Rozdział 22

3 2 0
                                    

Rozdział 22:

          Całą noc przesiedziała na sofie. Musiała przyznać, że była wygodna, aczkolwiek nie potrafiła zasnąć. Nie zdążyli porozmawiać. Kouyou po prostu zasnął, a Anett sama nie wie jakim cudem udało jej się przetransportować go do jego sypialni, jednak sama wolała zostać w salonie na kanapie. A przecież mogła wrócić do domu, tylko co ją powstrzymywało?

Nagle usłyszała, jak ktoś wchodził do domu. Po godzinie, która była, szybko domyśliła się, że to Temari wróciła z imprezy. Dziewczyna wchodząc po schodach mamrotała coś pod nosem, ale gdy zobaczyła kogoś "obcego" w salonie, musiała się powstrzymać, żeby nie pisnąć. -Spokojnie, to ja. -Wyszeptała Anett, patrząc na dziewczynę. -Co ten kretyn znowu odwalił? -Temari poczuła jak ręce jej opadają, na samą myśl, że Kouyou znowu się coś stało. -Jak ty mówisz o swoim ojcu... -Anett szybko otworzyła szeroko oczy, gdy dotarło do niej co właśnie powiedziała. -Wydzwaniał do mnie. Wystraszyłam się, że coś się stało, to przyjechałam, ale On po prostu pił. -Znowu złapał doła przez Ciebie... -Temari cicho westchnęła, kierując się do kuchni. Anett poszła za nią, marszcząc czoło. -Jak to przeze mnie? -Zapytała, przyglądając się dziewczynie. Brunetka nalała sobie wody i opierając się o stół, przyjrzała się kobiecie. -Wy nie... -Nie. -Odpowiedziała szatynka, wiedząc doskonale, że Temari chciała zapytać o to, czy w końcu się dogadali z Kouyou. -Posłuchaj... Może jestem młoda i się nie znam, ale wiem jedno. Nie jesteś jego typem kobiety, ale pasujecie do siebie. A On potrzebuje kobiety z charakterem i chyba za to Cię pokochał... -Przestaniecie mi wmawiać, że mnie kocha? -Anett jej przerwała, uciekając wzrokiem. Zaciskając wargi, zastanawiała się, co powinna jej odpowiedzieć. -Ja też tego nie rozumiem, ale poznałam Cię wczoraj bliżej i wiesz co? Bierz się za niego, bo kolejnej takiej jak Miko u jego boku nie wytrzymam. -Temari delikatnie się uśmiechnęła, upijając łyk wody. Anett wyjęła telefon z kieszeni spodni by sprawdzić godzinę. -Na mnie czas, może uda mi się zdrzemnąć przed wywiadem. Błagam, nie mów mu, że zostałam. -Anett spojrzała błagalnie na dziewczynę po czym wróciła do salonu po swoje rzeczy, a po chwili opuściła dom gitarzysty.

          Ayuko udało się umówić do lekarza jeszcze tego dnia, ale nie miała za dużo czasu. Razem z Yutaką nie musieli iść do studia, więc kobieta musiała sporo kombinować, by nie wygadać się mężowi, gdzie i po co idzie. Nie tylko Anett od razu coś podejrzewała, ale Kai również przyglądając się Ayuko z dnia na dzień, miał coraz więcej podejrzeń na temat stanu jej zdrowia.

-Kochanie, przecież Cię podwiozę, do wieczora mam wolne. -Stwierdził perkusista, obejmując kobietę od tyłu. Dobrze, że Kai nie widział jej niezadowolonej miny. Pokręciła przecząco głową. -Niee, odpocznij. Dam sobie radę. -Kobieta odwróciła się w jego stronę z delikatnym uśmiechem na twarzy. -Kochanie, chyba coś mi się należy za doradzanie pewnemu gitarzyście. -Kai się zaśmiał, obserwując, jak kobieta powoli się od niego odsunęła. -Dziękuje, że tak walczysz o tą dwójkę, by Uruha się znowu nie pogubił, ale się śpieszę. -Ayuko spojrzała mu w oczy, po czym delikatnie ucałowała jego policzek. Szybko uwolniła się z jego objęcia i udała się do wyjścia. -Dadzą sobie radę bez Ciebie przecież. -Rzucił Yutaka idąc za nią, ale zanim zdążył znaleźć się w przedpokoju, Ayuko już wyszła.

          Gdy się obudził, nie rozumiał co się stało. Przecież siedział obok Anett, a nagle obudził się w swoim łóżku, sam i raczej nie urwał mu się film. Gdy powoli zwlekł się z łóżka, zorientował się, że nadal był w wczorajszych ubraniach.

-No nie gadaj... -Warknął pod nosem, gdy zrozumiał, że zmęczenie po kilku nieprzespanych nocach i alkohol sprawiły, że po prostu zasnął, sam nie wiedział, kiedy. Nie miał zbyt wiele czasu, więc od razu skierował się do łazienki pod prysznic, a gdy po doprowadzeniu się do porządku zaszedł do kuchni, zastał nucącą Temari. -Asami, ciszej, błagam. -Warknął, mrużąc oczy, a dziewczyna podała mu szklankę wody. -Przyzwyczaiłam się raczej jak mówią mi Temari. -Brunetka uśmiechnęła się wrednie, obserwując, jak gitarzysta opróżnił szklankę w kilka sekund. -Wybacz. -Kouyou westchnął, spoglądając na córkę. -Głowa mi pęka, a za trzy godziny wywiad. - Westchnął ponownie, zaglądając do półpustej lodówki. -Zakupy, o tym zapomniałem. -Warknął pod nosem. Nagle spojrzał w stronę dziewczyny, robiąc duże oczy. -Nie patrz tak na mnie, nie miałam, kiedy. -Brunetka wzruszyła ramionami, opierając się o kuchenny blat. -Nie, nie o to chodzi. Spotkałaś Anett? Znaczy, jak wróciłaś w nocy. -Słuchając słów starszego, dziewczyna znowu usłyszała w myślach prośbę szatynki. Nie była pewna, czy powinna kłamać, ale może nie warto robić mu nadziei. -Nie. Jak wróciłam, nikogo nie było. -Odpowiedziała z powagą w głosie, byle by Uruha nie rozpoznał, że kłamie. -To chyba mi się śniło, że przyszła. Może to i lepiej, nie wyszedłem na dupka, zasypiając na samym początku rozmowy. -Uruha natychmiast posmutniał, ponownie kierując swój wzrok we wnętrze lodówki. -Być była. Zapomniała bluzy. Najwyraźniej odeskortowała Cię do łóżka i poszła. Co miała robić tutaj całą noc. -Temari dopiero teraz o tym pomyślała. Przecież skoro Kouyou spał, to dlaczego Anett została? Mogła wyjść w każdej chwili. -No to świetnie, już nie mam szans. - Mężczyzna zagryzł wargę. Gdyby wiedział, że te kilka telefonów sprawi, że kobieta przyjedzie... -Masz i nawet mam pomysł. -Uśmiech na twarzy Temari się powiększył. -Próbowałem, za każdym razem nie wychodzi. Lepiej jak odpuszczę. -Ty chcesz się teraz poddać? Tato, nie poznaje Cię. -Oboje po tych słowach stali przez chwilę w zaskoczeniu. Temari wiedziała, że nie musi, ani nigdy nie czuła presji, by nazywać Kouyou swoim tatą, ale to słowo wyszło automatycznie z jej ust. Fakt, znała go od niedawna i od kiedy mieszkali razem starała się traktować go jako przyjaciela, ale z dnia na dzień coraz bardziej czuła, że naprawdę jest jego córką. Kouyou delikatnie się uśmiechnął. Nie spodziewał się, że dziewczyna kiedykolwiek użyje tego słowa w stosunku do niego. -Dobra, to co to za pomysł? - Gitarzysta lekko przechylił głowę w bok, unosząc brew. Może powinien jej posłuchać? Temari natychmiast chwyciła za telefon, wyszukując czegoś. -O jest. -Rzuciła, pokazując mężczyźnie sukienkę. -Wyglądała w niej cudownie. I na Ciebie to raczej by zadziałało... -Dziewczyna cicho się zaśmiała, przypominając sobie te jego maślane oczka, które robił za każdym razem myśląc o kobiecie. -Temari, jak ty coś wymyślisz. Nie wiem czy to dobry pomysł. -Uruha przewrócił oczami. Chociaż sam by nie wpadł na taki pomysł, aczkolwiek znał Anett. -To jest genialny pomysł. Odpowiednia oprawa i jest twoja. -Mężczyzna miał wrażenie, że Temari podeszła do tematu z zbyt dużym zaangażowaniem. Pomyślał chwilę, przyglądając się brunetce, po czym spojrzał na zegarek. -Nie mam czasu latać po sklepach, zaraz muszę wychodzić. Pomożesz? -Doskonale wiedział, że sam nie da rady, a jeszcze nie wiedział, jaki dziewczyna miała plan. -Dawaj tylko kartę. Ty zrobisz tylko jedną małą rzecz. -Odpowiedziała młoda, z wielkim bananem na twarzy.

"Just a moment to discover your mind..."  /the GazettE FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz