Rozdział 8:
W studiu każdy próbował skupić się na swoich obowiązkach, jednak stan Takanoriego nikomu nie dawał spokoju, a szczególnie perkusiście, który zaraz zajął się załatwianiem kolejnych, dodatkowych badań.
Anett została sama z Takao, rozwiązując kolejne, zadane przez niego zadania.
-Ciekawe, gdzie Kouyou tak nagle wywiało... -Powiedział głośno Takao, jakby się nad tym zastanawiał, chociaż kobietę to zbytnio nie interesowało.
-Pewnie poszedł dalej pić, albo leczyć kaca. -Stwierdziła szatynka, jedynie wzruszając ramionami.
-Zastanawiam się, czy nie chodzi o jego nowego znajomego. Mój drogi kuzyn ma słabość do Polaków jak widać. -Brunet się zaśmiał, ale automatycznie zwrócił na siebie uwagę wokalistki.
-Czekaj, powiedziałeś kuzyn? - Niepewnie zapytała z miną pełną zdziwienia.
-No tak, nie wiedziałaś. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego Kouyou najpierw prosił mnie, żebym się tobą zajął, jeżeli chodzi o język, a potem nagle stwierdził, że dobrze będzie żebyś się nie dowiedziała, że jesteśmy rodziną, no ale skoro się wygadałem. -Tym razem to Takao wzruszył ramionami, a do Anett zaczęło coś docierać. Najpierw Takanori powiedział jej, że to Kouyou chciał ją ściągnąć do Japonii, a teraz Takao twierdzi, że gitarzysta nie chciał, żeby się dowiedziała, że zatrudnili jego kuzyna jako tłumacza, jeszcze ta wzmianka o nowym znajomym Uruhy.
-A o co Ci chodzi z tą jego "słabością do Polaków"? -Szatynka postanowiła skorzystać z okazji i wyciągnąć od Takao tyle informacji, ile się da.
-Jakieś pół roku Kouyou poznał jakiegoś Polaka, pracującego w muzycznym jak załatwiał struny do gitar. Kris czy jakoś tak. -Słysząc te słowa z ust mężczyzny Anett poczuła, jak jej szczęka opada.
-Czekaj. Kris, Polak, sklep muzyczny... -Szatynka wyliczyła nawet na palcach jakby łącząc wątki. -FUCK! -Wrzasnęła, opadając wygodnie plecami na oparcie kanapy. -Teraz już wszystko jasne. A to menda. -Takao patrzył na nią zaskoczony.
-Znasz go? -Brunet nie był pewny czy powinien ją pytać, ale widział jak nerwowo zaciskała wargi w cienką kreskę.
-Krisa? Ależ oczywiście. Powiedz mi, nie zauważyłeś u Kouyou czegoś dziwnego od kiedy się znają? -Anett musiała przyznać, że ta znajomość jej przyjaciela i Uruhy ją porządnie zmartwiła.
-Nie, wódka i dziwki, standard... Chociaż nie, po rozstaniu z Miko odpuścił sobie z kobietami, a przynajmniej nie po alkoholu. -Mężczyzna ponownie wzruszył ramionami. -A dlaczego pytasz? -Takao nie do końca rozumiał, skąd u kobiety nagle pojawiło się takie zainteresowanie jego kuzynem.
-Po prostu się martwię, żeby nie musiał znowu uciekać przed Yakuzą. Wiesz, Kris ma tendencje do pakowania się w kłopoty.
Rozmowę Anett z Takao przerwał Yuu, który w sumie chciał się upewnić, czy Anett wyrobi się ze wszystkim na czas.
-Szczerze, to już skończyłam, ale muszę jeszcze załatwić coś na mieście. -Szatynka spokojnie odpowiedziała, tak jakby gitarzysta wcale nie wszedł w nieodpowiednim momencie.
-To może Cię podrzucę, a potem od razu zaczniemy jazdy? -Aoi nie spodziewał się, że Akuma tego dnia jeszcze przyjmie coś na swoje barki do załatwienia. Czuł, że pojawił się w nieodpowiednim momencie, ale widząc minę wokalistki wolał nie wnikać w tematy, jakie ta dwójka porusza między sobą. W ogóle ta kobieta była dla niego wielką enigmą, ale ta otaczająca ją aura tajemnicy jedynie dodawała jej uroku.
-Wiesz co? Nie, poradzę sobie sama i nie wiem, ile mi to zajmie, więc spotkajmy się w studiu, dam Ci wcześniej znać. -W tym momencie Anett spojrzała na zegarek. -W sumie, to muszę się już zbierać. -Po tych słowach pośpiesznie zebrała swoje rzeczy i wyszła.
-A jej co? -Gitarzysta uniósł brew, wskazując palcem w stronę drzwi, które przed chwilą się zamknęły.
-Wiesz, stresujący dzień. Kouyou zalazł jej za skórę i to nieźle...
-Ta, głównie, jak stwierdził, że jakby wiedział, że ma zostać na stałe bez Rukiego, to wolałby przyjąć faceta. Wiesz, przyjaźnimy się z Kouyou od lat, ale teraz nie potrafię go zrozumieć. -Yuu się wtrącił między słowami bruneta.
-Wiem, że ruszy Cię to co powiem, ale sam musisz przyznać, że wszyscy i to z daleka widzą, że między nimi zaczyna się coś dziać. Jeżeli o Uruhe chodzi, to my akurat wiemy, dlaczego tak się zachowuje, ale Akuma mnie zastanawia, jak tak szybko rozgryzła jego grę i dlaczego sama zaczęła w nią grać. -Takao w tym momencie patrzył w stronę okna, jakby się zastanawiając nad tym co powiedział.
-Mamy z Anett w planach dwie godziny pojeździć po mieście, a potem popracować nad tą balladą co Ruki ją chce na wczoraj. Akuma ma gotowy tekst i jak go sobie przypomnę, to może uda mi się dzisiaj czegoś dowiedzieć, dlaczego tak jest. -Po tych słowach Yuu na spokoje wstał i wyszedł, zostawiając zamyślonego Takao, który nawet nie zauważył, że gitarzysta wyszedł.
Pół godziny spacerkiem i Anett znajdowała się w umówionym miejscu, a właściwie przed sklepem muzycznym. Ledwo przekroczyła próg sklepu, a przywitał ją miły, znajomy głos.
-O, An-chan, miło Cię znowu widzieć. Słyszałem, że przywiało Cię, aż do Japonii...
-Taa, przywiało, jest Krystian? -Kobieta nagle przerwała mężczyźnie, nie lubiła owijania w bawełnę. Znała wujka Krisa, który był tutaj właścicielem, a On dobrze wiedział, że nie zjawiła się tutaj przypadkiem.
-Tak, jest, tyle, że właśnie z kimś rozmawia. - Mężczyzna był zaskoczony tonem głosu kobiety, zazwyczaj była miła i uprzejma, ale widocznie jego siostrzeniec musiał porządnie ją zdenerwować, skoro na wejściu odpowiadała atakiem.
-Niech zgadnę, z kimś sławnym. -To stwierdzenie szatynki wywołało zaskoczenie u właściciela sklepu, bo przecież skąd mogła wiedzieć. -To, gdzie znajdę tych popaprańców? -Milczenie mężczyzny było dla niej wystarczającą odpowiedzią, więc nie zamierzała dłużej czekać. Starszy mężczyzna zaprowadził ją za zaplecze, jednak szybko został zawołany przez kogoś z pracowników, przez co kobieta została sama.
Drzwi do pomieszczenia były lekko uchylone, ale doskonale słyszała o czym Kris i Kouyou rozmawiają. W pewnym momencie wręcz się w niej zagotowało. "Gdyby chciał?!" Wrzasnęła w swoich myślach. Chwilę później nie wytrzymała i postanowiła przerwać ich rozmowę.
-Zdrajca- Rzuciła kierując słowa w stronę szatyna, po czym obróciła głowę w stronę Uruhy. -Dupek. -Dodała, obserwując zamieszanie na ich twarzach. Oboje stali, zastanawiając się, kto i co powinien w tej sytuacji powiedzieć, ale to Kris postanowił zacząć, przełykając głośno ślinę.
-An-Chan, jesteś... To nie tak jak myślisz.
-Skąd ty do cholery wiesz co ja myślę?! -Szatynka krzyknęła, a Uruha stał jak wryty. Nigdy nie widział Anett tak wściekłej, a nie raz ją prowokował, w dodatku nigdy nie słyszał, żeby krzyczała.
-To ja może sobie pójdę? -Gitarzysta miał się już kierować do wyjścia, kiedy zabójczy wzrok kobiety go wręcz sparaliżował.
-A ja chciałabym poznać twój sposób na błyskawiczne pozbycie się kaca, bo jakoś teraz hałas Ci nie przeszkadza!! -Ostatnie słowa musiała wykrzyczeć, dokładnie obserwując reakcję Uruhy. Gitarzysta jedynie zagwizdał, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. Musiał przyznać, że kobieta miała temperament i potrafiła w sekundę ustawić człowieka, co o dziwo mu się u niej spodobało. "Nie, nie Kouyou, nawet o tym nie myśl" pomyślał, obserwując jak kobieta podchodzi do niego bliżej. Ten lodowaty błękit jej oczu za każdym razem wywoływał u niego szybsze bicie serca, wręcz miał ochotę w tym momencie ją pocałować, ale wolał się jednak nie poruszyć, żeby nadal żyć.
-Tak, to ja poprosiłem Kouyou, żeby Cię wkręcił do the Gazette, ale to miało być na chwilę, póki sytuacja się uspokoi. -Głos szatyna go uratował. Kiedy tylko Anett odwróciła się w stronę Krisa, Uruha odetchnął z ulgą, a zarazem zaczął głęboko oddychać jakby przebiegł maraton, chyba nigdy wcześniej się tak nie stresował.
-Lepiej będzie, jak pogadamy o tym, kiedy indziej. -Po tych słowach Anett po prostu wyszła trzaskając drzwiami.
-Co to było? Naprawdę się tak wkurzyła, bo zobaczyła nas razem? -Do Kouyou powoli dobierało co się przed chwilą stało.
-Nie, nie o to, prawdopodobnie usłyszała co powiedziałeś. -Odpowiedział szatyn, kierując swój wzrok na gitarzystę.
Anett miała luźną chwilę przed spotkaniem z Yuu. Siedziała w studiu na parapecie patrząc cały czas przez okno i usilnie powstrzymując łzy. Nie była wściekła na Krisa czy na Kouyou, była wściekła na siebie, że przez krótką chwilę pozwoliła sama sobie uwierzyć, że gitarzysta się tak zachowuje, bo coś do niej czuje, a przynajmniej miała takie wrażenie po rozmowie z Takanorim. Czuła się taka naiwna i mimo, że cały czas próbowała coś z tym zrobić, nie udawało jej się to.
-Wszystko w porządku? -Nagle usłyszała za sobą głos Yuu.
-Nie, wszystko jest dobrze. -Odpowiedziała szeptem, kręcąc przy tym głową. Zaraz po tym wstała i udała się z gitarzystą na parking.
Przez cały czas, kiedy Anett prowadziła, Yuu widział, że nie potrafiła się skupić na drodze, cały czas coś zaprzątało jej myśli. W końcu po godzinie postanowił jej już nie męczyć tylko pojechać do niej i wziąć się za pracę, wyczuł idealny moment i pretekst, by coś od niej wyciągnąć.
W mieszkaniu kobieta jedynie rzuciła swoje rzeczy w kąt i od razu udała się do kuchni, a Aoi zabrał się za rozkładanie sprzętu w salonie.
-Chcesz coś do picia? -Zapytała Anett stając w przejściu między salonem a kuchnią, opierając się o futrynę. Dla Yuu wyglądała tak słodko, a na jej twarzy widział mieszankę złości i zmartwienia, co dodatkowo działało na jej korzyść.
-Nie, wolałbym się od razu zabrać się za pracę, bo znowu będziemy siedzieć do nocy. -Odparł, szybko odrywając wzrok od jej osoby. Miał tylko nadzieję, że przez tą krótką chwilę Anett nie zauważyła, że od kilku dni zaczął patrzeć na nią jakoś inaczej.
-Taa, masz rację. -Kobieta mruknęła pod nosem i ponownie zniknęła w kuchni. Po chwili wróciła z szklanką wody, zastając Yuu wpatrującego się w kartki, na których pracowała nad tekstem. -Akurat masz wersję przyjętą dzisiaj przez Rukiego. -Powiedziała, siadając obok niego.
-Wiesz, za każdym razem jak to czytam to mam takie dziwne wrażenie, że to jest o tobie, ale to nie jesteś ty... - Słowa mężczyzny ją zaskoczyły, ale od razu wyczuła kolejną trudną rozmowę, a już miała taką nadzieję, że sobie w końcu odbije za swoją naiwność. - Nie zrozum mnie źle, po prostu w tym jest tyle emocji, a ty przez cały ten krótki czas jak Cię znam jesteś taka opanowana, wręcz niemożliwie neutralna na jakiekolwiek uczucia. - W pierwszej chwili Anett nie wiedziała, jak ma odpowiedzieć, ale gitarzysta doskonale ją opisał. Szatynka cicho westchnęła, wygodnie opierając się o oparcie sofy i zamknęła oczy. -Masz rację. Zaczęłam pisać tą piosenkę jak jeszcze cokolwiek czułam, potem Ruki stwierdził, że to ma być moja pierwsza solowa piosenka, więc chciałam stworzyć coś z czym się utożsamiam, no i wygrzebałam szkic, którego nikt poza mną nigdy nie widział. -Jej głos był spokojny, pełny żalu, a wręcz bólu. Yuu dokładnie się jej przyglądał i widział, że poruszył coś, co nią ruszyło, bo zaraz po tym kobieta spojrzała na niego powoli się prostując.
-Sama powiedziałaś, że zaczęłaś to tworzyć, jak coś czułaś, tyle, że ja tego nie rozumiem, nie mogłaś tak po prostu "wyłączyć uczuć". -Gitarzysta postanowił ciągnąć to dalej, nie mógł przecież pozwolić sobie teraz na zmianę tematu, chciał wiedzieć jak najwięcej, żeby mieć przewagę nad Kouyou.
-A właśnie, że mogłam. Wystarczyły dwie ważne dla mnie osoby, które mnie zraniły, żebym zaczęła walczyć sama ze sobą. Fakt, trochę to trwało, ale wmawianie sobie, że nie chcę czuć, że nie chcę po raz kolejny przez to przechodzić, bo przecież "po miłości zawsze przychodzi smutek" * sprawiło, że przestałam czuć cokolwiek, po prostu wyprałam się z uczuć. -Szatynka cały czas mówiła z taką powagą, ale Yuu słyszał jak jej głos co jakiś czas się załamywał.
-Nie wierzę Ci. -Mężczyzna rzucił szybko, dokładnie obserwując, jak twarz kobiety zbliża się do jego twarzy.
-A chcesz się przekonać? -Anett wiedziała, że Aoi nie będzie się długo zastanawiać i już po kilku sekundach w odpowiedzi poczuła czuły pocałunek z jego strony. "Dobra, teraz tego nie spieprz".
Po przerwanej rozmowie w sklepie oboje postanowili dokończyć rozmowę wieczorem, w domu gitarzysty.
Kouyou chodził nerwowo w kółko próbując zrozumieć co szatyn miał wcześniej na myśli, a Kris siedział spokojnie śmiejąc się w myślach z gitarzysty.
-Nie patrz tak na mnie, lepiej mi powiedz w końcu, o co Ci chodziło, a właściwie o co tak naprawdę się wkurzyła.
-Powiem Ci, jak w końcu usiądziesz. -Kris odpowiedział spokojnie, poklepując dłonią miejsce obok siebie na kanapie, a Uruha ciężko wzdychając w końcu usiadł. -Po pierwsze, mówiłem Ci już, dobrać się do Anett nie jest łatwo. Ona należy do tych kobiet, które nie idą do łóżka z byle kim, czy bo tak. Uwierz, był nawet moment, że z tym walczyła, ale nie. To było nawet słodkie i zabawne, bo kogo byś jej pod nos nie postawił, nie ważne czy na trzeźwo, czy po pijaku, z automatu czerwona lampka w głowie, alarm i nie ruszy dalej. -Szatyn przez kilka sekund śmiał się pod nosem, ale szybko wrócił do powagi. -A drugą sprawą jest to co powiedziałeś, a raczej, że nie zna całego kontekstu. -W tym momencie Kris zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, jak ma to wytłumaczyć gitarzyście. -Ja wiem, że chodziło Ci o to, że ty gdybyś chciał to zachowywałbyś się wobec niej inaczej udowadniając jej, że oboje tego chcecie i byś jej nie wykorzystał, bo życie to Ci raczej jeszcze miłe, ale Ona niestety odebrała to, jakbyś określił ją jako zabawkę, a Ona tego nienawidzi.
-Dobra, rozumiem, nienawidzi traktowania kobiet jak to ująłeś "jak zabawki". -Uruha zaczął gestykulować dłońmi, cały czas patrząc na Krisa. -Ale nadal nie rozumiem tego, dlaczego tak się wkurzyła.
-Nie kobiet, a ją. Inne kobiety w tej kwestii to mało ją interesują. Fakt, mnie wtedy przy tym nie było, przez kilka lat nie mieliśmy kontaktu, ale wiem, że w między czasie była z kimś na poważnie i nie pamiętam, ile to trwało, czy rok, czy dwa, ale w końcu zerwała z nim, bo miała już dość tego jak ją traktował, a najgorsze było dla niej, kiedy doszło do momentu, jak pod koniec ich związku wręcz ją zmuszał, byle by jemu było dobrze. Wiesz, kiedy Ona nie chciała to się zaczynało obrażanie, nieodzywanie się i tym podobne, no ja się nie dziwię, że go zostawiła. -Tutaj szatyn westchnął cicho się śmiejąc. -A po rozstaniu, wyszło na jaw, że w międzyczasie ją zdradzał.
-Dobra, to jeżeli naprawdę zrozumiała to tak jak ty to powiedziałeś, to dopiero urządzi mi piekło na ziemi. -Stwierdził Uruha, opadając plecami na oparcie sofy, zagryzając dolną wargę ze złości na siebie.
-Stary, ale to nie koniec. -Szatyn się zaśmiał, patrząc na jego reakcję. -Akurat pierwszy raz po latach jak ją spotkałem to jechała wtedy do jakiegoś starego znajomego, ale jak się potem okazało, coś między nimi zaczęło się dziać, tyle, że oboje najpierw chcieli się upewnić, że to między nimi w ogóle wypali.
-I nie wyszło... -Wtrącił Kouyou, unosząc brew.
-W między czasie znalazł sobie inną, a Anett poszła w odstawkę, bo między nimi do niczego nie doszło, A An postanowiła pozbyć się uczuć, przez chwilę nawet popełniając moje błędy. -Dokończył szatyn, a Uruha w myślach już sobie wyobrażał jak Akuma dusi go strunami do gitary albo jakimiś kablami.
-Czekaj... -Nagle gitarzysta się zerwał na równe nogi. -Powiedziałeś "popełniając twoje błędy"? -Uruha zmarszczył czoło ze zdziwienia, bo dobrze wiedział o jakich błędach Kris mówi.
-Spokojnie, o nią się nie musisz martwić, spróbowała z dwa razy po czym stwierdziła, że to nie zabawa dla niej, a mnie pilnowała i trzymała z daleka, a ja tak cierpiałem. -Ostatnie słowa szatyna miały zabrzmieć zabawnie, ale szubko poczuł jak gitarzysta, nie oszczędzając siły palnął go w głowę. -Ał, za co to?!
-Bo Ona Cię pilnowała, a kiedy zaczęła coś podejrzewać, to zwiałeś! Już rozumiem, dlaczego nie chciałeś, żeby się dowiedziała, że się znamy. -Kouyou przysiadł na stoliku znajdującym się przed sofą.
-Ja sobie wypraszam, z narkotykami nie mam już nic wspólnego, ale wiesz, Anett lubi sobie łączyć różne wątki, więc pewnie się domyślasz, za jakiego człowieka Cię teraz uznaje.
-Dzięki Kris...- Kouyou warknął i zaraz zaczął się zastanawiać jak to wszystko odkręcić...
__________
* Chodzi o opening do anime "Ookami kakushi: FictionJunction - Toki No Mukou Maboroshi No Sora, a dokładnie o pierwsze słowa:
Itoshisa wa itsumo kanashimi e to tsuzuiteruno (W tłumaczeniach anime angielkim i polskim znalazłam "Po miłości zawsze przychodzi smutek, chociaż znalazłam tłumaczenie "Czy miłość zawsze prowadzi do smutku?")
Oryginał na: https://alternative-story-tg.blogspot.com/
CZYTASZ
"Just a moment to discover your mind..." /the GazettE Fanfiction
FanfictionA gdyby przenieść się do świata, w którym nasze marzenia się spełniają, a najskrytsze pragnienia są na wyciągnięcie ręki. Historia zwykłej szarej myszki pracującej jako psycholog, która dostaje szansę od losu, oraz zespołu, który tą szanse jej daje...