Rozdział 24

5 1 0
                                    

Rozdział 24:

          Gdy się obudził, odkrył, że kobieta zgarnęła całą kołdrę. Pokręcił głową w niedowierzaniu i obracając się w jej stronę, miał już chwycić za materiał, gdy odkrył, że Anett cała drżała, majacząc coś pod nosem. Zaraz się podniósł i przyłożył dłoń do jej czoła. "Cholera" przeklną w myślach, odkrywając, że prawie godzina, którą kobieta spędziła dzień wcześniej na mrozie, nie odbije się bez echa. Fakt, w kuchni, tuż przed snem wyczuł, że temperatura jej ciała lekko wzrosła, ale miał nadzieję, że to wina zmęczenia.

Wstał, wiedząc, że w szafie specjalnie ukrył kilka koców. No, kilka to za dużo powiedziane, gdyż odnalazł na szybko dwa. Mając nadzieję, że to wystarczy, przykrył nimi Anett i chwytając za swój telefon, wyszedł z sypialni, zasuwając za sobą drzwi. Nagle dopadł go ból głowy, uniemożliwiający mu szybkie myślenie, ale postanowił zadzwonić do Takanoriego. W końcu dochodziła pierwsza popołudniu, może wokalista go nie zabije. -Kouyou, obyś miał ważny powód, że dzwonisz. -Warknął zaspany Ruki, gdy w końcu odebrał telefon. -Mam nadzieję, że Anett jest ważnym powodem. -Wyszeptał gitarzysta, spoglądając w stronę drzwi do sypialni, jakby upewniając się, że kobieta nadal śpi. -Co się stało? -Takanori można rzec, że wręcz się rozbudził, wstając na równe nogi. -Miko i jej durne pomysły się stały. Pamiętam, że znasz jakiegoś dobrego lekarza. -Kouyou nie musiał dłużej tłumaczyć, wokalista od razu domyślił się o co chodzi. -Super, akurat teraz się rozchorowała. -Mruknął Ruki pod nosem, mając nadzieję, że przyjaciel przez telefon niezbyt dobrze go usłyszy. -Wiesz, że Ona nie... -Wiem. Dobra. Będziemy najszybciej jak się da. -Takanori w ułamku sekundy się rozłączył, a Kouyou cicho westchnął, zastanawiając się, co powinien teraz zrobić. W sumie dobrze by było zacząć od ubrania się.

          Kiedy się obudził, kobiety już nie było. Wstał i cicho wyszedł z sypialni. Chodząc na palcach by brunetka go nie usłyszała przeszukał poszczególne pokoje. W końcu, gdy zajrzał do łazienki, zobaczył ubraną już Ayuko stojącą przed lustrem. Nadal cicho podszedł do niej i objął ją od tyłu.

-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? -Zapytał Yutaka, opierając podbródek o jej głowę. -Wczoraj dopiero upewniłam się u lekarza. Nie chciałam Ci mówić zanim nie miałam pewności. Wiem... Nie planowaliśmy na teraz dziecka, ale... -Ayuko mówiła, cały czas patrząc w lustro. Przerywając, od razu posmutniała. Zbliżająca się trasa uniemożliwiała przecież perkusiście obecność przy niej w tylu wspaniałych momentach, a nie było już możliwości na poważniejsze zmiany w trasie, w końcu lada dzień mieli ją ogłosić. -Ale się stało, a ja jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Nawet Kouyou mnie nie przebije. -Po tych słowach, Kai przyłożył swoje wargi do skroni kobiety. Ayuko delikatnie się uśmiechnęła i odwróciła w jego stronę, obejmując go w szyi. -Tylko wiesz, że nie będzie Cię przy porodzie... -Wiem i przez kilka pierwszych tygodni. -Yutaka cicho westchnął. -Przecież nie bez powodu planowaliśmy dziecko dopiero po trasie. Będę żałował, że mnie z wami nie będzie, ale od dłuższego czasu przygotowywałem się na to, że może tak być i to nie dotyczy tylko mnie. Chyba tylko Kouyou będąc z Anett miałby takie szczęście, że nie ważne, kiedy to by się stało, byłby przy niej cały czas. -Dodał, zamyślając się. -No tak, w takim przypadku musielibyście odwołać trasę. Anett nie występowała by przecież z brzuchem. -Ayuko cicho się zaśmiała, odsuwając się od męża, ale zaraz pewna męcząca ją od poprzedniego wieczora myśl, wróciła. -Pchaliśmy ich w swoje ramiona, a nikt nie pomyślał o tym, jakie ich związek będzie miał konsekwencje dla zespołu. Życzę im oczywiście jak najlepiej, ale jak wczoraj przez chwilę rozmawiałyśmy o ciąży to, dotarło do mnie, że w przypadku Anett, nie ważne, kiedy to by się stało, zniknęlibyście na kilka ładnych lat. -Brunetka zacisnęła wargi. -Czym się martwisz? My z chłopakami się na występowaliśmy i objechaliśmy kawał świata. Fakt, zniknęlibyśmy ze sceny, ale nie z rynku. Przecież nadal byśmy mogli pracować, tworzyć i wydawać, od czasu do czasu dać jakiś koncert, a jak dzieci podrosną, to wybrać się na dłuższą trasę. -Yutaka cicho się zaśmiał widząc zmartwienie malujące się na twarzy jego żony. -Powiedziałeś "dzieci" nie bez powodu, prawda? -Ayuko spojrzała na męża podejrzliwym wzrokiem. -Kochanie, jak zdecydujesz się wrócić do pracy, to też bym się nie zgodził na to, żeby dziecko zostało pod czyjąś opieką na kilka miesięcy... Prawda kochanie? -Robiąc przerwę kucnął przed kobietą, a ostatnie słowa skierował w stronę jej brzucha. Zaraz jednak się wyprostował. -Ale dość zamartwiania się na najbliższe miesiące, chodź, zrobię śniadanie. -Dodał z uśmiechem, kierując się do drzwi. -To idź, ja muszę najpierw ubłagać nasze maleństwo, by dało mi chwilę spokoju. -Odpowiedziała brunetka, czując, jak ciąża daje jej się we znaki, kierując ją w stronę porcelany.

"Just a moment to discover your mind..."  /the GazettE FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz