
Zerknęłam na telefon leżący obok. Była 12:30?!
"Spokojnie! Uspokój się!"
Zerwałam się z kanapy, co przestraszyło Hadesa.
-Przepraszam
Znalazłam czysty strój na wf i przebrałam się, znalazłam też na wszelki wypadek bluzę z kapturem, gdyby zepsuła się pogoda.
Wzięłam worek spakowałam telefon, portfel i klucze do mieszkania. Zamknęłam drzwi i szybko schodziłam ze schodów. Kiedy wybiegłam z klatki wpadłam na Davida.
- Gdzie tak wcześnie lecisz? - usłyszałam głos Michała.
- Mega się śpieszę, podrzucicie mnie do szkoły i to mega szybko? :c
Chłopcy spojrzeli na siebie i potakneli w tym samym czasie.- Prowadzisz! - powiedział David, rzucając kluczyki do samochodu Michałowi. - Wsiadaj.
Kiedy jechaliśmy siedziałam z przodu, a David z tyłu.
- To co, po co tak wcześnie i to jeszcze w sobotę do szkółki lecisz? - zaczął Michał wymijając sprawnie samochody.
- A no mam trening z kolegami.
Widziałam jak spojrzeli na siebie.
- A więc to tak... - widziałam w lusterku jak mój kochany brat powstrzymuje się od śmiechu.
Było jeszcze troszku do szkoły, więc miałam okazję o coś zapytać.
- Yyy Dav, czemu ty miałeś kluczyki do auta Michała? - odwróciłam się od niego. On nie potrafił skłamać, kiedy na niego patrzyłam.- Dobra dobra. Siadłem za kółkiem i dojechaliśmy do bloku, gdzie mieszkasz. Nic się nie stało - oznajmił.
Przecież on od 2 lat nie jeździł autem, po tamtym wypadku. Wiem od Jamesa (naszego opiekuna), że David kiedyś jechał autem z koleżanką oraz kolegą, i wpadli w poślizg i wbili się w drzewo w rowie. David miał kilka siniaków, trochę zadrapań i rozciętą dłoń. Kolega miał złamaną nogę i wybity palec u ręki, a dziewczyna ona szczęścia bardzo nie miała wiem że aktualnie jeździ na wózku, bo jej nogi były zmiażdżone. Ta dziewczyna i jej rodzice zerwali jakie kolwiek kontakty z Davidem i tamtym chłopakiem i uważali, że to wszystko wina mojego brata.- Wiem, że się martwisz. Ale tamten wypadek nie był jego winą. A on już to zrozumiał i jechał zgodnie z przepisami - sam nadzorowałem, oczywiście z mniejszą prędkością jechał niż ja teraz. Ooo już jesteśmy - przemówił Michał.
Podjechał pod samo boisko do siatki.- Oki dziękuję, jesteście mega kochani - pocałowałam kierowce w policzek, a Pana z tyłu przybiłam beczkę i uciekłam.
Kiedy szłam odnieść rzeczy na trybuny, Michał już wykręcił, trąbną mi i otworzył szybę.
- Jeśli coś będziesz chciała to dzwoń do nas! - krzyknął.
Uniosłam kciuk do góry. Podniósł rękę i odjechali.HEJKA! 🙊
Nie wiem jak to się stało, ale troszku wena wróciła, a na nauce nie mogłam się skupić, więc czemu tego nie wykorzystać i nie zrobić wam niespodzianki w postaci następnego rozdzialiku 😏. Wiem, że troszku krótki jak na mnie i mało się dzieje, ale to dla tego, że nie mogę wymyśleć porządnej dramy (na którą czeka pewien osobnik) 🤣Ale spokojnie coś się wymyśli jak dojdzie do spotkania naszego prze kochanego Thomasa i naszej drogiej Emily.
Dobra, się na gadałam.
To do zobaczenia w następnym kociaki. 😎
CZYTASZ
Miłość W Wiadomościach
Historia CortaPrzez 5 miesięcy nic się nie stało - próbowałam być niewidzialna, nie wracać na siebie uwagi. Uczyć się na tyle ile mogę i, żeby nie mieć problemów z moją sytuacją ocenową oraz nie kłócić się z nauczycielami. Co jeśli, tego pewnego nudnego majowego...